Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, byłą wiceminister zdrowia, Józefą Szczurek-Żelazko.
Unia Europejska daje zielone światło do zakupu szczepionek na własną rękę. Którą szczepionkę powinniśmy kupić? O ile w ogóle powinniśmy to robić na własną rękę?
- Nie ulega wątpliwości, że tempo szczepień warunkuje walkę z epidemią. Rząd podejmuje starania, żeby szczepionki trafiały do Polski. Braliśmy udział w zakupach z UE. Unia się nie wywiązała z zadania. Dostawy nie są realizowane zgodnie z umowami. Opóźnienia są duże. Kluczowym momentem jest dostawa szczepionek. System punktów szczepień jest dobry. Rząd zatem szuka szczepionek spoza tej umowy z UE. Wstępne rozmowy były prowadzone przez prezydenta Andrzeja Dudę z prezydentem Chin. Może wchodzić w rachubę szczepionka rosyjska. Niektóre kraje Unii już ją sprowadzają. Będziemy robić wszystko, żeby Polacy jak najszybciej zostali wyszczepieni. Widzimy trzecią falę, która niestety rozszerza się. Jedyną walką będzie zachowanie reżimów i szczepienia. Mamy dane dotyczące pracowników ochrony zdrowia. Ta grupa w trzeciej fali jest w miarę stabilna. Jest dużo mniej zachorowań niż w innych grupach społecznych.
Ma pani zaufanie do szczepionek bez akredytacji Europejskiej Agencji Leków? Do wyboru mamy rosyjskiego Sputnika i szczepionkę chińską.
- Szczepionki i preparaty lekowe, które są dopuszczone do obrotu w kraju, zgodnie z umowami międzynarodowymi, powinny być dopuszczone przez Europejską Agencję i polskie instytucje. Wszystkie światowe preparaty przechodzą procedurę badań. One są ustalane w protokołach. Problem w tym, że szczepionki chińska i rosyjska... Ich protokoły nie były analizowane przez instytucje europejskie. Nie powiemy, czy te szczepionki są mniej wartościowe. Były wykonywane według procedur w tych krajach, pewnie wymagania spełniają. Nie były jednak analizowane przez europejskie instytucje. Dlatego rada medyczna przeanalizuje to. Biorą w tym udział eksperci z instytutu leków i innych instytucji. Ta decyzja będzie podjęta w sposób merytoryczny. Ona musi być bezpieczna i skuteczna. Trzeba też pamiętać, że jest niewydolność Unii w zakresie zabezpieczenia szczepionki dla mieszkańców Europy. Nie ma co się dziwić, że Polska, Czechy, Słowacja i Węgry szukają dostaw z innych krajów.
Na razie mamy do wyboru produkt rosyjski i chiński. Węgrzy zdecydowali się na szczepionkę chińską. Tam co czwarta osoba ma zaufanie do tej szczepionki. Widzimy, co dzieje się u nas ze szczepionką AstraZeneki. Są nauczyciele, którzy nie stawiają się na terminy, bo wolą czekać na Modernę. Nie obawia się pani, że dostaniemy produkt i nie będzie dużego zainteresowania osób szczepiących się szczepionką chińską lub rosyjską?
- Zaufanie budowane jest na podstawie wiedzy przekazywanej przez media, agencje rządowe i inne instytucje. Ani ja, ani pan, ani większość Polaków nie ma wiedzy, żeby ocenić, czy preparat AstraZeneki, czy Pfizera jest lepszy, czy gorszy. Opieramy się na faktach w protokołach. Ocenianie, czy produkt jeden jest gorszy, jest bezpodstawne. AstraZeneka była testowana na dużej populacji w kategoriach wiekowych odpowiednich. AstraZeneka miała tylko mniej badań wśród seniorów. Dlatego jest ostrożność przy podawaniu tego preparatu seniorom. Badania trwają, rekomendacje się zmieniają. Z pandemią mamy do czynienia od roku. Nad szczepionką firmy pracują od kilkunastu miesięcy. Uwarunkowania i wyniki się zmieniają. Te szczepionki dopuszczone w UE nie są na zasadzie – ta lepsza, ta gorsza.
Sporo dyskusji w sieci wywołuje szczepienie nauczycieli akademickich, którzy wrócą do nauczania w trybie stacjonarnym najwcześniej w sesji letniej. To nauczyciele akademiccy w różnym wieku. To była dobra decyzja?
- Harmonogram szczepień powstał jakiś czas temu. Nie chcę oceniać, czy nauczyciel akademicki powinien być szczepiony. W wielu uczelniach zajęcia są zdalne, ale są konsultacje. Są na innych uczelniach zajęcia praktyczne. Nauczyciele spotykają się ze studentami. Na pewno kwestia szczepień odgrywa rolę w zapewnieniu ciągłości nauczania. Czy powrót będzie w październiku? Decyzja jest przed nami. Jeśli studenci wrócą, chcielibyśmy, żeby proces dydaktyczny nie był zakłócony. Ta grupa nauczycieli powinna być bezpieczna.
Pytam, ponieważ na swoją kolej czekają pracownicy administracji i obsługi w szkołach, którzy pracują przy klasach I-III. Dzisiaj mamy też próbne egzaminy maturalne. Ta grupa nie wymaga przesunięcia?
- Te wszystkie sygnały docierają do ministerstwa. Zespół to analizuje. Harmonogram jest jednak określony. Kolejne grupy mogą się już rejestrować. Nie jest to uwarunkowane możliwościami systemu, ale dostarczaniem szczepionek. Stąd działania rządu, żeby zwiększyć ilość szczepionek.
Ministerstwo zdrowia ogłosiło w tym tygodniu program leczenia chorób rzadkich. To choroby, które występują średnio u 5 osób na 10 000. Na program ma zostać przeznaczonych 90 milionów złotych. Kiedy będą ułatwienia w dostępie do diagnostyki i leczenia? Jakie są największe bariery związane z dostępem do leczenia chorób rzadkich?
- Problem chorób rzadkich w Polsce nie został uregulowany prawnie. Dostęp, leczenie, profilaktyka, edukacja. Unia oczekuje programów krajowych. Taki program powstał. On przewiduje realizację około 40 zadań związanych z opieką nad pacjentami. W tym roku przeznaczymy na to około 90 milionów. Chcemy stworzyć system leczenia chorób rzadkich. Pacjenci poruszają się obecnie po systemie chaotycznie. Choroby rzadkie są trudno rozpoznawalne. Wymagana jest specjalistyczna diagnostyka. Pacjenci powinni trafiać do specjalnych miejsc. Szybka diagnoza. Potem włączenie programów lekowych. Choroby rzadkie wymagają kosztownych programów lekowych. W tym roku zostanie na to przeznaczonych ponad 750 milionów złotych. Trzeba stworzyć rejestr pacjentów z chorobami rzadkimi. Do tego edukacja pacjentów i rodzin. Choroby rzadkie są uwarunkowane często genetycznie. Ważne jest, żeby diagnostyka była szybka. Do tego działania w stosunku do rodzin. Niektóre z tych chorób wcale tak rzadko nie występują. To choroba Crohna, zanik boczny mięśni. To częste choroby, które wymagają intensywnych i kosztownych terapii lekowych. Ten program stworzy możliwości dla wielu naszych pacjentów.