Właściciele kawiarni wypowiedzenie otrzymali w lutym. Pomieszczenia powinni opuścić do końca maja. Zdaniem burmistrza płacili skandalicznie niski czynsz. Mateusz Klinowski tłumaczy Radiu Kraków, że to efekt podpisanej wiele lat temu umowy. „Różnica pomiędzy tym ile płaci spółka prowadząca kawiarnię a inne podmioty jest ogromna. Ta sama spółka wynajmowała od miasta sąsiedni niewielki lokal za 207 złotych za metr. W kawiarni zajmowanej teraz nielegalnie czynsz to zaledwie 26 złotych za metr. Wynikało to z tego, że w spółce była żona wpływowego urzędnika z magistratu” - mówi Klinowski.

Obecni właściciele kawiarni odpierają zarzuty. Twierdzą, że nie można porównywać stawek w kilkumetrowym pomieszczeniu z ogromną kawiarnią. Odcinają się też od poprzednich władz spółki i rzekomych wpływów w magistracie. „Kiedy występowaliśmy z prośbą o koncesję na alkohol, odmówiono nam. Zgodzilibyśmy się teraz negocjować stawkę czynszu, ale burmistrz nie brał tego pod uwagę” – mówi Robert Koźbiał, współwłaściciel kawiarni. Koźbiał dodaje, że w ścisłym centrum Wadowic są firmy, które również od miasta wynajmują pomieszczenia za niewielkie pieniądze. To m.in. banki. „Dlaczego Klinowski im nie podniesie czynszu?” – irytuje się Koźbiał.

Właścicieli najbardziej boli, że w kawiarnię wpompowali kilkadziesiąt tysięcy pożyczonych złotych a teraz wyrzuca się ich na bruk. Liczą, że jeżeli sprawa trafi do sądu, ten przyzna im rację. Urzędnicy również szykują się do sądowej batalii. „Spółka pozbawia gminę konkretnych pieniędzy” – mówi Klinowski.

Od początku czerwca kawiarnia i ogródek tuż obok bazyliki i domu rodzinnego Jana Pawła II działają nielegalnie. Przed tygodniem urzędnicy magistratu w kawiarni próbowali bezskutecznie odciąć wodę. W tym tygodniu ma rozpocząć się remont kanalizacji. „To zabiegi, by nas stąd wykurzyć" - twierdzą przedsiębiorcy.

 

 

 

(Marek Mędela/ko)