Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

J. Majchrowski: "Liczyłem na lojalność kibiców Cracovii"

  • Kraków
  • date_range Środa, 2012.09.19 13:30 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 01:34 )
52 tys. zamiast planowanych 30 mln. Sprzedaż akcji Cracovii okazała się porażką. - Liczyłem, że kibice są bardziej związani z klubem- przyznał na antenie Radia Kraków prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.


" Szczerze? Liczyłem, ze kibice poczują się bardziej związani ze swoim klubem " powiedział w programie "O tym się mówi" prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Zdaniem prezydenta Kraków mógł zarobić na tej akcji co najmniej kilkanaście milionów. Zamiast tego do kasy miasta wpłynęło niewiele ponad 50 tys. Oszacowane 30 mln zostałe zapisane po stronie dochodów miasta. Skoro pieniędzy nie będzie, konieczne będą, jak zaznaczył prezydent, kolejne oszczędności. Deficyt w kasie miasta w połowie roku sięgnął, zamiast zakładanych 60, 220 mln zł.

Zapis rozmowy z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim.


Jacek Bańka: Jakoś można było sobie poradzić barką. Jakich pan użył argumentów?

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski : Zorganizowałem spotkanie i powiedziałem, że do czwartku ma nie być barki . Odbyły się rozmowy z tym panem i ją przeholował.

Wziął sobie do serca pana zdanie, że do czwartku barki ma nie być. Wcześniej sobie nie brał?

- To jest bardzo skomplikowana sprawa. To, czy ta barka tam stała czy nie to jest kwestia nie urzędu miasta, tylko Urzędu Żeglugi Śródlądowej, który wydał zgodę na cumowanie zasłaniając się dyrektywami unijnymi i twierdząc, że Wisła jest jak droga, na której każdy może jeździć i każdy może stać. To miejsca, przy których można cumować. To jest rzecz, która absolutnie koliduje z naszymi wytycznymi, z naszymi wewnętrznymi zarządzeniami dotyczącymi miasta i to niestety bardzo często ma miejsce, bo nie mówię tylko o barkach. Nikt nie bierze pod uwagę, że czasami są to decyzje niezależne od władz miasta. Są na przykład w kompetencjach administracji rządowej czy administracji wydzielonej. No ale udało się to wszystko załatwić.

Co w takim razie zrobić, żeby sytuacja się nie powtórzyła, skoro te decyzje nie zależą od samorządu?

- My robimy w tej chwili plan zagospodarowania tego obszaru Wisły i będzie to uwzględnione, że właśnie tam nie mogą cumować tego typu barki.

Obawiam się tylko, że plan zagospodarowania, jego wdrażanie i przyjmowanie trochę potrwa.

- No to potrwa. My niestety nie możemy działać poza prawem. Nas obowiązują procedury. Ja nie mogę działać na tej zasadzie, że uznaję, że jest coś złe i każę to zlikwidować. Muszę wszcząć pewne procedury. Bo jeżeli ja ich nie rozpocznę i nie przeprowadzę to druga strona odwołuje się do sądu i wygrywa. Niestety musi być przeprowadzona cała procedura prawna.

A nie boi się pan, panie prezydencie, że biorąc pod uwagę różne interesy w tej części Krakowa będą wielkie problemy z przyjęciem tego planu?

- Mam tego pełną świadomość. Pokazały to już uwagi, które były zgłoszone do planu, a których było sporo.

Wracając do barki "Stefan Batory" zacumowanej w okolicach Manngghi, To jest dobre miejsce? Czy ta barka nie powinna w ogóle zniknąć z okolic centrum miasta?

- Uważam, że tego typu barki powinny stać poza mostem a nie w zakolu Wisły. Powinny cumować albo po drugiej stronie Mostu Dębnickiego albo mostu Grunwaldzkiego i tak to powinno wyglądać.

Czyli sprawa z barką "Stefan Batory" nie jest jeszcze zakończona. Co dalej?

- Jak pan zna życie, to się okaże, że jeżeli podejmiemy taka decyzję, że tam nie powinno nie stać nic, to od razu odezwą się głosy, także pana kolegów, którzy będą mówili, że Wisła powinna być otwarta, „Kraków twarzą do Wisły”, że tworzy się martwą przestrzeń. Nigdy nie będzie dobrze.

To co dalej ze "Stefanem Batorym"​?

