Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

J. Majcherek: W większości krajów nie ma zainteresowania polityką europejską

"To problem polegający na tym, że Parlament Europejski jest daleko. W Brukseli działa 50 naszych posłów, ale ci, którzy są tam aktywni są najmniej znani w Polsce. Jak są tam aktywni to nie mogą się w kraju pokazywać." - tak na antenie Radia Kraków profesor Janusz Majcherek, socjolog z Uniwersytetu Pedagogicznego, komentował sondać TNS Polska dla Radia Kraków i Radia Kielce. Wynika z niego, że około 70% mieszkańców województwa małopolskiego nie potrafi podać nazwisk posłów do Parlamentu Europejskiego.

źródło: www.ifis.up.krakow.pl


Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z profesorem Januszem Majcherkiem, socjologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Komentowaliśmy dziś rano, że europosłowie nie mają się z czego cieszyć, ale tak naprawdę nikt nie ma się z czego cieszyć.

- Te dane potwierdzają kryzys demokracji europejskiej. O tym się mówi od dawna. Unia Europejska jest projektem realizowanym wedle recepty sformułowanej przez elity intelektualne. To się toczy tym sposobem do dzisiaj. To problem polegający na tym, że Parlament Europejski jest daleko. W Brukseli działa 50 naszych posłów, ale ci, którzy są tam aktywni są najmniej znani w Polsce. Jak są tam aktywni to nie mogą się w kraju pokazywać.

Przeczytaj: Małopolanie nie znają swoich europosłów SONDAŻ

Wygląda na to, że ci, którzy są najbardziej znani, to ci, którzy spędzają najwięcej czasu w studiach telewizyjnych.

- Tak jest. Na pierwszym miejscu jest Zbigniew Ziobro, któremu od dawna zarzuca się to, że on w zasadzie w Parlamencie jest mało aktywny. Dużo czasu jest w kraju, gdzie występuje na konferencjach prasowych. To przykry paradoks. Ci aktywni, którzy pracują dużo są mało znani. Przecież Janusz Lewandowski, który ma w tym sondażu 1% rozpoznawalności jest ministrem, komisarzem europejskim.

I to komisarzem do spraw budżetu.

- Kluczowym. Takie osoby, które pracowicie spędzają tam czas nie są znane. To przykre.

Kto za to odpowiada? Czy to media, które piszą głównie o zarobkach europarlamentarzystów?

- Media nie informują w ogóle o tym co tam się dzieje. Ten problem dotyczy praktycznie wszystkich krajów członkowskich. W większości krajów nie ma zainteresowania polityką europejską.

Może to dlatego, że ten Parlament zajmuje się takimi rzeczami, które mało obchodzą przeciętnego mieszkańca Słomnik, Myślenic czy północnych Włoch.

- Nie. Większość ustawodawstwa pochodzi z Brukseli. PE reguluje nasze życie. Oni wyznaczają normy spalin i zatwierdzają produkty regionalne.

Czy to nie są problemy, które oni sami wymyślają, żeby je później rozwiązywać? Rozmawiamy o produkcji mentolowych slimów czy wędzonkach. To akurat Komisja Europejska, ale ludzie martwią się o pracę, demografię czy korupcję.

- Każdy z tych problemów to są problemy, które są do rozwiązania w Europie. Problem demografii jest problemem Europy, problem bezrobocia jest problemem, który jest związany z polityką gospodarczą.

Ale jakoś nie przebija się to, żeby Parlament Europejski zajmował się bezrobociem, a słyszymy, że zajmuje się np. papierosami slim.

- To inna sprawa. Politycy krajowi niestety podchodzą do polityki europejskiej cynicznie. Obciążają Unię za wszystko co jest złe dla obywateli. Jak obywatele mają o coś pretensje to się mówi, że UE nam to narzuciła. To pogłębia proces kształtowania się niekorzystnego wizerunku Unii, jako instytucji, która nas tłumi. Politycy krajowi mówią, że co dobre to my a co złe to UE. To się musi źle skończyć.

Czy to nie jest paradoks, że najwięcej euroentuzjastów można teraz spotkać na Majdanie w Kijowie?

- To powinno być otrzeźwieniem. Musimy wiedzieć, że w Europie są ludzie, którzy gotowi są oddać życie za to, żeby się zeuropeizować, żeby wspólnie z Unią, jako kraj stowarzyszony, pójść w jednym kierunku. To powinno otrzeźwić tych, którzy pomstują na Unię. Pomstujący są nie tylko w Polsce. Jest tendencja, że najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się przy dużym nagłośnieniu kampanii antyunijnej. Są kraje, gdzie eurosceptyczni posłowie zdominują wybory. To dzwonek alarmowy.

Eurosceptycy może by powiedzieli, że Ukraińcy są euroentuzjastami, bo nie wiedzą co ich czeka. Ich wyobrażenia są proste. Przyjdzie Unia i da pieniądze. U nas też trochę tak jest.

- To nie jest prawda? Unia nie dała 400 miliardów złotych w kolejnym okresie budżetowym? Dała. Unia otwiera rynki pracy i towarów. To, że my osiągnęliśmy w zeszłym roku rekord eksportu to wynika z otwartych rynków. Kooperujemy z przedsiębiorcami z całej Europy. Jeździmy swobodnie bez paszportu. Do dobrego ludzie się łatwo przyzwyczajają.

Wydaje się, że to zupełnie naturalne. „Z paszportem do Londynu? Przecież to absurdalne” - mówią.

- Jak trzeba będzie jechać dalej i trzeba wiz to są zdumieni. To nie jest oczywiste, że się jeździ na dowód. To się stało oczywiste. Ludzie pomstują na to co złe. Wtedy pomstują na Unię, że zabrania nam wędzić wędliny, albo wymusza na nas krzywizny ogórków. Banany akurat nas nie dotyczą.

Z bananami też były kłopoty.

- To margines a nie główny nurt europejskiej polityki.

Co pan myśli oglądając informacje z Kijowa? Ja nie jestem w stanie tego oglądać, emocjonalnie nie daje z tym rady.

- Ja podzielam te odczucia. Moja wrażliwość jest narażona na uszczerbek gdy to śledzę. Jestem przerażony, ale jest nadzieja. Z jednej strony mam nadzieję, że sytuacja się ustabilizuje i presja Majdanu wymusi zwrot w polityce Ukrainy. Nie mogę też się powstrzymać od refleksji, że to dobrze, iż my mieliśmy Okrągły Stół. Wywalczyliśmy wszystko bez rozlewu krwi. Niech to docenią wszyscy, którzy niedawno mówili, że Polska byłaby lepsza jakby była skąpana we krwi. Niech popatrzą jak jest na Ukrainę i niech otrzeźwieją. My mieliśmy szczęście, że u nas się obyło bez tak drastycznych zdarzeń jak na Ukrainie.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię