W poniedziałek zarząd tarnowskiej PO przyznał, że rekomenduje powiatowym strukturom rozwiązanie koalicji ze stowarzyszeniem "Tarnowianie". Członkowie PO przekonywali podczas specjalnej konferencji prasowej, że już od dwóch lat nie podobało im się to co działo się w mieście. Chodziło m.in. o powołanie tzw. centrów, na których czele stanęli ludzie prezydenta Tarnowa.

Dyrektor jednego z nich został niedawno aresztowany. PO przekonywało, że nie miało wpływu na powoływanie tych osób. Platforma jest przekonana, że chodziło o to, żeby odsunąć od kierowania Tarnowem jej ludzi, a przede wszystkim zastępce prezydenta odpowiedzialnego za inwestycje Henryka Słomkę - Narożańskiego,

Przekonywał on dziennikarzy, że mimo swoich kompetencji nie miał wpływu na wiele inwestycji, którymi teoretycznie powinien się zajmować. O swoich wątpliwościach PO miała wiele razy rozmawiać z prezydentem, ale bez skutku.

 

 

 

 


Zapis rozmowy Agnieszki Wrońskiej z Jerzym Hebdą, szefem klubu "Tarnowianie" w tarnowskiej Radzie.

Jak pan zareagował na dzisiejszą informację?

- Jestem zaskoczony, że dowiaduje się o tym z mediów. PO była naszym koalicjantem przez 7 lat. W ramach koalicji podział obowiązków był taki, że duża grupa ludzi na najwyższych stanowiskach w mieście była nominowana z rekomendacji PO. Kiedyś rozmawialiśmy bezpośrednio, teraz rozmawiamy za pośrednictwem mediów.

Wniosek o rozwiązanie koalicji jest formalny. Ja panu przytoczę przyczyny tej decyzji. Chodzi między innymi o to, że po aresztowaniu prezydenta wątpliwości Platformy budziła organizacja pracy w Urzędzie Miasta Tarnowa.

- To przez te 7 lat PO nie było w urzędzie?

Powołanie centrów wedle PO miało na celu odsunięcie ich od władzy w mieście. Takie są argumenty.

- Mnie to dziwi. Przyczyną reorganizacji były uwagi ze strony radnych co do sposobu zarządzania obszarem inwestycji, który podlegał zastępcy prezydenta, Henrykowi Słomce Narożańskiemu.

Henryk Słomka Narożański dzisiaj sam przyznał, że on został odsunięty od władzy, nie miał pojęcia o niektórych decyzjach.

- Ale wynagrodzenie co miesiąc pobierał? Jak ja bym był odsunięty i nie miał nic do gadania to był złożył dymisję. Powiedziałbym, że nie chcę pracować z takim szefem, który odbiera mi kompetencję. Może chodziło o to, żeby być tylko zatrudnionym? Tak nie było. Są dokumenty, na których są podpisy, były komisje, którym przewodził zastępca prezydenta ze strony PO. To niezrozumiała próba wybielania się. Idzie rok wyborczy. Może trzeba wyjść dwa kroki do przodu, pokazać, że mamy czyste ręce.

Jaki oddźwięk będzie miało w Radzie Miasta to zerwanie koalicji? PO jest w stanie poradzić sobie z rządzeniem?

- Jest 8 radnych na 25. Sama PO nie jest w stanie przegłosować żadnej uchwały. To pochopne działanie.

To jest polityczny cios dla stowarzyszenia „Tarnowianie”? Zostajecie sami z prezydentem Tarnowa, który jest w areszcie.

- My się nie pchamy ani do parlamentu, ani do Europarlamentu. My jesteśmy lokalnym ugrupowaniem. Chcemy, żeby to co robimy było z korzyścią dla mieszkańców Tarnowa. Każda partia myśli szerzej, żeby było dla nich jak najlepiej. Tak jest z PO.

Pan odchodzi od tego, że w przyszłym roku „Tarnowianie” będą chcieli powalczyć o władzę w Tarnowie?

- Nie mamy jeszcze takich planów. Jest za wcześnie. Jak tworzyliśmy koalicję to był dobry czas dla miasta. Pod takim kątem będą nas ludzie oceniali, nie z powodu konfliktowych sytuacji.

Nie boi się pan tego, że dzisiejsza decyzja jest politycznym pokazaniem, że PO jest czysta a „Tarnowianie” namieszali?

- Takie można odnieść wrażenie. Ja pytam dlaczego przez 7 lat przedstawiciele PO pracowali z nami? Oni nieźle z tego żyli.

„Tarnowianie” nie mają na razie planów co do przyszłych wyborów, nie mają kandydata na przyszłoroczne wybory? Nadal wierzycie, że prezydent Tarnowa będzie mógł powalczyć?

- Cały czas nie udowodniono prezydentowi żadnej winy. Jest domniemanie niewinności. Nie możemy ferować żadnych wyroków.

Pospekulujmy w drugą stronę. PO być może myśli o wyborach. Będzie kandydat Platformy na prezydenta Tarnowa?

- Myślę, że PO już pokazała kandydata. Pan Roman Ciepiela nie mówił nie. Tak należy czytać jego wypowiedzi. To nie byłaby zła kandydatura, patrząc z ich strony. Jednak na razie jest jeszcze ta kadencja.


(Bartłomiej Maziarz/ko)