O relacjach krakowsko-norweskich rozmawialiśmy w programie "Przed hejnałem" z gośćmi, a byli nimi:

Marta Tomczyk-Maryon, krakowianka, absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, która wyszła za mąż za Norwega i od kilku lat mieszka w Norwegii,

Mari Husom Vonen, Norweżka, studentka V roku medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim,  

dr Michał Nowakowski, wykładowca w Szkole Medycznej Dla Obcokrajowców Uniwersytetu Jagiellońskiego, opiekun studentów obcokrajowców.
 
- Norwegia jawi nam się jako niezwykle piękny kraj, ale i zimny. Zimny także, jeżeli chodzi o temperament ludzi. Wiemy też, że jest to bardzo drogi kraj. Jak żyje się Polakowi w Norwegii?

Marta Tomczyk-Maryon - Żyje się nie najgorzej. Trochę spokojniej niż w Polsce i dość łatwo osiągnąć tam stabilizację, ale to zależy komu. Jest duża różnica między "świeżymi" emigrantami, a kimś, kto żyje tam wiele lat. Jeszcze inaczej żyje się rodowitemu Norwegowi. Znajomość języka jest obowiązkowa. Obecnie sytuacja się zmieniła. Kiedyś wystarczała znajomość języka angielskiego do znalezienia pracy, teraz bez znajomości języka norweskiego trudno odnaleźć się w Norwegii. Jeśli nie zna się norweskiego, to trudno o poważną pracę.

-  Norwegowie, którzy przyjeżdżają do Krakowa studiować medycynę, też muszą się uczyć języka polskiego, co jest równie trudne jak nauka języka norweskiego dla Polaków. Potwierdza to pani?

Mari Husom Vonen - Zdecydowanie tak. Ja musiałam uczyć się języka polskiego, co było bardzo trudne. Najtrudniejsza jest polska gramatyka. Wielu studentów boi się mówić po polsku.

- Po co studentom z Norwegii język polski? Przecież oni uczą się w specjalnie utworzonej dla nich jednostce, w których wykłady odbywają się w języku angielskim? 

Dr Michał Nowakowski - Studia medyczne to studia praktyczne, czyli studenci mają kontakt z pacjentami, którzy mówią głównie w języku polskim. Pacjenci nie potrafią o swojej chorobie mówić w obcym języku. Stąd potrzeba nauki języka polskiego, by studenci mogli nabyć jak najwięcej kompetencji.

- Pani przyjechała do Polski w 2009 roku. Dlaczego wybrała pani Polskę do studiowania medycyny?

Mari Husom Vonen - Przyjechałam do Polski w 2008 i zakochałam się w mieście Kraków. Postanowiłam, że tu będę mieszkać. Z czasem zdecydowałam się na studiowanie medycyny, więc wybrałam Uniwersytet Jagielloński.

- Dlaczego młodzi Norwegowie nie studiują u siebie, w Norwegii?

Mari Husom Vonen - Mamy tylko 4 uniwersytety, gdzie wykłada się medycynę. Jest ich za mało jak na liczbę chętnych.

- Ten okres studiów to czas nie tylko na zdobycie wiedzy, ale i na podróże, poznanie innych kultur. Czy to jest też kwestia finansowa, bo taniej jest studiować w Polsce niż w Norwegii?

Mari Husom Vonen - Nie, jest drożej. 

- Pan opiekuje się studentami w Krakowie. Na co najczęściej skarżą się na I roku studenci medycyny z Norwegii?

Dr Michał Nowakowski - Na biurokrację. Stworzyliśmy biuro, w którym pomaga się studentom przedrzeć przez zawiłości polskich formalności, np. załatwianie meldunków, ważnych dokumentów. Dużym problemem jest też przejście z nauki szkolnej do uniwersyteckiej. Trafiają nam się mądre dzieci, ale wydział medyczny w Krakowie stawia wysoki poziom.

- Zdarzają się polscy studenci, którzy chcą anglojęzyczny tok nauczania?

Dr Michał Nowakowski - Polscy lekarze mają otwartą furtkę do pracy za granicą, niezależnie od tego, w jakim języku studiowali. To nie jest powszechna sprawa, bo studiowanie w języku obcym jest trudniejsze. Poza tym to nie ma znaczenia, bo dyplom jest ten sam.

