Określana mianem „białego złota” stała się na królewskich dworach, wśród arystokracji i szlachty synonimem splendoru, bogactwa i wyjątkowości. Europejska porcelana w XVIII wieku nie tylko dorównała dalekowschodnim pierwowzorom, ale wręcz je prześcignęła, znacząco zmieniając również obraz społeczeństwa, w którym zatriumfowała swoboda wyobraźni, jak ujął to przed laty prof. Mariusz Karpowicz opisujący XVIII-wieczną sztukę Rzeczypospolitej pod panowaniem królów z saskiej dynastii Wettynów. Do istoty tego triumfu – tak w śmiałej, teatralnej warstwie aranżacyjnej jak i narracyjnej – odwołuje się nowa, stała wystawa Zamku Królewskiego na Wawelu zatytułowana Gabinet Porcelanowy, będąca częścią Prywatnych Apartamentów Królewskich. Prezentuje ona nie tylko najwybitniejsze, kunsztownie wykonane dzieła z porcelany pochodzące z założonej przez króla Augusta II manufaktury w Miśni, ale także szerokie spektrum kultury materialnej XVIII wieku. Tak przedstawiona kolekcja jest najbardziej znaczącym zbiorem w Europie Środkowej.
Król August II Mocny był jednym z najsłynniejszych w swoich czasach kolekcjonerem porcelany. W 1721 roku został sporządzony inwentarz jego kolekcji, w którym zawarto ok. 20 tysięcy przedmiotów, głównie dalekowschodnich. Na Wawel pierwsze 150 miśnieńskich wyrobów przekazał kolekcjoner i znawca porcelany Tadeusz Wierzejski w 1966 roku. Od tego czasu zbiór jest rozbudowywany i obecnie liczy ponad 400 przedmiotów.
Wśród podziwianych obiektów znajdują się m.in. elementy słynnej zastawy stworzonej dla Aleksandra Józefa Sułkowskiego, zaprojektowanej przez Johanna Joachima Kaendlera na wzór naczyń z królewskiego srebrnego serwisu. Jak podkreśla Dorota Gabryś – kuratorka ekspozycji: – Pochodzące z tego zespołu cukiernica czy sosjerka są przykładami rzeźbiarskiego kształtowania barokowej porcelany, a charakterystyczny reliefowy wzór plecionki na brzegach naczyń wszedł do kanonu dekoracji porcelany pod nazwą Sułkowski-Ozier.
Kuratorka Gabinetu Porcelanowego zwraca również uwagę na naczynia dekorowane na wzór japońskich wyrobów w stylu Kakiemona, wyróżniające się świetlistymi emaliami, którymi malowano typowe motywy wschodnie: ryżowe płoty i snopki, drobne kwiaty przypominające gwiazdki, owoce granatu, gałązki sosny, kwitnącej śliwy czy chryzantemy, stylizowane skały, mitologiczne stworzenia, jak ptaki Hō-ō oraz smoki. Dekorację wzorowaną na wyrobach japońskich nosiły także serwisy zarezerwowane na wyłączność do użytku dworskiego: „z czerwonym lwem”, „z żółtym lwem” oraz „z czerwonymi smokami”, których reprezentatywne przykłady znajdziemy w Gabinecie Porcelanowym.
LEWITUJĄCA PORCELANA I ZAKON MOPSA
Nową wystawę stałą na Wawelu tworzą trzy sale zaaranżowane w nowoczesny i zaskakujący sposób w przestrzeniach Prywatnych Apartamentów Królewskich.
Pałacowe wnętrza pierwszej galerii, ze ścianami o rokokowej dekoracji, pozwalają poczuć XVIII-wieczną atmosferę. Zobaczymy tu przykłady najlepszych sreber augsburskich, herbowych szkieł z manufaktur magnackich oraz wybitne obrazy i meble, co złoży się na pełnię doświadczenia sztuki najwyższej klasy.
