Zdaniem posła Solidarnej Polski, znany w regionie Jerzy Wituszyński zatrudnił się w firmie swojego syna, która zaczęła wygrywać wiele przetargów na inwestycje w mieście. Chodzi między innymi o prace geodezyjne przy budowie galerii handlowej Trzy Korony.

Wniosek o odwołanie Wituszyńskiego złożyło siedmioro sądeckich radnych. Autorzy wniosku podkreślali, że nawet jeśli prawo nie zostało złamane to jednak urzędnicy sprawujący tak eksponowane funkcje powinni dbać o wysokie standardy i unikać wszelkich dwuznaczności.

Odwołanie przewodniczącego RM - chodzi nie tylko o prawo

Spotkanie rajców w sprawie odwołania przewodniczącego przerodziło się w pięciogodzinną kłótnię, podczas której wytykali sobie błędy i wzajemnie oskarżali, że wykorzystują swoje funkcje do załatwiania spraw dla siebie oraz bliskich. Ostatecznie próba odwołania Wituszyńskiego zakończyła się fiaskiem . W tajnym głosowaniu wzięło udział 21 radnych. Za odwołaniem przewodniczącego było 6. a przeciwko 15.

To była polityczna nagonka - ocenił Jerzy Wituszyński.

Próba odwołania przewodniczącego RM zakończyła się fiaskiem

Fragment rozmowy Jacka Bańki z posłem Solidarnej Polski, Arkadiuszem Mularczykiem.

Sprawa Jerzego Wituszyńskiego, szefa sądeckiej Rady Miasta, który jednocześnie był pracownikiem firmy syna budującej galerię w Sączu, pokazuje, że mamy problem z transparentnością w sądeckim samorządzie?



- Zdecydowanie tak. Pan Wituszyński jest znany i nagle zatrudnił się w firmie syna, która wygrywa wiele przetargów. Budują galerię handlową. Potem pan Wituszyński twierdzi, że nie miał z tym nic wspólnego, że to jego syn ma wspaniałą firmę.



Ale nie udało się go odwołać.



- Radni pilnują swoich interesów. Wystarczy, że pan prezydent załatwi komuś pracę dla syna czy córki to radny odpowiednio głosuje.



Mamy sądecki „układ zamknięty”?



- Taki „układzik zamknięty”. Sądeczanie to widzą. Tak rządzić się nie da. To jest wykorzystywanie funkcji do własnych celów. Brakuje przejrzystości. Mam nadzieję, że kolejne wybory to załatwią.