Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ubiegającym się o reelekcję prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

 

Jak ocenia pan dyskusję w czasie wczorajszej debaty w Radiu Kraków? Spotkał się pan po raz drugi z kandydatką PiS, Małgorzatą Wassermann.

- Żałuję, że się spotkałem dopiero drugi raz. Pani poseł odmawiała uczestnictwa w debatach. Akceptowała jedynie państwową telewizję i radio. Polsat i TVN odrzucała. Nie chciała tam debat. Jej znajomość Krakowa jest dosyć słaba. Jak oceniam debatę? Nie najlepiej. Sama jej konstrukcja nie była dla mnie najlepsza. Jeśli startuje urzędujący prezydent, wszyscy przeciwnicy koncentrują się na dowaleniu mu.

 

To nie jest nowa sytuacja dla pana.

- Nie. Ja powinienem mieć też możliwość riposty na ich wypowiedzi i zarzuty. Pani Wassermann wczoraj w kilku sprawach mówiła nieprawdę. Jeśli prawnik mówi, że WZ-ki można wydawać uznaniowo, nie jest się związanym prawem, to mnie się włos jeży na głowie. Pani poseł czasem mówiła, że zrobi coś, co jest dawno gotowe. Konstrukcja domów opieki dla osób starszych, żeby rodziny w ciągu dnia mogły ją tam oddawać, przedstawia jako nowość. To w Krakowie jest w jedenastu miejscach. Była też taka propozycja i podpisana umowa z ministerstwem zdrowia. Kiedyś pani wiceminister z nią tutaj była. Przez pewien czas była taka instytucja ministerstwa, ale finansowanie się skończyło. Miasto to finansuje. Niespecjalnie władzom na tym zależy. Jeśli mówi o pewnych rzeczach w ten sposób, w jaki mówi – niedopowiadając, przekłamując – nie jest to dobre, że nie mam możliwości odpowiedzi. Ilustrowanie pewnych rzeczy przykładami z życia, że monitoring jest słaby, bo pana, który się utopił w Wiśle nie widziały kamery... Trudno każdy kawałek miasta wyposażyć w kamerę. Zostały przeprowadzone konsultacje w tych sprawach. Mieszkańcy nie chcą żyć w domu Wielkiego Brata. Wytypowane zostały miejsca, gdzie jest największe nasilenie przestępstw. Tam są kamery ustawione. Kamery się tylko nie przykręca. Musiała być sieć światłowodowa i inne prace wykonane. Jest ponad 12 tysięcy kamer w Krakwie. Potrzeba więcej? Będzie jeszcze 200. Centra oglądu są.

 

Jak pan podsumowuje kończącą się kampanię samorządową? Jednym z jej mocniejszych akordów w Krakowie jest dzisiejsze ogłoszenie, jakie w prasie - na mocy wyroku – publikuje premier Morawiecki? Czytamy, że informacje, które podawał w czasie konwencji w Krakowie o braku działań prezydenta Krakowa na rzecz poprawy jakości powietrza są nieprawdziwe.

- To pewnego typu sposób myślenia i przekazu PiS. Oni wmawiają ludziom rzeczy, które nie istnieją, lub wyglądają inaczej. Popatrzmy na kampanię sejmową – Polska w ruinie. Nagle po wyborach Polska była świetna już po dwóch tygodniach rządów PiS. Tu jest to samo. Premier i pani poseł, która się bez przerwy na niego powołuje, idą w lekkie przekłamywanie, niedopowiadanie.

 

Można być prawie pewnym, że po tym sądowym rozstrzygnięciu premier na długo zapamięta, że w Krakowie dzieje się sporo, jeśli chodzi o walkę ze smogiem?

- On wie co się dzieje. Powinien czytać protokoły NIK. To było przejęzyczenie lub sztabowcy mu tak powiedzieli. Sztabowcy, pseudoeksperci mówią też, co pani poseł powinna mówić. Ona to powtarza, ale nie zna realiów. Nie jest to fajne.

 

Jutro formalnie kończy się istnienie ZIKiT-u. To skutek pańskich decyzji. Kilka instytucji w miejsce jednego, krytykowanego molocha będzie sobie lepiej radziło z zarządzaniem miejskimi sprawami? Pytam o obawy części radnych, czy to nie spowolni procesu inwestycyjnego? Uzgodnienia, które do tej pory były w jednej instytucji, będzie trzeba teraz robić między kilkoma instytucjami.

- Doświadczenie jakie mamy z podziałem ZIKiT-u mówi, że to wszystko daje lepsze rezultaty. Kiedyś z ZIKiT wyszła akcja zima, ZZM, inwestycje wyszły. Klasycznym przykładem jest ZZM. Wyłączenie kwestii zieleni z ZIKiT-u dało znakomite rezultaty. Podział na te trzy jednostki też powinien dać rezultat. Kwestia inżyniera ruchu może być w mieście lub osobnej jednostce. Zobaczymy. Nie powinno być zamieszania. Te inwestycje przejdą do innej jednostki. Po części będą to ci sami ludzie. Jestem dobrej myśli.

