Zapis debaty z prezydentem Tarnowa Ryszardem Ścigałą, rektorem PWSZ w Tarnowie prof. Stanisławem Komornickim i dyrektor artystyczną Teatru im. L. Solskiego, Eweliną Pietrowiak.
Marcin Pulit: O Tarnowie dyskutujemy od prawie miesiąca. Problemy, o których mówimy dotyczą większości miast w Polsce. Dając przykład Tarnowa, próbowaliśmy pokazać problemy, jakie mają inne porównywalne miasta. Bo Tarnów nie jest żadnym wyjątkiem.
Marta Szostkiewicz: Na naszej antenie i stronie internetowej toczyła się dyskusja tarnowian o swoim mieście. Nie jestem tarnowianką, ale jestem miłośniczką Tarnowa. Odkryłam uroki tego miasta całkiem niedawno. Śledzenie tej debaty było dla mnie bardzo ciekawe, bo pokazało jak trudna jest miłość tarnowian do swojego miasta. Z jednej strony jest przywiązanie mieszkańców a z drugiej frustracja: brak pracy, niskie zarobki, osamotnienie młodych ludzi, których znajomi powyjeżdżali. Panie prezydencie, pan przeczytał dyskusję, która toczyła się na naszej stronie internetowej i Facebooku?
Ryszard Ścigała: Ta dyskusja była interesująca. Zgodzę się z tym, co pan prezes ( Marcin Pulit - Prezes Radia Kraków - przyp. red.) powiedział, że tezy te nie są znamienne tylko dla Tarnowa. Dokładnie taka sama dyskusja jest na forach samorządowych różnych miast. To nie jest charakterystyczne tylko dla nas. Poznań na przykład stracił 100 tys. mieszkańców. Tarnów stracił 5 tys. ale 4 tys. zamieszkało na obrzeżach miasta. Problemem jest bezrobocie i mieszkańcy na to wskazują. My to analizujemy, prowadzimy dyskusje i robimy ankiety. Nie robimy tego tylko w internecie, także rozmawiamy z ludźmi. Z drugiej strony 80% mieszkańców wskazuje Tarnów jako miasto, gdzie warto żyć. Teza więc jest inna niż pańska.
Marcin Pulit: My nie stawialiśmy tezy, że tutaj nie chce się żyć. Zadaliśmy tylko pytanie.
Ryszard Ścigała: Jakbyśmy zapytali czy w Paryżu da się żyć, to jakie byłyby odpowiedzi?
Marcin Pulit: Pytamy o Tarnów, ale mamy także inne badania, z niektórych wynika, że tarnowianie są bardzo przywiązani do miasta. Problemem jest praca. Pracę dają przedsiębiorcy. Podobną dyskusję prowadziliśmy w Nowym Sączu, ale jest jedna różnica. W Nowym Sączu jest duża aktywność biznesu i problemy z infrastrukturą. Nie ma obwodnicy ani połączenia z Krakowem. Tarnów to ma, ale nie ma aktywności przedsiębiorców. Z czego to wynika?
Ryszard Ścigała: Popatrzmy na liczby. Mamy już 9 tysięcy mikro i mini firm, dodatni przyrost. Jak popatrzymy na inny ranking to Tarnów jest 8 miastem pod względem zamożności w Polsce. Zwracam na to uwagę, bo to znaczy, że nasze dochody z PIT czy CIT stanowią o tym, że mamy 4 tysiące zł. dochodu na mieszkańca. Najważniejszą firmą, na której stoi Tarnów, to Grupa Azoty. To wielka sprzedaż i dużo zatrudnionych. Bez tej firmy byłby trudniej. Te małe firmy to aktywność wymuszona. Musimy się przebranżawiać. Nasz powiatowy urząd pracy pozyskuje miliony zł. na takie zmiany. To jest bolączka, ale Tarnów jest aktywny. Te firmy dają zatrudnienie i samozatrudnienie. To znaczy, że jesteśmy aktywni.
Marcin Pulit: Na takich firmach miasto może opierać rozwój? Co z ofertą dla dobrze wykształconych ludzi? Dla tych, którzy kształcą się w kierunkach, które mówią o innowacji?
Marta Szostkiewicz: Ci ludzie uczą się tutaj, w PWSZ.
Ryszard Ścigała: Nie na wszystkie pytania musi odpowiedzieć prezydent. Mamy infrastrukturę, żeby było łatwiej przyciągać inwestorów. Miasto lekcję odrobiło. Podwoiliśmy majątek miasta. Wybudowaliśmy strefę aktywności gospodarczej. Jeśli takich warunków by nie było, to mówilibyśmy o zmarnowanych szansach.
Marta Szostkiewicz: Panie rektorze, jest pan osobą, która do Tarnowa przyjeżdża od lat. Zalicza się pan do grona miłośników Tarnowa. Jak pan na to patrzy? Dlaczego nie jest tak dobrze, jak pokazuje obraz przedstawiony przez prezydenta Ścigałę?
