"Na szczęście ściana jest pokryta powłoką antygraffiti, więc napis można szybko usunąć. Już to zresztą zrobiliśmy" - mówi Dunajska. Nie każdy właściciel budynku jednak ma chęć i pieniądze na takie zabezpieczenia. Sam ZBK stosuje je tylko na zabytkowych kamienicach i murach, bo tylko na tyle starcza funduszy.
Policja i straż miejska co jakiś czas łapie pseudografficiarzy, ale statystyki nie porażają. "W ubiegłym roku złapaliśmy około stu sprawców tego typu czynów. Ale staramy się działać także profilaktycznie. Organizujemy specjalne lekcje w szkołach. W zeszłym roku takich spotkań z młodzieżą było ponad tysiąc" - przyznaje Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej.
Brak chętnych na społeczne działanie
W walkę z nielegalnym graffiti angażuje się też od dłuższego czasu społeczna inicjatywa pod nazwą "Pogromcy bazgrołów". Co jakiś czas organizują oni akcje zamalowywania szpetnych napisów na krakowskich osiedlach. Zapraszają do udziału także samych mieszkańców. W bazie krakowskiego MPO stworzono też specjalny magazyn, do którego można przynosić niepotrzebne farby. Właściciele budynków, administratorzy i zwykli mieszkańcy mogą je bezpłatnie pobrać i... wykorzystać do odmalowania zniszczonych ścian. Problem w tym, że niewielu to robi. "Zainteresowanie jest niewielkie, a w ostatnim czasie wręcz żadne. Likwidowaniem bazgrołów zajmujemy się głównie my. Możemy jednak czyścić tylko budynki należące do gminy. W zeszłym roku zamalowaliśmy łącznie powierzchnię ponad 10 tysięcy metrów kwadratowych. To mniej więcej tyle, co powierzchnia boiska piłkarskiego" - nie ukrywa Piotr Odorczuk z MPO.
fot: Maciej Skowronek
Idzie wiosna, więc się zacznie
Czy zatem walka z wandalami niszczącymi miejskie mury to walka z wiatrakami? "Spokojnie, spokojnie... Mieliśmy przecież zimę. W zimie murów się nie maluje, bo farba zacznie odpadać. Teraz robi się ciepło, więc ruszamy z kolejnymi działaniami. Pod koniec kwietnia razem ze spółdzielnią mieszkaniową planujemy dużą akcję na Prądniku Białym. Będzie to miało tradycyjnie formę rodzinno-sąsiedzkiego pikniku, połączonego z zamalowywaniem ścian. Cieszymy się, że właśnie spółdzielnie postanowiły się w to zaangażować, bo to oznacza, że nasza działalność ma nowych sprzymierzeńców" - odpowiada Waldemar Domański, lider Pogromców Bazgrołów.
Również na wiosnę ruszy współpraca z dzielnicami. To za ich pośrednictwem będzie można zdobyć farby z magazynu MPO i w możliwie najtańszy sposób pozbyć się bazgrołów.
Zdaniem Domańskiego, jeśli tak trudno jest złapać pseudografficiarza, jedynym sposobem jest działanie na własną rękę. "Nie mamy innego wyjścia. Można na to machnąć ręką, ale z drugiej strony... wyobraźmy sobie, że prowadzimy dziecko do przedszkola i po drodze widzimy na ścianie namalowanego wielkiego penisa, albo jakiś szpetny napis. Jak wtedy przekonać dziecko, że świat jest piękny, a ono powinno dobrze się zachowywać?" - przekonuje lider Pogromców.
Pogromcy liczą, że kolejny rok ich działalności zrodzi swoistego rodzaju modę na społeczne zaangażowanie w tę sprawę. Tak jak modne stało się za sprawą kampanii społecznych, segregowanie śmieci. Podobnie było z powstrzymywaniem się od palenia papierosów na przystankach, albo ze sprzątaniem po psach.
Nie wiadomo czy z usuwaniem pseudograffiti będzie tak samo ale... na razie to chyba jedyne, co można zrobić.
(Maciej Skowronek/ko)
Obserwuj autora na Twitterze: