„Ty się znasz dobrze na winie;/ Znasz i masz, bo tylko z góry/ Spuściwszy wóz, aliż Uhry/ Okaż swój smak staradawny,/ Starosto muszyński sławny,
A niech go ja też skosztuję,/ Boć i ja smak w beczce czuję!/ A
nie żal mi, żem poetą;/ Jest coś umieć alfę z betą/ Tym ludziom ty, Stanisławie,/ Chcesz li się zachować prawie/ Nie szafirem, nie rubinem,
Ale je ćci dobrym winem;/ A stąd to będziesz miał w zysku,/ Że coś dziś obłoków blisku,/ To cię pijanymi rymy/ Aż do nieba wprowadzimy”.
Tę fraszkę („Do starosty muszyńskiego”) napisał Jan Kochanowski, zadedykował ją przyjacielowi Stanisławowi Kępińskiemu herbu Niesobia (rzecz jasna pochodził z Kępna). Poeta przyjechał do Muszyny, gościł na zamku. Wino pił, owszem, było węgierskie.
Jak ludzie wydeptali sobie szlak
Kępiński (albo Kempiński) to najbardziej znany starosta muszyński – niewykluczone, że z powodu fraszki. Wiadomo, że był włodarzem Państwa Muszyńskiego, był też dobrym gospodarzem – postawił na przemysł szklany, produkował węgiel drzewny i smołę (średnio eko, prawda?).
Przedziwną historię ma Muszyna – autonomii, wielokulturowości, zatargów mniej lub bardziej istotnych, wołoskiego osadnictwa, szlaków handlowych. Tę historię, oczywiście wielowątkową, opowiedzą Wam nasi dziennikarze i ich goście. Bo Muszyna to trzeci przystanek na naszej wakacyjnej trasie „Wakacje z duchami”. A zaczynamy od zamku, bo skoro wakacje z duchami, to te zazwyczaj spędzają wieczność właśnie w zamkach i zamczyskach.
Wiecie, że przejście przez Karpaty przełomem Popradu znane było już w neolicie? Ludzie wędrowali wte i wewte, szukając miejsca do życia, potem handlując i zakładając miasta - i tak wydeptali popradzki szlak handlowy. Najsensowniejsza teoria tłumacząca pochodzenie nazwy miejscowości brzmi tak: była osada położona nad potokami, które otulał mech. Mech i Muszna – pasuje?
Góra, na której stał zamek, a dziś jego ruiny, nie jest wysoka – ma 257 metrów n.p.m. Ale to zupełnie wystarcza, żeby dobrze przyjrzeć się miasteczku i okolicy. Solidna wzmianka o zamku pochodzi z 1352 roku, królem był wtedy Kazimierz Wielki, ale i jego ojciec, Władysław Łokietek, pojawia się w historii Muszyny – miał skonfiskować miasteczko i zamek biskupowi Muskacie. Powód? Łokietkowi nie po drodze było z biskupami krakowskimi, a już szczególną niechęcią darzył Jana Muskatę. I kiedy ten poparł bunt mieszczan krakowskich, król zabrał mu zamek wraz z Muszyną, a potem przyłączył do królewszczyzny. Proste, szybkie, skuteczne.
Nie lekceważcie sołtysów
Rządy Kazimierza Wielkiego były dobre dla Muszyny – osada otrzymała prawa miejskie, król zapewnił też, że będzie szanować przywileje i zachowa istniejący szlak handlowy. Zamek rozbudował, nie dlatego, że był budowlańcem z zamiłowania – prawie każdy jego zamek to warownia obronna; wiadomo, czasy były niespokojne. I wreszcie pojawił się król Władysław Jagiełło – oddał zamek i miasteczko biskupstwu.
Zamku dziś nie ma, zostały ruiny, jednak od czego jest wyobraźnia! Oto warownia licząca 20 na 80 metrów, z kilkupiętrową wieżą, drewnianym mostem zwodzonym, wykutą w skale studnią na dziedzińcu, nieco dalej dwór mieszkalny, składy amunicji otoczone fosą. Przyznacie, że całkiem, całkiem.
Kiedy biskupi przejęli zamek i miasteczko, rozpoczęła się już zupełnie inna historia, którą pisało 34 biskupów (nie wszyscy naraz, jeden po drugim coś od siebie dokłada). Powstało Państwo Muszyńskie (coś jak greckie państwa-miasta), które miało niezwykłą autonomię – własne sądy, administracja. Muszyna leżała przy granicy z Węgrami, a że ci byli raczej wyrywni, biskupi zainwestowali też w wojsko – piechota (200 ludzi w czasie pokoju, 600, kiedy pojawiało się zagrożenie) i dragonia, złożona tylko z sołtysów (nigdy nie lekceważcie swoich sołtysów).
Państwo Muszyńskie broniło swoich granic, ale też wysyłało wojska na pomoc Rzeczypospolitej (o, na przykład taki zbuntowany Kostka Napierski mógł spotkać dobrze wyszkolonego sołtysa), biskupia piechota walczyła też ze Szwedami w obronie Krakowa, potem Wiednia (u boku tego Sobieskiego).
Zatrzymajmy się na chwilę przy potopie szwedzkim: legenda mówi, że muszyński starosta Bedliński, czując, że Szwedzi są blisko, wydrążył w podziemiach zamku lochy, w których ukrył skarby. Podobno do dziś strzegą ich skamieniałe dzieci. Albo inna legenda: w lochach śpią zaczarowani żołnierze, którzy kiedyś ożyją i połączą się z tymi śpiącymi w Tatrach. Widzicie to?
O staroście Bedlińskim też warto coś dodać: wydał najwięcej wyroków śmierci w historii Państwa Muszyńskiego. Owszem, bywał czasem łagodny – obdzieranie ze skóry czy ćwiartowanie zamieniał na ścięcie toporem lub powieszenie.
Tak oddycha Ziemia
"Po staropolsku odświętnie ubrane mieszczaństwo wysypało się z kościoła na stary rynek. Tu granatowe kapoty, krojem jak u naszych przedmieszczan, tam pąsowe i zielone sukienne szaty, jedwabną frędzlą obszyte, lisim podbite futrem, to znów mieszczek różnobarwne materyalne jupki z futrzanemi kołnierzykami i złocistymi czepkami jak bidy Żydówek; tu wreszcie zielone i pąsowe kapoty kobiet, futrzanymi wkłady i złocistem lub srebrnem galonem ozdobne. Zapatrzył się rynek, a u stóp zwalisk starego grodu przed drewnianymi domami ustawiły się prześliczne grupy na przedobiednią pogawędkę” – pisał o Muszynie prof. Józef Łepkowski.
Takiej Muszyny już nie ma, zobaczycie inną, swoją. Podpowiemy Wam, gdzie jej szukać, co odwiedzić, gdzie się zatrzymać na dłużej. Koniecznie zobaczcie mofetę na granicy wsi Jastrzębik i Złockie (naturalny wyziew dwutlenku węgla)– to pomnik przyrody. Bąble CO2 i rdzawożółte błoto robią wrażenie, zwłaszcza, kiedy staniecie przy źródle Bulgotka i Dychawka. Muszyńska mofeta jest największa w Polsce, ale czy ma coś wspólnego z wulkanem? Hm, tak oddycha Ziemia.
Muszyna jest miasteczkiem do spacerowania, idźcie więc na spacer. Musicie zajrzeć parków, pochodzić po bulwarach, zahaczyć o Ogrody Biblijne, w których na pewno coś Was zaskoczy (nawet, jeżeli nie znacie Biblii). Albo Ogród Sensoryczny – tu poćwiczycie zmysły w strefach smaku, dźwięku, zapachu.
Jeżeli będziecie mieć ochotę na zdrową wodę – klęska urodzaju, bo gdzie się nie obrócić, to źródło. Pijalnia zdrojowa jest ogólnodostępna i bezpłatna, nazywa się milutko – Milusia. Możecie też napić się ze źródła Maryja (na terenie Ogrodu Biblijnego). Nasączeni minerałami idźcie do cukierni Szarotka na muszyńskim Rynku – przymiotnik „kultowa” jest nadużywany, to fakt, ale w tym przypadku lepszego nie znajdziecie.
O tym wszystkim posłuchacie na antenie Radia Kraków, a pewnie będzie tych opowieści jeszcze więcej. A, i zapamiętajcie ten wiersz Jerzego Harasymowicza:
„Kazimierz Wielki/ Zakasawszy purpurowe rękawy/ Założył tu Muszynę./ Aha, a potem Jan przyjechał/ I napisał fraszkę/ Do starosty na Muszynie/, Że się zna na dobrym winie./ No, a potem.../ Potem królowie znikli/ I na trochę Polska nawet,/ A fraszka została./ I takie są Muszyny dzieje".
„Wakacje z duchami” czyli co?
Wybraliśmy dziesięć małopolskich zamków – w Niepołomicach, Dobczycach, Muszynie, Niedzicy, Nowym Wiśniczu, Suchej Beskidzkiej, Rabsztynie, Pieskowej Skale, Wieliczce. Do każdej z tych miejscowości dotrzemy przed wami.
Sprawdzimy, czy w okolicy można odpocząć, a jeżeli tak, to jakie atrakcje na was czekają. Jak dojechać do zamku i czym? Opiszemy najlepsze trasy i dojazd z różnych regionów naszego województwa – można tylko samochodem czy jednak da się też transportem publicznym; ile będzie kosztować podróż, ile potrwa. A jeżeli już pociągiem czy autobusem, to jak często kursują i skąd. A może rowerem?
Zakładając, że będzie to wycieczka kilkudniowa, to gdzie przenocujemy, ile za to zapłacimy; gdzie i co zjemy. Poza tym mnóstwo przydatnych informacji: atrakcje dla dzieci, udogodnienia dla seniorów i osób z niepełnosprawnościami, trasy rowerowe, pobyt ze zwierzakiem, parkingi.
Te wszystkie informacje będą pojawiać się na antenie Radia Kraków w weekendy (i na radiokrakow.pl), ale nie tylko te.
Radio to ludzie, więc oni też opowiedzą wam o miejscu, do którego zapraszamy, znajdziemy lokalsów, którzy wiedzą najlepiej.
Słuchajcie nas, czytajcie.