 

Jeśli wygra pan te wybory to nowa Rada Miasta będzie najtrudniejszą w dotychczasowej pana karierze?

- Nie wiem do czego pan zmierza.

 

Będzie klub Łukasza Gibały, miejscy aktywiści. To nowy element w Krakowie.

- Tak, ale mój klub wygrał… Moja koalicja...

 

Właśnie. Kluby pewnie będą dwa z tego.

- Zobaczymy. Umówiliśmy się na rozmowy po wyborach. Trzeba się zastanowić taktycznie jak będzie. Mamy jednak większość. Pewnie będą to dwa kluby. Nie przesądzam jednak. To i tak jest większość w Radzie. Obojętnie czy czwórka pana Gibały i PiS będzie głosowała tak, czy inaczej. Koalicja i tak ma większość. Nie powinno być problemu.

 

Pytam też w kontekście tego, co mówiła Małgorzata Wassermann w Radiu Kraków. Mówiła, że jeśli wygra pan w wyborach, zaciągnie pan dług wobec wielu ugrupowań, które poparły pana w wyborach. „Ten rachunek może być wysoki” - mówiła Małgorzata Wassermann.

- Widział pan kiedyś rachunki wystawiane mi przez partie w poprzednich wyborach? Jeśli ktoś chce mnie poprzeć to popiera. Ja zawsze dobieram sobie współpracowników. Jeśli będzie kwestia przyjęcia kogoś, bo sama pani poseł przyznała, że będą czystki w Urzędzie Marszałkowskim… Zobaczymy. Normalnie czystka idzie do pani sprzątającej.

 

Zarząd się zmieni. To pewne.

- Tak, ale boję się, że powyrzucają dobrych dyrektorów. To ich sprawa. Ja ich przyjmę. Niezależnie od legitymacji, jeśli ktoś jest dobrym fachowcem, jestem gotowy go przyjąć. Fachowców potrzeba.

 

O aspiracjach polityków Koalicji Obywatelskiej już się mówi. Pozostanie liczba czterech wiceprezydentów? Będzie więcej takich stanowisk?

- Jest ustawowa regulacja. Wiceprezydentów będzie czterech.

 

Może pełnomocników? Mówiła o tym wczoraj Małgorzata Wassermann. Będzie ich więcej?

- Zaprzeczę temu, o czym piszą niektórzy dziennikarze. Nikt do mnie nie dzwonił, z nikim nie rozmawiałem o zatrudnieniu.

 

W planach na kolejną kadencję widzi pan potrzebę wyrównywania pewnych zapóźnień cywilizacyjnych? Radni podnoszą, że są takie miejsca w Krakowie, gdzie brakuje kanalizacji i chodników. W ciągu tych pięciu lat jest szansa na zmianę?

- Jest 0,5% terenów Krakowa, gdzie nie ma kanalizacji. To się robi systematycznie. Jak ktoś buduje sobie dom w oddaleniu od innych siedlisk, na górce i deklaruje, że będzie miał szambo, buduje dom i potem chce kanalizacji to nikt tego nie będzie robił. Są przepisy unijne. One mówią, ile ma być podłączeń, żeby budować sieć. Tego musimy się trzymać.

 

Czyli te 5 lat to nie jest gwarancja, że te 0,5% zniknie?

- Nie. Część zniknie. To co jest możliwe to zniknie. Na pewno pewne miejsca tego typu pozostaną. Prowadzenie kilometra rury ciepłowniczej czy wodociągowej do jednego domku nie jest opłacalne.

 

Jeszcze kwestia Trasy Łagiewnickiej. To się pojawiało w pytaniach słuchaczy. Rozważa pan odłożenie II etapu tej inwestycji, żeby uniknąć takiej sytuacji, że kiedy jeszcze rozbudowa Trasy Pychowickiej się nie rozpocznie, Trasa Łagiewnicka nie będzie autostradą, która zaleje samochodami Ruczaj?

- Jest układ taki. Jest budowana... Pani poseł mówiła, dlaczego dopiero teraz. Mogła zapytać się swoich radnych dlaczego teraz. Oni nie byli zadowoleni. Niektórzy przyjęli sposób rozumowania, że im gorzej tym lepiej. Jest decyzja o studium wykonalności Tras Pychowickiej i Zwierzynieckiej. Dopiero te trasy dadzą dobry efekt. Do tej pory będzie to kulało. Jedynym plusem po Trasie Łagiewnickiej będzie tramwaj łączący Kurdwanów z ulicą Zakopiańską.