Jak informowaliśmy, należąca do syna przewodniczącego rady firma wygrała lukratywny kontrakt na obsługę geodezyjną budowy galerii. Poseł Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk informował, że według informacji do których dotarł wartość owego kontraktu może sięgać nawet miliona złotych. Zdaniem Mularczyka, gdyby nie fakt, że ojcem wykonawcy zlecenia jest wysoki rangą urzędnik, jego firma nie miała by szans na tak duże zlecenie.

- Trudno uwierzyć, że młody geodeta otrzymałby kontrakt stulecia w mieście gdyby jego ojcem nie był przewodniczący rady - uważa poseł Solidarnej Polski

Sam Jerzy Wituszyński kilkakrotnie odmówił Radiu Kraków komentarza do stawianych mu zarzutów. W wypowiedziach cytowanych w innych mediach przyznał jednak, że jakiś czas temu zrezygnował z prowadzenia firmy geodezyjnej i przepisał ją na syna. Chciał w ten sposób uniknąć zarzutów łamania prawa poprzez wykorzystywanie stanowisko do zdobywania zleceń i czerpania z tego korzyści.

Autorzy wniosku odpowiadają, że nawet jeśli prawo nie zostało złamane to jednak urzędnicy sprawujący tak eksponowane funkcje powinni dbać o wysokie standardy i unikać wszelkich dwuznaczności. Dodają przy tym, że Jerzy Wituszyński dopuszcza się wielu nadużyć podczas prowadzenia obrad rady. Chodzi głównie o niedopuszczanie do głosu radnych, którzy są krytyczni wobec prezydenta i ogłaszanie ponownych głosowań bez przekonującego uzasadnienia. Radny PO Grzegorz Fecko zarzuca Wituszyńskiemu, że robi tak w sytuacjach, kiedy wynik głosowania jest nie po myśli rządzącej koalicji.

- Można odnieść wrażenie, że chodzi o głosowania do skutku - mówi radny Fecko.

Nieoficjalnie wszystko wskazuje na to, że Jerzy Wituszyński zachowa jednak stanowisko. Opozycyjny klub radnych PO i grupa radnych niezrzeszonych to w radzie 11 głosów. Rządząca koalicja radnych PiS i prezydenckiego klubu „Dla Miasta” ma o jeden głos więcej. W rozmowie z Radiem Kraków, prezydent Ryszard Nowak zapowiedział, że będzie bronił przewodniczącego bo w jego ocenie nie można mu zarzucić, że łamie prawo.


(sw)