Wrażenie na zwiedzających robi przestrzeń poświęcona porcelanie miśnieńskiej zaaranżowana na kształt gabinetu luster, w których obijają się prezentowane obiekty – dosłownie unoszące się w gablotach za sprawą efektownych rozwiązań ekspozycyjnych. Obejrzymy je dokładnie z każdej strony. – Lustrzany labirynt aranżacji wciąga w fascynującą historię produkcji europejskiej porcelany, którą opowiadają kolejne przedmioty, jak niepozorny imbryk z maską pod wylewem. To jeden z pierwszych wyrobów królewskiej wytwórni w Miśni, wykonany z kamionki böttgerowskiej według projektu nadwornego złotnika Johanna Jacoba Irmingera (1635–1724) – opowiada Dorota Gabryś.
Tu również prezentowane są jedne z najcenniejszych nabytków, które w minionym roku wzbogaciły kolekcję Zamku. Jest wśród nich naturalnej wielkości Lis z kurą w pysku (wysoki na 44,5 cm) Gottlieba Kirchnera (jeden z sześciu zachowanych na świecie), a także gromadka uroczych Mopsów.
– Naturalnej wielkości przedstawienia zwierząt, stanowiły nawiązujące do królewskiej menażerii urządzenie galerii wejściowej Pałacu Japońskiego w Dreźnie. Zamówione przez króla Augusta II, projektowane przez dwóch rzeźbiarzy: Johanna Gottlieba Kirchnera oraz Johanna Joachima Kaendlera, pozostają do dziś jedną z najważniejszych realizacji manufaktury w Miśni. Ogromne trudności, które wiązały się zarówno z modelowaniem dużych i ciężkich rzeźb, jak i procesem ich wypalenia oraz decyzja króla, który zabronił ich powtarzania i sprzedawania przyczyniają się do ich wyjątkowości – zwraca uwagę Dorota Gabryś, kuratorka Gabinetu Porcelanowego.
Lisowi towarzyszą m.in. mopsy, które były obecne na europejskich dworach od wieku XVIII, ciesząc się upodobaniem ze względu na swoje dalekowschodnie pochodzenie. Wyhodowano je bowiem na dworze cesarzy Chin.
– W wieku XVIII, kiedy kościół potępił masonerię, mopsy stały się symbolem przynależności do Zakonu Mopsa – stowarzyszenia naśladującego loże wolnomularskie, które łączyło dworskie elity w krajach katolickich. W tym kontekście pojawiają się na portretach współczesnych, czy w porcelanowych kompozycjach figuralnych. Manufaktura w Miśni wykonywała je w kilku rozmiarach i formach – także tabakierek czy gałek do lasek – mówi Dorota Gabryś.
PRECYZJA I EKSPRESJA
Trzecia galeria nowej wystawy należy do arcydzieła Johanna Joachima Kaendlera – głównego modelera w Królewskiej Manufakturze w Miśni w XVIII wieku. Zobaczymy tu bezcenne Ukrzyżowanie – monumentalną kompozycję rzeźbiarską z porcelany o tematyce religijnej, zachwycającą precyzją wykonania detali i ukazaniem ekspresji. Na świecie zachowane są tylko dwa tego rodzaju XVIII-wieczne obiekty. Druga grupa znajduje się w Dreźnie.
Spośród nowych nabytków Zamku Dorota Gabryś wyróżnia tu również figurki z serii owidiuszowskiej:
- Pięć rzeźb Johanna Friedricha Eberleina i Johanna Joachima Kaendlera, o wysokości około 30 cm, pierwotnie stanowiło dekorację wystawnego stołu. Wykonane około połowy XVIII wieku: Jowisz, Diana, Apollo, Miłość i Wiktoria należą do jednej z najsłynniejszych serii figur modelowanych w Miśni na zamówienie króla oraz pierwszego ministra Henryka Brühla. Z racji antycznej tematyki i stylizacji przedstawień są zwane „owidiuszowskimi”. Eleganckie białe figury wzorowane na rzeźbach ogrodowych podnosiły wartość dekoracji stołów, a w połączeniu z bogatymi miśnieńskimi serwisami obiadowymi były świadectwem potęgi króla Polski Augusta III, co tłumaczy wykorzystywanie ich jako daru dyplomatycznego – opowiada Gabryś.
Kilkadziesiąt sztuk takich figurek August III wysłał jako dar na dwór carski, z którym łączyły go polityczne alianse, kilkanaście zostało wysłanych na dwór Ludwika XV w związku ze ślubem córki Augusta III Marii Józefy z delfinem Francji.