Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

R. Thun: "Zakaz dla ojca K. Mądla to pretekst"

  • Kraków
  • date_range Środa, 2013.08.21 07:05 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 06:11 )
Przed nami poważna publiczna debata o wierze, Kościele i jego otwartości na wątpiących - tak europosłanka Platformy Obywatelskiej, Róża Thun skomentowała ostatnie wydarzenia wokół zakonnika, jezuity z Nowego Sącza, Krzysztofa Mądla.

fot: Krzysztof Orski


Zakonnik nie może rozmawiać z mediami, pisać bloga i odprawiać mszy. Według mediów to kara za, między innymi, krytykę biskupa Hosera w sprawie księdza Lemańskiego. Według porannej prasy, między ojcem Krzysztofem a jednym z jego współbraci doszło do bójki. Posłanka Thun stwierdziła, że nie warto skupiać się na incydentach, bo sprawa jest poważniejsza.

Tymczasem w wydanym wczoraj oświadczeniu jezuici zapewniają, że ojciec Krzysztof Mądel nie ma nakazu milczenia.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z Różą Thun, europosłanką PO.

Co dzisiaj bardziej utrudnia podziwianie Tatr: chmury czy niechciane reklamy?

- Tak, przez chmury nic nie widać. Akurat w waszym studiu jest ładnie i nie widać szyldów.

Może się pani już przyzwyczaiła? Dla pani Zakopane do drugi dom.

- Do szpetoty się nie da przyzwyczaić. Jak się kocha Zakopane to ten wjazd jest cierpieniem. Często tu przywożę gości z zagranicy i zamykam im oczy przy wjeździe. Człowiek chce być dumny, że wjeżdża do Zakopanego. Ja tutaj mieszkam w domu pod Jedlami, on się kojarzy ze stylem zakopiańskim i śmietnisko reklam jest bardzo smutne. Mam nadzieje, że będzie na tym zależało ludziom, którzy tu mieszkają na stałe.

Mnie jakoś nie uspokajają zapewnienia górali. W uporządkowaniu przestrzeni ma pomóc ustawa. Myśli pani, że to się uda i nie będzie protestów?

- Zobaczymy. Na pewno każdemu zależy, żeby Podhale było piękne. Chodzi o to, żeby tu pięknie mieszkać. Jesteśmy przecież dumni z Podhala. Chcemy się chwalić a nie pokazywać śmietnisko. Żeby przejechać między Poroninem a Zakopanem to trzeba zęby zaciskać.

To apel do wszystkich. Tymczasem po zakazie publicznych wypowiedzi dla ojca Krzysztofa Mądla, w oświadczeniu zakon jezuitów informuje, że przyczyną zakazu była bójka zakonników z Gazetą Wyborczą, Naszym Dziennikiem i Gazetą Polską Codziennie w tle. Jeden z zakonników zmiął drugiemu Nasz Dziennik na twarzy, żeby ten się nim najadł. Nie jest gorzej niż myśleliśmy? Polska choroba zjada także zakony?

- Nie chcę wchodzić w komentowanie zakonników i ich temperamentów.

Pytam o tę polską chorobę.

- Trudno mi powiedzieć. Nie wiem czy ta bójka nie jest rozdmuchana. Dzisiaj coś przeczytałam na ten temat. Nie skupiała bym się na tym. To poważna debata publiczna, jak jest z rozmową o wiernych i o kościele. O jego otwartości na ludzi, którzy od niego odchodzą. Nie skupiałabym się na incydentach.

Jeden z publicystów mówił w Radiu Kraków, że całe to wydarzenie pokazuje, że część polskiego kościoła tkwi w epoce sprzed 50-70 lat. Pani się z tym zgodzi?

- Nie wiem czy wtedy był nakaz milczenia. Kościół nie jest rewolucyjny.

Ale to rewolucjoniści zmieniają kościół.

- To rzeczywiście bardzo poważna kwestia. Od 2000 lat najważniejsze jest przykazanie miłości. Jak my się z nim obchodzimy? Jak jest ze słynną drzazgą w oku bliźniego? To wyzwanie dla instytucji. Czy dla kościoła przykazanie miłości jest dominujące i uczy nas życia we wspólnocie? Żyjemy w dużej światowej wspólnocie. Czy kościół nas uczy miłości do innych kultur i ludzi? To wielkie wyzwanie. Czy jeżeli ktoś wychodzi do innych ludzi i stara się iść z miłością to czy nie jest krytykowany? Ja cierpię przez zakazy mówienia dla księdza Bonieckiego.

Premier na Twitterze dementuje doniesienia o dymisji ministra Rostowskiego. Myśli pani, że po przyjęciu projektu nowelizacji budżetu ta bardziej szorstka przyjaźń premiera i ministra Rostowskiego została scementowana?

- Przyjaźń to nie jest w polityce podstawa. Liczy się współpraca. Jeżeli mamy dwóch polityków, którzy Polskę utrzymują na plusowym poziomie a inni są na minusie, a dodatkowo słyszymy, że produkcja jest większa niż w zeszłym roku. To jest coś znaczącego. Ten tandem dobrze szedł. Sytuacja jest trudna i to się skupia na ministrze finansów. To trudne zadanie, żeby taki tandem utrzymać. Patrząc z zewnątrz jesteśmy w sytuacji godnej pozazdroszczenia.

Jest pani optymistką. Co piąty Polak uważa, że żadna partia nie ma dobrego pomysłu na polską gospodarkę.

- Co piąty to nie tak wiele. Mamy drugą kadencję, jesteśmy w trudniejszej sytuacji niż kilka lat temu. Można mówić o odwołaniach, ale popatrzmy czy mamy długą ławkę fachowców. Nasz rozwój jest jaki jest, ale powiedzmy sobie, że jesteśmy i tak w niezłej sytuacji.

Rozpoczęło się liczenie głosów w wyborach na szefa PO. Wzięło udział 50% uprawnionych, dlaczego tak mało? To efekt „pompowania kół”?

- Jak mnie pan dręczy tutaj w Zakopanem.

Wiem, że jest pięknie, chociaż bez słońca.

- Też bym wolała, żeby było więcej. Dobrze jednak, że jest przynajmniej 50%. Może trzeba jeszcze raz sprawdzić czy jest tylu członków PO jak się wydaje. Weźmy pod uwagę, że jest sierpień i listy przychodziły pocztą poleconą. Trzeba być na miejscu. 50% członków dołożyło starań, żeby go odebrać. Patrzę na tą grupę ludzi.

Ale żeby zagłosować elektronicznie nie trzeba było odbierać listów.

- Ale list trzeba było odebrać, tam były kody.

Widać, że jest pani optymistką.

- Mnie interesują ludzie, na których można budować. Te 20-30% ludzi nie mogło listu odebrać bo byli w drodze. Jest także jakaś część, która jest albo bierna lub się zapisała i nic nie robi. To się może zdarzyć w takiej strukturze.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię