Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z Pawłem Ciećko, małopolskim Inspektorem Ochrony Środowiska, a także z Andrzejem Gułą z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Mariusz Bartkowicz: W ubiegły czwartek na terenie nowohuckiego kombinatu doszło do pożaru, w wyniku którego do atmosfery została uwolniona niebezpieczna substancja. W kontekście wcześniejszych zapowiedzi lepszej współpracy z władzami miasta, kombinat poinformował nie tylko państwa, ale także powiatowe centrum zarządzania kryzysowego o tym, że do takiego zdarzenia w czwartek doszło?
Paweł Ciećko: O 6.30 rano w czwartek na koksowni doszło do wybicia ssawy. Było awaryjne spalanie gazu koksowniczego. Sprawa została załatwiona połowicznie. O 7.10 pojechali inspektorzy na kontrolę tej awarii, którą huta zgłosiła. Niestety huta nie powiadomiła centrum zarządzania kryzysowego. Niedobrze się stało. Huta wychodząc naprzeciw oczekiwaniom ludzi coś obiecała, ale jednak dopuściła się złamania umowy. Jestem zdziwiony tym zachowaniem, ale cóż. Mam nadzieję, że to się nie powtórzy.
M.B: My o tym się dowiedzieliśmy, bo zjawisko tym razem było widoczne i mieszkańcy widzieli co się działo. Jak wygląda kwestia udostępnienia przez kombinat monitoringu dla mieszkańców, żeby oni mogli widzieć co się dzieje w przypadku takich zdarzeń?
P.Ć: Niestety ta fakultatywność ograniczyła się tylko do podawania informacji do centrum zarządzania kryzysowego. Monitoring aktywny w postaci kamer póki co nie jest uruchomiony na stronach internetowych, żeby każdy miał do niego dostęp.
M.B: Dojdzie do tego? Macie państwo deklarację Arcelora?
P.Ć: Niestety nie mogę tego potwierdzić. Huta w tym wypadku nie zadeklarowała czy to zrobi.
M.B: Mamy tutaj do czynienia z grą pozorów ze strony kombinatu? Z jednej strony są medialne deklaracje, ale jak już dochodzi do takiego zdarzenia to okazuje się, że wcześniejsze obietnice nie zostają dotrzymane.
Andrzej Guła: Jak najbardziej to gra pozorów. To sytuacja, do której nie powinno dojść. Nie powinno dojść do awarii. Jak już to huta powinna poinformować o tym centrum zarządzania kryzysowego. Mieszkańcy powinni wiedzieć a nie zostali poinformowani. Nie dowiedzieli by się o tej awarii jakby ludzie do nas nie wysłali zdjęć. Było widać kłęby dymu. My jakiś czas temu apelowaliśmy do huty, żeby w takich sytuacjach informacja od razu trafiała do centrum zarządzania kryzysowego. Tak jak mówi pan Ciećko, to nie działa. Tym razem mam nadzieję, że te procedury zostaną wprowadzone. Apelujemy też do władz huty o zapobieganie takim awariom. Kraków powinien być miejscem specjalnej troski. Jesteśmy jednym z najbardziej zanieczyszczonych miejsc w UE. Do tego nie powinno dochodzić. W ciągu roku do takach zdarzeń dochodziło często. Było 14 niekontrolowanych emisji pyłów i gazów. To między innymi toksyczny benzoalfapiren. To dużo. Często słyszymy, że to jest przewidziane w pozwoleniu zintegrowanym, ale to tak jakby była powódź stulecia raz na 2 lata. To jest zbyt częste. Będziemy apelować o informowanie mieszkańców, monitoring wizyjny i działania zapobiegające występowaniu takich zdarzeń w przyszłości. Nie ograniczymy ich do zera. Tak się nie da. Hutnictwo nie jest technologicznie czyste, ale trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby było lepiej.
M.B: Czy wiadomo po kontroli WIOŚ jak poważna była skala tego zanieczyszczenia i jaka kara grozi kombinatowi?
P.Ć: Oczywiście nie chcemy awarii w żadnym zakładzie przemysłowym. Za każdym razem jak dochodzi do awarii i emisji zanieczyszczeń do powietrza, gleby czy wody, zakład ponosi dotkliwe konsekwencje. Teraz jesteśmy w trakcie naliczania kary z kwietnia. Postępowanie się toczy. Ta awaria czwartkowa też będzie obarczona kosztami dla Arcelora. To jest związane z tym, że huta się modernizuje. Zostaje ostatni element, czyli koksownia. Cała reszta została ogarnięta. Wymiana wielkiego pieca trwa. Są dobre filtry. Awarie zostaną ograniczone do minimum. Konsekwencje finansowe huta ponosi za każdym razem. Huta jest pod szczególnym nadzorem. 15 minut po zdarzeniu inspektorzy tam byli.
A.G: Faktycznie jest remont wielkiego pieca, ale podczas wizyty z radnymi pytaliśmy się o koksownię. Tam nie są planowane modernizacje. Te emisje to niekontrolowany wyrzut z baterii koksowniczych.
M.B: Ma pojawić się kolejna stacja pomiaru jakości powietrza. Dzisiaj Ryszard Listwan w Dzienniku Polskim mówił, że być może byłby to Rynek Podgórski czy lokalizacja w pobliżu kombinatu. Taka stacja się pojawi? Lokalizacja jest wybrana?
P.Ć: Wiele osób może zaskoczę. Podjąłem decyzję, że od wschodniej strony huty postawię drugą stację industrialną, która będzie mierzyć jakość powietrza. Jak wiatr wieje od zachodu to nie odnotowujemy awarii na pyłomierzu na ulicy Bulwarowej. Chcę stacji z drugiej strony. Postawi to WIOŚ. Kolejną stację, czyli ósmą, miasto zakupi z własnych środków miasta. Rozważamy lokalizację, żeby zamknąć ring dookoła Krakowa. Może być to Podgórze, Prokocim. Tam, gdzie będą warunki rozporządzenia, tam umiejscowimy to. Chodzi też o podłączenie stacji do prądu. Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom ludzi. Chcemy monitorować i zamknąć sprawę awarii na terenie huty. Stacje te mają służyć badaniu skuteczności wdrażanych programów ochrony powietrza na terenie aglomeracji krakowskiej.
M.B: Te dwie stacje w jakim czasie mogą się pojawić?
P.Ć: Chcemy je uruchomić na nowy sezon grzewczy. Pieniądze są uchwalone. Musimy ruszyć z przetargiem.
M.B: Również europejska komisja gospodarcza ONZ zauważa problem zanieczyszczenia powietrza w Polsce. W weekend pojawił się także apel we włoskim dzienniku skierowany do papieża Franciszka przed ŚDM: „Papieżu Franciszku pomóż nam. Smog zabija nas codziennie”. Każda metoda jest dobra, żeby mówić o problemie, czy zwracanie się do Ojca Świętego może zaszkodzić?
A.G: To cenna inicjatywa. To prośba do papieża ekologa, żeby zwrócił uwagę na problem zanieczyszczonego powietrza w Krakowie. To jedno z najbardziej zanieczyszczonych miejsc w Europie. O tym jakie są konsekwencje to wiemy. O tym informuje WHO i badania epidemiologiczne. Widać konsekwencje narażenia na pyły. To nowotwory, zatory. Jest też negatywny wpływ na rozwój płodu. Badania były w Krakowie. Zanieczyszczenie szkodzi też najmłodszym i kobietom w ciąży.