"Rozumiem niepokój związany z wprowadzeniem pakietu. To duża zmiana systemowa, ale to nie znaczy, że mamy się okopywać na swoich stanowiskach" - przekonywała posłanka Gądek. Jej zdaniem pakiet w perspektywie przyniesie dobre efekty dla pacjentów. "To zmiany, które maja zmniejszyć kolejki i przywrócić rolę lekarza rodzinnego" - mówiła Lidia Gądek w porannej rozmowie Radia Kraków.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PO, Lidią Gądek.

Jest porozumienie ministra zdrowia z Porozumieniem Zielonogórskim. Jako polityk i lekarz odetchnęła pani z ulgą?

- Oczywiście. Ja już dwa dni temu czułam, że jest nastawienie, żeby zakończyć konflikt. Medialnie było to inaczej przedstawiane. Jednak to bardzo dobrze. Odetchnęli z ulgą przede wszystkim pacjenci. To wielki stres. Iść do przychodni, zapukać i koniec?

 

Pani, jako parlamentarzysta PO i lekarz rodzinny, po której stronie stała?

- Po stronie pacjenta. Jak zwykle. Ja rozumiem niepokoje, które mamy wszyscy w związku z wprowadzaniem pakietów. To nie tylko Porozumienie Zielonogórskie. To zmiana systemowa. Nie znaczy to, że mamy się okopywać i mówić, że się boimy. Wszystkie zmiany wymagają ustępstw. Wszyscy chcieliśmy to tak zrobić, żeby pacjent tego nie odczuł. W tym konflikcie byłam po stronie ministra i pacjenta.

 

Czyli nie widzi pani problemu w pakiecie onkologicznym?

- Nie tyle nie widzę problemu, co sądzę, że przyniesie on dobre efekty dla wszystkich. To nie tylko pakiet onkologiczny. Te zmiany mają zmniejszyć kolejki, ale co ważniejsze, to pierwsze zmiany od 10 lat, które przywracają rolę lekarza rodzinnego, jako koordynatora systemu. On wcześniej był „wypisywaczem” recept. Pacjent musi mieć swojego guru, lekarza, który leczy kompleksowo. Dopiero jak schorzenie jest skomplikowane, kieruje go do odpowiedniego specjalisty.

 

Lada chwila poznamy szczegóły tego porozumienia. Ten krok do tyłu ministra i Porozumienia co powinien obejmować?

- Pół kroku do tyły ministra to było to, że zaprosił do negocjacji bez umów. To dobrze. Chwała związkowcom, że szybko odpowiedzieli. Jak chodzi o kwestie finansowe to pewnie zostanie tak jak było. Porozumienie w tej kwestii było już 17 grudnia. Pozostałe sprawy organizacyjne i tak były do dogadania. Myślę, że były szczegóły powrotu zamkniętych placówek do funkcjonowania bez problemu ze strony NFZ i ministerstwa. Pewnie to było negocjowane. Pewnie była też wytyczona ścieżka dalszych konsultacji jak działają te pakiety. Jeśli po 2,3 miesiącach coś będzie nie tak to będą zmiany.

 

W Małopolsce 25 gabinetów było zamkniętych. Jest 8.20. Już powinny być otwierane?

- Myślę, że spora część ludzi po informacji, która się pojawiła w internecie, otwarła przychodnie już. Negocjują przedstawiciele. Informacja poszła i lekarze pewnie już się organizują.

 

Pani swój gabinet o której otwiera?

- Ja swój otwieram później. Generalnie POZ pracuje od 8-18. Wymieniamy się godzinowo. My pracowaliśmy, jako Małopolska północna, centralna i wschodnia, normalnie.

 

Problem był z południową.

- Tak, tam jest skupisko przedstawicieli Porozumienia.

 

Nie wydaje się pani, że zabrakło w całej dyskusji głosu pani premier?

- Wydaje mi się,że pani premier zrobiła dobrze milcząc. Skoro jest minister, który negocjuje pewne rzeczy od kilku miesięcy i doprowadza do tego, że 80% lekarzy zgadza się z tymi warunkami i jest grupa, która stawia z różnych względów opór, to minister musiał to doprowadzić do końca.

 

Rozumiem, że dzisiaj pani premier, jak będzie podsumowywać 100 dni swoich rządów, to do sukcesu zaliczy pakiet onkologiczny?

- Być może. Nie wiem.

 

Jakie są według pani te sukcesy?

- Trudno powiedzieć czy pakiet jest sukcesem. Sukcesem jest to, że spróbowaliśmy zrobić coś nowego, co pewnie poprawi los pacjenta. Sukces to będzie po 3,6,8 miesiącach, kiedy to już ocenimy. Przypominam ustawę refundacyjną. Najpierw były protesty a potem się okazało, że można żyć. Na pewno pani premier powie o sukcesie negocjacyjnym. Udało się doprowadzić do tego, że Polska w POZ wygląda optymalnie.

 

Do tych sukcesów 100 dni co by pani zaliczyła?

- Dla Małopolan ważne jest to, że z panią premier udało nam się rozmawiać o tym, żeby S7 była w całości w planie do 2020 roku. To nasz sukces. Pani premier wzięła pod uwagę nasze argumenty.

 

A porażki? Sprawa marszałka Sikorskiego?

- Czy to porażka pani premier?

 

Rządu, za który odpowiada pani premier.

- Pan marszałek Sikorski nie jest członkiem rządu. Można mówić o kwestii koalicyjnej, ale nie o porażce pani premier. Tych plusów jest więcej. Górnictwo, uspokojenie sytuacji, pakiet dla górnictwa.

 

Nieszczęsna ewakuacja Polaków z Donbasu?

- Tak, ale ona wcale nie przebiega aż tak źle. Minister Schetyna rozpoczął działania i opozycja za wcześnie odtrąbiła tragedię.

 

Według Rzeczpospolitej 27% badanych chciałoby, żeby po wyborach premierem była Ewa Kopacz. Te 27% przy 10% Jarosława Kaczyńskiego to optymistyczny wynik?

- To nie wymaga komentarza. Na naszej scenie politycznej po tylu latach rządów, obecny premier ma najlepszy wynik. To chyba optymistycznie.

 

Ale to tylko 27%.

- Tylko i aż.