- Co było dla pana trudne w kontakcie ze studentami z zagranicy?

Dr Michał Nowakowski - Różnice kulturowe: jak ludzie się do siebie zwracają, jak ustalona jest hierarchia w społeczeństwie. Dużym problemem przez całe lata ciągnącym się za programem norweskim było to, że norwescy studenci mieli nakrycie głowy w pomieszczeniu. Po poinformowaniu ich, że to przeszkadza wykładowcom, zmienili przyzwyczajenia.

- Norwegom jest zimno w Polsce?

Mari Husom Vonen - Nie, to przejaw wyrażania swojej osobowości.

- Zwracają się do pana po nazwisku?

Dr Michał Nowakowski - Polska jest bardzo hierarchicznym społeczeństwem. W Norwegii zwrócenie się do kogoś po nazwisku jest normalne - to element ich kultury. Wszelka tytułologia jest im obca.

- Jest taka opinia, że studenci norwescy nie chcą się integrować z polskimi studentami, ze studentami z innych krajów.

Mari Husom Vonen - Tak i nie. Jeśli nie mamy zajęć ze studentami polskimi, to spotykamy się z nimi tylko w czytelni. Gdy mamy czas wolny, to spędzamy go we własnym gronie, bo się lepiej rozumiemy. 

- Ale macie swój własny chór, kółko filmowe, zespół wioślarski, organizujecie liczne akcje charytatywne, czyli coś udaje się zorganizować w wolnym czasie. 

Dr Michał Nowakowski - Udało nam się zachęcić studentów do różnych aktywności poza przyswajaniem wiedzy, do rozwijania własnych zainteresowań. Chór to całkiem sprawnie działająca instytucja. Obsada wioślarska odnosi liczne sukcesy. 

- W tej chwili trwa rekrutacja do szkoły medycznej dla obcokrajowców i zarzuca Wam się, że za mało się reklamujecie, ale chyba nie potrzebujecie żadnej reklamy?

Dr Michał Nowakowski - Uniwersytet Jagielloński i medycyna nie potrzebują reklamy. Ciągle mamy więcej chętnych niż jesteśmy w stanie przyjąć. Środki wolimy przeznaczyć na jakość edukacji niż na promocję.

- Czy Norwegia po Breiviku bardzo się zmieniła?

Marta Tomczyk-Maryon - Trudno mi to ocenić. Norwegowie w prywatnych rozmowach twierdzą, że była to dla nich trauma, która zburzyła przekonanie, że żyjemy w bezpiecznym kraju. Uderzyło to w duże poczucie bezpieczeństwa Norwegów, ale na co dzień jest to niezauważalne, bo Norwegowie są bardzo skryci. 

- Różnice kulturowe są tak duże, że Polakom nie jest tam łatwo. Są postrzegani jako imigranci, którzy zabierają pracę Norwegom. Słynny, a raczej niesławny Urząd Ochrony Dzieci powoduje, że rodziny polskie czują się zagrożone, bo ingeruje on w styl wychowania dzieci.

Marta Tomczyk-Maryon - To jest złożony problem. Różnice kulturowe są widoczne, ale Polska jest państwem europejskim na bardzo dobrym poziomie kulturowym i cywilizacyjnym.

- To, że Polska jest krajem katolickim, a Norwegia głównie protestanckim, przeszkadza?

Marta Tomczyk-Maryon - To nie jest problem. Norwegia jest krajem laickim, w którym religia nie odgrywa w życiu społecznym głównej roli, wręcz marginalną. Są oczywiście różnice, tzw. kody społeczne, które są inne w każdym kraju. Dobrze jest poczytać o każdym kraju przed wyjazdem, ale wiedza o kodach społecznych przychodzi też z czasem, mieszkając w danym kraju wiele lat.

- Norwegowie są bardziej powściągliwi niż Polacy?

Marta Tomczyk-Maryon - Są bardzo powściągliwi, mają duży dystans, ale z tym dystansem idzie też duża grzeczność. Inne kody są w pracy. To dla Polaków jest duży problem - jak się przez to przebić, by nie popełniać gaf.