Na początku miał więcej przeciwników niż zwolenników. Wielu z nich traktowało go, jako policzek dla polskich trenerów, którzy nie mogą znaleźć pracy w swoim kraju. Trener, który w swojej dotychczasowej karierze nie wyrósł poza czwarty poziom rozgrywkowy z Hiszpanii, a do Wisły miał trafić jako "kolega" dyrektora sportowego Manuela Junco. Póki co Kiko Ramireza - bo o nim rzecz jasna mowa - bronią jednak wyniki. Hiszpan przepracował ze swoimi zawodnikami solidnie okres przygotowawczy, a w lidze na cztery mecze wygrał już trzy. Trener Białej Gwiazdy w niedzielę był gościem Radia Kraków.
Co najbardziej zaskoczyło pana po przyjeździe do Polski? Pozytywnie lub negatywnie.
Pozytywnie zdecydowanie zaskoczyli mnie kibice - ich przyśpiewki, zaangażowanie. Chociażby w Gliwicach mocno wspierała nas duża grupa. Jeśli chodzi o negatywy - póki co tylko ten przegrany mecz we Wrocławiu. Do mrozu jestem przyzwyczajony. Kiedy przyjechaliśmy z Jordim Jodarem było tu -22 stopnie. Teraz mamy wiosnę, a może i lato.
My uważamy Kraków za najpiękniejsze miasto nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Jaka jest pana ocena tego miasta?
Uwielbiam Kraków. Rynek Główny jest chyba jednym z największych w Europie, prawda? Całe miasto podoba się zarówno mnie, jak i mojej rodzinie. Może zmieniłbym lekko klimat, ale będzie pewnie coraz lepiej.
A jak przebiegła aklimatyzacja w Polsce?
Jestem tu bardzo szczęśliwy. Oczywiście, brakuje mi moich dzieci i żony, natomiast bardzo dobrze się tutaj zaadaptowałem. Nabieram też kilogramów wraz z polskim jedzeniem. Czego chcieć więcej!
Bardziej kotlet schabowy czy pierogi?
Pierogi, pierogi. Zdecydowanie!
Zachęcamy do odsłuchania całości rozmowy z udziałem naszych reporterów - Marka Soleckiego i Kuby Nizińskiego, trenera Wisły Kraków Kiko Ramireza oraz rzecznika prasowego klubu - Damiana Juszczyka. Z niej dowiecie się między innymi, czy trener Białej Gwiazdy oglądał legendarny mecz Wisły z Realem Saragossa i jak ocenia młodych polskich zawodników na tle hiszpańskich rówieśników.