Była 79. minuta meczu 2. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Cracovia podejmowała na własnym stadionie Legię (1:3). Jeden z kiboli rzucił petardę hukową między dwóch piłkarzy Legii Helio Pinto i Bartosza Bereszyńskiego. Ten pierwszy musiał skorzystać z pomocy sztabu medycznego, ponieważ został poszkodowany. Co ciekawe, nie było przerwy w grze.

Na placu gry pojawili się medycy, którzy opatrzyli zawodnika "Wojskowych" i tuż po tej interwencji rywalizacja była kontynuowana. "W przepisach arbiter ma jasno określone wypadki, w których może orzec koniec meczu. Nie bez znaczenia jest też rola delegata" - wyjaśnił szef Kolegium Sędziów PZPN, Zbigniew Przesmycki.

Do kogo należy ostateczna decyzja? Do sędziego. Nie oznacza to oczywiście, że rozstrzyga on wszystko samodzielnie. Po to na trybunach zasiada delegat, by on też miał wpływ na to co postanowi arbiter. Delegat ma kontakt z policją oraz innymi służbami, które odpowiadają za bezpieczeństwo. "Oczywiście jeśli sędzia się uprze, to może kontynuować zawody nawet jeśli sugestie są inne. Powinien jednak brać pod uwagę zalecenia czy rekomendacje" - zaznaczył Przesmycki. "Skoro w sobotę Mariusz Złotek uznał, że mecz Cracovii z Legią należy dokończyć, to najwidoczniej ocenił, że bezpieczeństwo piłkarzy nie jest zagrożone" - zakończył szef Kolegium Sędziów PZPN.

Konsekwencje mogą być dla Cracovii bardzo poważne. "Jesteśmy w stałym kontakcie z wojewodą małopolskim, Jerzym Millerem. Sprawą zajmiemy się na najbliższym posiedzeniu, które odbędzie się w środę. Oczekujemy, że do tego czasu Cracovia we współpracy z organami ścigania zidentyfikuje i ukarze sprawcę tego incydentu. Na posiedzenie Komisji Ligi zostaną wezwani nie tylko przedstawiciele klubu, którzy będą musieli przedstawić podjęte w zaistniałej sytuacji działania, ale także reprezentanci stowarzyszenia kibiców" – mówi przewodniczący Komisji Ligi Zbigniew Mrowiec .

"Uważamy, że zamykanie stadionów i trybun nie jest właściwą drogą do przeciwdziałania bandytyzmowi. Mamy także świadomość, że petardy hukowe są niezwykle małych rozmiarów i bardzo ciężko jest całkowicie uniemożliwić wniesienie chociaż jednej z nich na stadion. Jeżeli jednak okaże się, że Cracovia nie jest w stanie zidentyfikować i ukarać sprawcy lub sprawców zakazem stadionowym, a kibice nie widzą problemu w tego typu zachowaniach i nie chcą współpracować w celu eliminacji ze swego własnego „młyna" bandytów, decyzja Komisji może być bardzo surowa. W skrajnym przypadku jestem sobie w stanie wyobrazić zamknięty „młyn" Cracovii i to nie podczas najbliższego meczu z Koroną, ale na przykład podczas wrześniowych derbów Krakowa" - mówi Zbigniew Mrowiec.

Najzagorzalsi kibice Cracovii najprawdopodobniej już na starcie sezonu będą musieli sobie odpocząć od ligowej rywalizacji, jako że zamknięcie tzw. 'młyna' na najbliższe spotkania wydaje się bardzo prawdopodobne.



GB/RK/KN