Na środę zwołana została nadzwyczajna sesja Rady Miasta Tarnowa, podczas której radni maja wyrazić zgodę na zapisanie w tegorocznych wydatkach miasta kwoty blisko 19 milionów złotych z przeznaczeniem na zwrot dotacji.


"Walczymy o to aby zminimalizować skutki zmowy przetargowej w przyszłości" - tak skarbnik Tarnowa, Sławomir Kolasiński tłumaczy decyzje tarnowskiego magistratu -dodaje że jeśli miasto będzie czekać ze zwrotem dotacji to kwota może być dużo wyższa - bo cały czas rosną odsetki od tego dofinansowania.


Zgodę jednak na takie załatwienie sprawy musza jeszcze wyrazić miejscy Radni - na jutro zwołana została nadzwyczajna sesja Rady Miasta Tarnowa - podczas, której zdecydują czy Tarnów odda te 19 milionów złotych.


Wyliczona przez urzędników kwota do zwrotu to dokładnie 18 973 764 zł - w budżecie obciąży wydatki Tarnowa z tytułu "Zwrotu dotacji oraz płatności, w tym wykorzystanych niezgodnie z przeznaczeniem lub wykorzystanych z naruszeniem procedur". Skarbnik Tarnowa potwierdza jednak, że te pieniądze to otrzymana dotacja bez odsetek.
Miasto zwróciło się do urzędu marszałkowskiego o ich umorzenie. "Chodzi o około 8 milionów złotych odsetek" - przyznał w rozmowie z Radiem Kraków skarbnik. Jeśli nie uda się ich umorzyć wtedy kwota jaką Tarnów będzie musiał zwrócić urośnie do blisko 27 milionów złotych.


Opozycja już grzmi, że decyzja o zwrocie dotacji to pochopna decyzja. "Jeśli przyszłoby nam zwracać tak olbrzymie pieniądze to będzie to problem dla funkcjonowania miasta. Uważam, że poprzez zwrot dobrowolny przyznajemy się w sposób ewidentny do błędu." - mówi Kazimierz Koprowski, szef tarnowskich struktur PiS.
Dodaje również że PiS nie podjął jeszcze decyzji jak zagłosuje na sesji w sprawie zwrotu dotacji - radni domagają się aby na sesji pojawili się wicemarszałek Roman Ciepiela i Stanisław Sorys. Chcą aby marszałkowie wyjaśnili na jakiej podstawie Tarnów ma oddać te pieniądze..



Zapis rozmowy Agnieszki Bednarz z tarnowskim skarbnikiem miejskim, Sławomirem Kolasińskim

Z biegiem czasu będą narastać odsetki, więc jeśli Komisja Europejska postanowi, że trzeba oddać te pieniądze, bo np. doszuka się w całym procederze zmowy przetargowej. Trzeba to załatwić na tym etapie i przyszłemu włodarzowi tego miasta zostawić czyste konto.

A może Unia Europejska będzie chciała, jeśli przyznają się państwo do winy, odzyskać pieniądze za cały projekt?

Nie mówimy, że oddajemy pieniądze, bo przyznajemy się do winy. Uważamy, że przy przetargach związanych z 4 łącznikiem mogło dojść do jakichś nieprawidłowości. To jest "gazetowa wiedza". W Komisji Europejskiej też posiadają "gazetową wiedzę". Bardzo trudno jest dziś powiedzieć, jak zachowa się Komisja Europejska. Czy tylko ograniczy się do łącznika, do 4 etapu? Czy do całości? Wydaje nam się, że dziś próbujemy taką decyzją, bardzo trudną decyzją i dla prezydenta, i dla radnych zminimalizować skutki przyszłości.

Skąd wziąć te pieniądze?

W grudniu napisaliśmy do marszałka projekt modernizacji układu drogowego w Tarnowie. I ta inwestycja, składająca się z trzech części: ul. Spokojnej, ul. Mickiewicza oraz budowy ronda przy ul. Witosa, ma szanse dostać dofinansowanie w bardzo podobnej wysokości, jaką oddajemy.

Pozostaje jeszcze te kilka milionów.

Mamy kilka inwestycji, które zostaną przesunięte na przyszły rok z różnych powodów. Ze względu na to, że dopiero w tej chwili będziemy podpisywać te umowę większość wydatków przesunie się na przyszły rok. Oczywiście mamy też środki wolne w budżecie z rozliczenia kredytów i pożyczek z lat ubiegłych, które też w to włączamy. Całe finansowanie w niewielkim stopniu zwiększa zadłużenie Tarnowa.

Jak to prawnie wygląda, gdyby państwo nie zdecydowali się oddać teraz tych pieniędzy? Czekalibyśmy do wyroku sądu?

To nie tylko wyrok sądu, ale też decyzja Komisji Europejskiej.



(Agnieszka Wrońska/ko)