Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

J. Franczyk: Mieszkańcy Huty nie narzekają WYWIAD

  • Kraków
  • date_range Wtorek, 2013.10.01 12:47 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 06:37 )
Tam się mieszka dobrze i wygodnie. To przestronne miasto. - twierdzi redaktor naczelny „Głosu – Tygodnika Nowohuckiego”, Jan Franczyk.

archiwum RK


Zapis rozmowy Jacka Bańki z Janem Franczykiem, redaktorem naczelnym „Głosu – Tygodnika Nowohuckiego”.

Tomasz Buszewski: Dalej wędrujemy z Krakowa do Nowej Huty i na odwrót?

Jan Franczyk: Starsi wędrują. Ja jeżdżę do Krakowa jak coś mam załatwić. Ja jeszcze mówię tak jak moi rodzice, ale młodsi chyba już nie.

Jacek Bańka: Młodzi są zakochani w Hucie i chcą robić coś więcej, ale są jeszcze ci starsi, czyli osoby po sześćdziesiątce. Jak ma pan wolny wieczór to wybiera pan klub „Kombinator” czy „Stylową”?

J.F: Wybieram raczej „Stylową” bo jestem już wiekowy. Generalnie jest tam pustawo. To miejsce symboliczne dla Nowej Huty. Panie, które prowadzą restaurację narzekają na brak klientów. To rzecz nie do pomyślenia w centrum Krakowa. Mój syn czasami chodzi do „Kombinatora” i tam jest dużo młodych ludzi. Wiele ludzi narzeka, że w Hucie jest mało pubów, ale z drugiej strony przykład „Stylowej” pokazuje, że nie jest tak do końca. „Kombinator” jest zupełnie inny, to fenomen. To nie jest zwykły klub, gdzie można wypić piwo. Tam są akcje, spotkania, ten klub stał się modny. Tam jadą ludzie z odległych zakątków Nowej Huty.

J.B: Wydaje się, że to dwa bieguny. „Kombinator” dla młodych i starsza „Stylowa”. Poza tymi miejscami nie jest najlepiej. Był klub „1949”, ale nie istnieje.

J.F: To też specyfika Nowej Huty. Wspólnota mieszkaniowa, która zarządza tym budynkiem wymusiła wyprowadzkę klubu. Narzekano na hałas, co chyba nie było prawdą. Tam nie sprzedawano alkoholu, nie było imprez. Teraz jest tam zarząd firmy i jest spokój. Jeden z liderów tego klubu, dogadał się z ośrodkiem Norwida i prowadzi tam „C Południe”. Fajne klimaty i sporo młodych tam się spotyka.

J.B: Czy pana studenci często wybierają Nową Hutę, żeby spędzić tam okres studiów?

J.F: Nie wiem, ale sporo studentów studiujących w Krakowie wynajmuje mieszkania w Nowej Hucie. Sam kiedyś sąsiadowałem z trzema studentkami. Studentów jest sporo bo mieszkania są tańsze. To ma swoje przyczyny. To skomplikowany wątek, który się wiąże ze stereotypem Nowej Huty, gdzie jest głównie pijaństwo, są bójki i lepiej się tam nie pchać. Za tym idą konsekwencje ekonomiczne. Nie ma firm z górnej półki, są niższe ceny gruntów i mieszkań. Do końca oczywiście nie jest to prawda.

J.B: Jeśli ktoś mieszka w Nowej Hucie to nie powie złego słowa?

J.F: Tak. Nie spotkałem nikogo kto by tam mieszkał i narzekał na Hutę. Tam się mieszka dobrze i wygodnie. To przestronne miasto.

T.B: Korków nie ma nigdy.

J.F: Tam jest przestrzeń. Zwłaszcza jak się patrzy na to miasto z wysokości. Widać, że to miasto jest zatopione w zieleni. Krakusom często nie podoba się narzucona nam architektura. Nową Hutę projektowali polscy architekci. Oni w tych dramatycznych czasach włożyli w tę koncepcję wiele elementów krakowskich. Są odniesienia do renesansu i baroku, to nie jest ścisły socrealizm.

J.B: To założenie urbanistyczne przypomina na przykład miasto Palmanova.

J.F: Dokładnie. To nie jest straszny socrealizm sowiecki.

T.B: Pamiętam jak robiłem prawo jazdy, każdy chciał je robić w Hucie.

J.F: Tam się dobrze jeździ. Do dzisiaj tam prawie nie ma korków.

J.B: Skoro tyle atutów, to czemu z drugiej strony słyszymy głosy choćby Macieja Twaroga, że miasto daje za mało pieniędzy na Nową Hutę? Z tym można się zgodzić?

J.F: Jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że na terenie Nowej Huty mieszka 1/3 mieszkańców Krakowa to racje miałby Twaróg. Nowa Huta otrzymuje około 10% pieniędzy. Z drugiej strony wydaje się, że dokonanie skoku cywilizacyjnego w Hucie, zrealizowanie wielu pomysłów, wymaga ogromnych pieniędzy. Miasta na to nie stać. Bez wsparcia nie dokonamy skoku.

J.B: Czy ten projekt „Kraków – Nowa Huta przyszłości” może odmienić obecną Nową Hutę? Czy nowohucianie odczują zmiany?

J.F: Odczują. To tak, jak mamy śliczne centrum Krakowa, ale lokalizacja innych inwestycji nie oznacza śmierci centrum. Rozwój Nowej Huty, gdyby się rozwijała na wschód, to nie oznacza śmierci cywilizacyjnej starej Huty. Tam się dobrze mieszka, może być baza lokalowa i historyczne centrum. Nie widzę zagrożenia. Przyklaskuje każdej inicjatywie, która da kopa Nowej Hucie.

J.B: Czego dziś brakuje Nowej Hucie?

J.F: Wdaje się, że brakuje inwestycji i pieniędzy. Jest tam dużo biedy. Mamy ludzi młodych, którzy dobrze sobie radzą, ale jest też sporo biedy. To się wiąże z sytuacją w całej Polsce. Jest potrzeba przełamania impasu, w którym jesteśmy. Potrzeba po prostu pieniędzy.

J.B: Ten najgorszy moment, kiedy na Placu Centralnym był „szmateks” mamy już za sobą.

J.F: Tak. Najgorszy czas Nowa Huta ma już za sobą. To było kilka lat po 1989 roku. Wtedy rząd nie wiedział co zrobić z kombinatem. To był ogromny zakład pracy. Potem rząd nie wiedział co z tym zrobić. Były różne koncepcje. Szczytem było zainstalowanie tego szmateksu przy Placu Centralnym. Na szczęście mamy to za sobą. Teraz jest tam porządny sklep i wracamy do normalności.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię