Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Bogusławem Sonikiem.
Pierwszy protest wyborczy PiS i KO Sąd Najwyższy pozostawia bez dalszego biegu. Jak pan przyjmuje tę decyzję?
- Wszystko wskazywało na taką decyzję. Analizując te wnioski było jasne, że one nie mają podstaw, które by wskazywały na to, że mogą zostać uwzględnione. Były to ogólne stwierdzenia. Negatywne było też stanowisko PKW. Wydaje się, że pozostałe wnioski też podzielą ten sam los.
Będzie pan rozgoryczony, jeśli taki sam los spotka protest KO ws. Legnicy?
- W Legnicy zmieniono nazwę komitetu?
Tak. Był znaczek Lewicy.
- To chyba najbardziej kontrowersyjne. Inną partię przypisano kandydatowi. Dzięki temu miał przyrost głosów. Miał 6000 4 lata temu i 27 000 teraz. To wydaje się istotne.
Kto powinien zostać kandydatem opozycji na Marszałka Senatu?
- Wydaje się, że taką postacią jest Bogdan Zdrojewski. On ma najciekawszą kartę polityczną i uznanie społeczne. Był prezydentem Wrocławia, ministrem kultury.
Czyli nie Bogdan Borusewicz? Jak mówią ludowcy, jest on nie do przyjęcia przez PSL.
- Nie znam stanowiska PSL. Bogdan Borusewicz… Jestem za tym, żeby dawać szanse nowym postaciom. Nie można odtwarzać funkcji w nieskończoność.
Ludowcy mówią, że powinien być to kandydat niezależny, do zaakceptowania przez wszystkich. Bogdan Zdrojewski jest do zaakceptowania przez wszystkich?
- Myślę, że tak. To będą decydować jednak szefowie partii i senatorowie, czy to jest możliwe.
Jak powinien pracować Senat X kadencji, o ile opozycja utrzyma większość?
- Na dwa aspekty zwrócę uwagę. Jeden aspekt to poprawa legislacji. Można wykorzystać czas 30 dni. Teraz były przypadki, że na jednym posiedzeniu Sejmu, Senat też akceptował poważne zmiany legislacyjne. Na pewno nad tym powinien się pochylić. Zmiany powinny być brane pod uwagę przez obóz rządzący. Przypomnę prawo o wycinaniu drzew, handel ziemią. Poprawiano potem własną legislację. Rząd nie słuchał wtedy opozycji.
Czyli podkreśla pan rolę merytorycznej pracy?
- To jedna rzecz. Druga to powrót do początków Senatu, kiedy on był źródłem i inspiracją do debat ważnych społecznie i politycznie. Senat musi być inicjatorem praw, które są istotne społecznie. To by podniosło autorytet Senatu, który teraz był izbą zapomnianą.
Nie powiedział pan o potępianiu wszystkiego, co opuściło Sejm i manifestowaniu niezgody na ustawy sejmowe, gdzie większość ma Zjednoczona Prawica.
- Nie tego oczekują Polacy. Oni chcą spokoju i szanowania instytucji państwowych. Senat powinien stanąć na wysokości zadania. To nie znaczy, że nie zajmie stanowiska w niektórych sytuacjach. Może odrzucić legislację, ale uzasadniając dlaczego.
W Koalicji Obywatelskiej najpierw powinny się odbyć prawybory prezydenckie, czy wybory na szefa ugrupowania?
- Na pewno ważniejszą sprawą jest ustalenie kandydata KO na prezydenta RP. Za chwilę listopad, potem grudzień i od stycznia będzie kampania. To jest istotne. Z drugiej strony statut wymaga wyborów na stanowisko szefa PO. Nie należy tego przesuwać. Trzeba zrealizować to do końca stycznia.
Biorąc pod uwagę kandydata KO na prezydenta, pojawiają się cztery nazwiska: Małgorzata Kidawa-Błońska, Donald Tusk, Radosław Sikorski i Rafał Trzaskowski. Która kandydatura jest najlepsza?
- Wydaje się, że na dziś Małgorzata Kidawa-Błońska może dać nową energię i pokazać nowy wizerunek opozycji w kampanii prezydenckiej. Dobrze by było jakby ona została. Donald Tusk nie jest chyba skłonny, żeby wystartować. Jak się zdecyduje, będzie ważnym graczem wagi ciężkiej w wyborach prezydenckich. Takie postaci wyraziste politycznie, mające przeszłość polityczną, jak byli premierzy, mobilizują wzajemnie swoje elektoraty i zniechęcają do konkurentów. To nie jest atut.
Jak powinno być w II turze prezydenckiej? Lewica mówi, że I tura może być prawyborami partii opozycyjnych i potem rozmawiajmy o poparciu kandydata opozycji w II turze. Będzie coś w rodzaju paktu prezydenckiego?
- Sam pakt nie wystarczy. Musi być emocjonalne zaangażowanie w II turze. To wymagałoby mobilizacji nie tylko słownej, ale utożsamiania się i wykorzystywania struktur partii. Czy to możliwe? Zależy to od kandydata, czy on przyciągnie różnych wyborców opozycji.
Potrzebna jest zmiana szefa Koalicji Obywatelskiej?
- Mówi pan o przewodniczeniu partii? Grzegorz Schetyna powinien być kandydatem na przewodniczącego. Każdy ma szansę się przedstawić i walczyć o wygraną. Kiedyś Jarosław Gowin rzucił wyzwanie Donaldowi Tuskowi. Tu kandydaci też się znajdą. To ożywi partię. Trzeba zadać sobie pytanie czym jest PO, w jakiej mierze zajmuje miejsce centroprawicy, jak chce przyciągnąć wyborców?
Pan głośno mówił, że trzeba prześwietlić sprawę reprywatyzacji w Krakowie. W tej sprawie zrobiono niewiele, chociaż miasto wydało tak zwaną Czarną Księgę. Ta publikacja zawiera wszystkie nieruchomości utracone przez miasto. Jak ustalił Onet, w Czarnej Księdze znalazły się dwie kamienice należące do szefa NIK, Mariana Banasia. Co z tym zrobić?
- Czarna i Biała Księga, które wydał prezydent Majchrowski, mówią o tym, co udało się utrzymać w rękach Skarbu Państwa i czego się nie udało. Ta jedna kamienica była przekazana sądownie tamu darczyńcy, który ją dał Marianowi Banasiowi. Nie widzę tam wiele do zrobienia. Można tylko wyrazić żal. 3 lata temu minister sprawiedliwości powołał ekipy prokuratorów, policjantów. Miały być analizowane sprawy reprywatyzacji w Krakowie. Skończyło się na niczym. Nie ma komunikatu, wystąpienia ministra, które by podsumowało działalność zespołu. Jak w rzeczywistości ocenia się sprawę zwrotu mienia w Krakowie?
Jak pan ocenia brak działań w tej sprawie? Z czego to wynika?
- Wydaje mi się, że to był moment politycznej użyteczności. On mówił, że jest szeryfem, złapie przestępców, wszystko wyjaśni. Wpisał się w to też wojewoda. On powołał zespół. Nic się nie podziało. Wygląda na to, że to było użyte, aby politycznie coś ugrać wśród mieszkańców.