Stanisław Komornicki: Aktywnie jestem z miastem związany od 17 lat. PWSZ było pomysłem władz Tarnowa. My się nie wzięliśmy z niczego. Szkoła została zbudowana w pewnym celu. Tarnów jest lokalnym centrum kultury i biznesu. Staramy się wpływać na rozwój miasta, kształcimy kadry i z przyjemnością widzę, że mamy coraz więcej słuchaczy na kierunkach inżynierskich. Niedawno wydawało się, że będzie źle. Każdy decyduje o swoim losie, my dajemy tylko ofertę. Nie uczelnia odpowiada za to, że absolwent nie może znaleźć pracy. Student musi pomyśleć co mu da pracę. Staramy się pomagać, ale nie możemy wyręczać.
Marcin Pulit: Panie profesorze, nie obawia się pan, że dobra infrastruktura miasta nie okaże się problemem dla PWSZ? Uczelnia ma świetne obiekty, ale dla ludzi z Tarnowa będzie lepiej studiować w Krakowie.
Stanisław Komornicki: Trudno powiedzieć, co będzie za kilka lat. W tym roku nie zanotowaliśmy spadku przyjęć na studia stacjonarne. Niestacjonarne mają zawsze tendencję malejącą. Wciąż mamy chętnych. Ludzie chcą studiować u nas 3 lata a potem pójść do Krakowa.
Marcin Pulit: Chociaż na pewno chciałby pan tych studentów zatrzymać na dłużej...
Stanisław Komornicki: Próbujemy zatrzymać ich na dłużej. Będziemy mieli od tego roku kolejny kierunek magisterski – pielęgniarstwo.
Marcin Pulit: To news dnia dla studentów w Krakowie.
Stanisław Komornicki: Tak. Rekrutacja zacznie się za chwilę. To, że się o to staraliśmy to był wynik nacisków. Cieszę się, że udało nam się sprostać wymaganiom.
Marta Szostkiewicz: Te naciski oznaczają, że absolwenci tego kierunku mają szansę na znalezienie pracy w regionie?
Stanisław Komornicki: Tak wygląda. Ciężko powiedzieć, co po studiach robią absolwenci, którzy drugi stopień studiów robili gdzie indziej. Oni nie są już kojarzeni z PWSZ.
Marta Szostkiewicz: Ma pan wiedzę, ilu absolwentów PWSZ otworzyło tutaj swoje firmy i zaczęło swoje biznesy? Prezydent mówił o tysiącach małych firm. Może kiedyś z nich powstaną duże firmy.
Stanisław Komornicki: Osobiście wiadomo mi o kilkunastu osobach, które to zrobiły. Nie mamy statystyk, nie prowadzimy ich. Trudno powiedzieć.
Marta Szostkiewicz: Rozumiem, że te osoby zrobiły biznes i nie utonęły?
Stanisław Komornickir: Tak i jest to dobra wiadomość. Niektórzy przychodzą się pochwalić, albo wracają jako sponsorzy.
Marta Szostkiewicz: Przychodzą się także poradzić? Jest związek między absolwentami a małym biznesem?
Stanisław Komornicki: Zaczęliśmy to teraz robić. Uruchomiliśmy akademicki inkubator przedsiębiorczości. Chcemy pomagać małym firmom.
Marta Szostkiewicz: Moje pytanie o młodych ludzi nie jest bezpodstawne. Wracam do dyskusji na naszej stronie internetowej, która pokazuje kapitał społeczny w Tarnowie. Mam wrażenie, że ten kapitał ludzki jest bardzo duży. Prezydent Tarnowa zauważył, że w takich dyskusjach bierze udział niewielki procent ludzi zainteresowanych tematem. Mam pytanie do pani dyrektor Teatru im. L. Solskiego. Czy przygotowując repertuar widzi pani ten "ruch troski o miasto"?
Ewelina Pietrowiak : Ruch troski o miasto?
Marta Szostkiewicz: Może nie ruch, ale indywidualne wystąpienia. W Tarnowie nie widać tego, co widzimy w dużych miastach.
Ewelina Pietrowiak: Nie widzę, czytam to na forach. Chyba nie są razem, nie organizują się. .
Marcin Pulit: Takim przykładem jest Krakowski Alarm Smogowy. Dzięki nim w Krakowie ludzie się zastanowili.
Ewelina Pietrowiak: Dzięki waszej inicjatywie, którą pochwalam, można sobie powiedzieć parę rzeczy. Cieszę się z tej akcji. To szansa, by usłyszeć głos ludzi. Chcę coś powiedzieć nie jako tarnowianka, bo wcześniej długo mieszkałam w innych miastach - w Warszawie, Poznaniu i maleńkim Jarocinie. Powiem o odczuciach. Dla mnie to miasto jest zachwycające. Tarnów jest piękny. Zanim powiem o złych rzeczach, chcę powiedzieć o dobrych. Tarnów ma niesamowitą Starówkę, piękne miejsca, wspaniały cmentarz żydowski. Wielu tarnowian tam nie było a to ciekawa wycieczka. Od razu jednak poczułam, że coś jest nie tak. Zastanowiłam się i zobaczyłam, że w powietrzu jest marazm, cisza, niechęć i zrezygnowanie. To miasto nie ma energii. Ja bym go porównała do włoskich miast. Tam rynki i starówki żyją, ludzie krzyczą i się witają. Tarnów jest jak po zarazie. W wakacje wieczorem jest nieźle.
Marcin Pulit: Ja, jako tarnowianin zgadzam się z panią w stu procentach.
Ewelina Pietrowiak: Zastanawiałam się nad przyczynami. Teraz do Krakowa jedzie się 50 minut. Jest uroda miasta, jest klimat. Dlaczego? Myślę, że problemem jest wyludnienie centrum albo to, że w centrum nie mieszkają ludzie młodzi. Kto tam mieszka? Słyszałam, że połowa kamienic w centrum należy do kościoła. Może trzeba sprzedać te mieszkania młodym ludziom. W te żyły trzeba wtłoczyć krew. Tarnowski rynek to jedyny jaki znam, gdzie nie ma sklepu nocnego.
Marcin Pulit: Jest, z alkoholem, niedaleko od rynku.
Ewelina Pietrowiak: Na każdym rynku są jakieś sklepy, fryzjer, kosmetyczka. Ludzie chodzą, witają się. Tutaj tego nie ma. To jakiś rodzaj poezji, ale trudnej na dłuższą metę. Cieszę się, że jest PWSZ i studenci, ale może ich niedobór to powoduje?
Marcin Pulit: Pani dyrektor zadała ważne pytanie: „Dlaczego”.
Ewelina Pietrowiak: Chciałam jeszcze powiedzieć o starówce. To pierwszy problem. Drugim jest bieda. Dla mnie szokiem była informacja, że Tarnów to 8 miasto w Polsce pod względem zamożności.
Ryszard Ścigała: Z liczbami się nie dyskutuje, one są obiektywne. Możemy powiedzieć o sumie wpływów na mieszkańca. Mamy jeszcze jeden argument. Ani pani Ewelina ani pan rektor nie mieszkają w Tarnowie na stałe. A ich PIT-y by nam się przydały. Jakbyśmy popatrzyli na rynek, to nie wiem czy chciałaby pani wiedzieć z czego ten rynek był oczyszczony, żeby było tak, jak teraz. Czy pokazując marazm na rynku nie obrażamy ludzi? Jeśli o czymś nie wiemy to nie mówmy, że czegoś nie ma.
Ewelina Pietrowiak: Nie mówię, że nie ma organizacji i aktywności. One są. Mówię o moim odczuciu siedzenia na rynku. Może tam bywa liga debatancka, ale nie wiem, że to jest ta liga. Może oni są bardziej aktywni. To nie jest też totalna krytyka. To moje odczucia i porównania do innych miast. 9 tys. firm to dobra informacja, ale zaskakująca. Może to źle, że ja ogląd miasta ograniczam do starówki, ale widzę, że na Wałowej co chwila są zamykane sklepy. Rozumiem, że te firmy nie służą mieszkańcom?
Marcin Pulit: Prezydent mówił o tym, że to są firmy głównie jednoosobowe.
Ewelina Pietrowiak: O to chodzi. Ja mówię o obserwacjach, o tym co widzę. Na czym to polega? Znacie państwo stare zdjęcia Tarnowa, na których pełno było ludzi. Co się z nimi stało?
Marcin Pulit: To jest częsta obserwacja wśród osób, które pojawiają się tu po raz pierwszy. Przed rozpoczęciem naszej akcji urządziliśmy dla dziennikarzy z Krakowa wycieczkę do Tarnowa. Pierwsze wrażenie było takie jak pani dyrektor. Ludzie byli zachwyceni miastem. W sobotę jednak były inne odczucia. W sobotę po południu zrobiło się bardzo smutno. Byliśmy jedyną grupą, która cokolwiek tam robiła.
Ryszard Ścigała: Dyskutujmy jak obudzić Tarnowian. Dyskusje o miastach nie są dobre, musimy rozmawiać o oddziaływaniu miasta.
Marcin Pulit: Dlatego pytam: czego panu brakuje w Tarnowie?
Ryszard Ścigała: To sprytny zabieg. A czego panu brakuje? Co by pan zrobił?
Marcin Pulit: My właśnie zachęcamy do dyskusji na ten temat.
Ryszard Ścigała: Mówicie, że w Tarnowie jest źle. Potem mamy tego skutki - np. takie, że jakaś wycieczka usłyszała co mówicie i nie przyjedzie do Tarnowa. Kto zwróci koszty tym, którzy mieli zarobić?
Ewelina Pietrowiak: Czysta demagogia.
Ryszard Ścigała: Jeśli mówię źle lub kłamie to chcę to usłyszeć.
Ewelina Pietrowiak: Chyba nikt z nas nie ma złej woli. Ta dyskusja jest po to, żeby ludzi przyciągnąć. Wynikiem tego, że sklepy są zamykane ma być próba odpowiedzi co zrobić, żeby przyciągnąć inwestorów? Coś trzeba zrobić.
RADIO KRAKÓW