- No zobaczymy. Na razie jest usunięty i teraz będziemy dyskutować, jak dalej postąpić. Dla mnie, już pomijając wszystko, to jest zagrożenie. Barka ma tą wysokość, że nie przechodzi pod mostami. Podczas ostatniej powodzi barka kogo innego zerwała się i uszkodziła stopień wodny. Tu też jest to niebezpieczeństwo. Ta wysokość barki nie pozwala na przeholowanie jej pod mostem.

O "Stefanie Batorym" na pewno jeszcze usłyszymy, tymczasem jak pan ocenia sprzedaż akcji Cracovii?

- Szczerze? Liczyłem na to, że kibice poczują się bardziej związani ze swoim klubem. Łatwo jest każdemu z trybuny krzyczeć co sądzi o trenerze czy prezesie Crcovii, natomiast jak się daje możliwość realnego wpływu, to z tego nie korzystają. Tym bardziej, że tam jest cała grupa wiernych kibiców, ja nie mówię o takich kibolskich fragmentach ale o kibicach, którzy dysponują pieniędzmi i którzy mogliby też kupić trochę akcji i poczuć większą więź z klubem.

Ale tak naprawdę, to jest problem nas wszystkich, bo te 30 mln zostało zapisane w budżecie po stronie dochodów i teraz tych pieniędzy będzie brakować. Co w związku z tym?

- To nie jest jedyny fragment, który brakuje, czy będzie brakować. No chociażby sprzedaż nieruchomości, która prawdopodobnie też nie uzyska tego pułapu, który był zaplanowany w budżecie. To jest częściowo wina kryzysu, gdy idzie o nieruchomości. Natomiast w przypadku Cracovii uważam, że to było możliwe do uzyskania. Może nie w pełni 30 mln ale na pewno kilkanaście milionów przychodu powinno być.

Skutkiem braku zainteresowania akcjami Cracovii będą kolejne przesunięcia i cięcia w budżecie.

- Ja bym to nazwał oszczędnościami. Mamy świadomość, że pewnych dochodów nie uzyskamy.

A jak pan ocenia akcję "Płać podatki w Krakowie"? 10 mln trafiło do kasy miasta.

- Bardzo się cieszę, że wpłynęło 10 mln. Z tym, że są to wyliczenia mówiące o tym o ile więcej podatku wpłynęło. Natomiast tutaj jeszcze mi brakuje obliczeń o ilu mieszkańców pełnoletnich, pracujących przybyło w Krakowie. Bo trzeba by odjąć to od tej wielkości.

W przyszłym roku miasto przygotuje jakąś szerszą kampanię? Według wyliczeń wciąż 140 tysięcy Krakowian płaci podatki w poprzednim miejscu zamieszkania.

- Wie pan, jak ktoś mieszka w Mogilanach czy okolicznych gminach i ma świadomość, że jeżeli płaci tam podatek to te pieniądze pójdą na szkołę czy drogi w jego gminie to woli tam zapłacić i mieć przekonanie, że ta droga zostanie szybciej zrobiona niż w mieście, do którego tylko dojeżdża i pracuje. To jest też kwestia poczucia związania z Krakowem.

Ale rozumiem, że miasto będzie kontynuować tę akcję...

- Będziemy kontynuować tę akcję , bo sądzę, że jeżeli nie od razu to po jakimś czasie przyniesie ona rezultaty. I to bardzo pozytywne.

Podobno w październiku mamy poznać sposób w jaki będziemy płacić za wywóz śmieci. W jaki sposób ta opłata zostanie naliczona?

- W tej chwili to jeszcze kwestia dyskusyjna. Są różne możliwości poczynając od metra kwadratowego po zużycie wody. W tej chwili trwają wszystkie wyliczenia jakby to najlepiej zrobić tak, żeby nie obciążać nadmiernie mieszkańców.

Ale w sumie zapłacimy więcej...

- Zapłacimy więcej, to nie ulega wątpliwości ale to trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć: to nie jest decyzja gminy. To jest rzecz, którą nakazuje nam ustawa.

Nie będzie takiej pokusy, żeby ratować finanse gminy tymi opłatami?

- Nie nie. To jest cena i cena musi być wyliczona w stosunku do tego, jaki jest wkład. To jest tak samo, jak z biletami tramwajowymi i autobusowymi z tym, że tutaj gmina bardzo znacznie dotuje MPK. Gdy idzie o śmieci przyjęliśmy zasadę, że gmina nic nie będzie dopłacać.

Panie prezydencie, tak na koniec, jeśli dzisiaj płacę 41 zł na miesiąc, to ile będę płacił o tej porze za rok, orientacyjnie..

- Dziś nie jestem tego w stanie powiedzieć.












Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię