Marek Księżarczyk w rozmowie z Radiem Kraków przyznaje, że praca nad albumem wymagała przede wszystkim cierpliwości, bo żeby wśród rzędów cegieł wykryć napisy, trzeba mieć dobry wzrok. Wiele napisów pozostawili też niestety turyści. Po zebraniu napisów była ich weryfikacja z danymi z archiwów, czyli list transportowych i identyfikacja po numerach więźniów.
Historyk, dr Adam Cyra wyjaśnia, że każdy napis na murze, to historia konkretnego więźnia - w albumie z jednej strony jest życiorys autora napisu, z drugiej fotografia cegły z napisem. Chcieliśmy przywrócić pamięć o tych ludziach - podkreśla.
Książkę wydało Towarzystwo Opieki nad Oświęcimiem.
Marek Mędela/bp