Dawno, dawno, dawno, bo już dobrze ponad pół wieku temu, podobnie jak u nas, czyli głównie dzięki słuchaniu za sprawą zachodnich stacji radiowych rock’n’rolla, w Węgierskiej Republice Ludowej (tak oficjalnie nazywały się wtedy Węgry), zaczęły się rodzić pierwsze zespoły próbujące grać tego typu muzykę. I tak już w 1958 r., w budapeszteńskim gimnazjum im. Józsefa Attilli powstała grupa, w której (oczywiście m.in.) podśpiewywał i brzdąkał na „pra-wiośle” János Kóbor, a na „garach” tłukł się József Laux. Co ciekawe, ponoć chcący razem występować młodzieńcy, kwestię tego, kto z czego ma wydobywać hałas, rozstrzygnęli na drodze... losowania! W tym samym momencie w innym stołecznym gimnazjum (im. Sandora Petofiego) zrodziła się formacja, której organistą został niejaki László Benkő. W cztery lata później, 23 września 1962 r., w „University Club” Wyższej Szkoły Technicznej (odpowiednik Politechniki) w Budapeszcie, doszło do koncertu zespołu będącego zlepkiem obu wspomnianych grup. Co ważne, ten nowy ansambl przyjął bardzo dobrą, bo pan-światowo brzmiącą (nie węgierską) nazwę Omega. W następnych latach grupa okresowo działała na własną rękę, chwilami wspomagała ówczesne gwiazdy - Zsuszę Koncz i Saroltę Zalatnay oraz powoli krystalizowała swój najsłynniejszy i najważniejszy skład. I tak 1964 r. przyłączył się do niej basista Támas Mihály, a w 67 – jak miała pokazać przyszłość - najwybitniejszy z jej muzyków, 19-letni wówczas (urodził się 27 maja 1948 r.) absolwent stołecznego konserwatorium w klasie fortepianu – Gábor Presser. Ostatnie ogniwo podstawowego składu Omegi, gitarzysta Győrgy Molnár, pojawił się w niej 1968 roku. Od tego momentu wszystko potoczyło się bardzo szybko. Najpierw, dzięki wspólnemu koncertowi ze Spencer Devis Group zostali odkryci przez menażera Anglików – Johna Martina, który zaprosił ich na tourne po Anglii (widzieli i oklaskiwali Madziarów m.in. Eric Clapton oraz George Harrison!), a potem Martin (jako producent) zaczął nagrywać z nimi album, który jednak nie został dokończony, ponieważ Węgrzy zostali w trybie natychmiastowym ściągnięci do ojczyzny (oczywiście chodziło o polityczne wydarzenia owych dni w Europie Wschodniej). Po powrocie do kraju grupa nagrała i wydała swój debiutancki album – „Trombitás Frédi és a rettenetes emberek”. Sprzedał się (w tak małym kraju jak Węgry) w 100 000 nakładzie(!) i sprawił, że bardzo szybko dano im szansę pracy nad kolejnym. Ten, nieomal całkowicie zdominowany przez kompozycje Pressera (teksty do nich napisała poetka, a prywatnie żona Józsefa Lauxa – Anna Adamis) longplay pojawił się w 1969 r. Nadano mu tytuł „10000 lépés” i przyniósł, między innymi rzecz jasna, najpopularniejszy rockowy utwór jaki zrodził się kiedykolwiek w Demoludach – „Gyöngyhajú lány” („Dziewczyna o perłowych włosach”). Na fali sukcesu całej płyty i tej piosenki (Omega wygrała nią festiwale w Palmie na Majorce oraz w Tokio) Węgrzy zarejestrowali swój trzeci, najambitniejszy oraz najlepszy długograj – „Éjszakai országút” i... się rozpadli. Z grupą rozstali się: Presser, Laux i jego żona.
Na Węgrzech, tak jak zapewne prawie wszędzie w tamtych latach, pod koniec każdego roku, przeprowadzano plebiscyt, który wyłaniał najlepszych krajowych muzyków ostatnich miesięcy. Tak się złożyło, że ranking w 1970 r. wygrali m.in.: Gábor Presser (jako organista), József Laux (perkusja), a także basista grupy Metro - Károly Frenreisz i gitarzysta prowadzący z formacji Hungária – Támas Barta. Zaraz potem, możliwe - bo to tylko mój domysł - że już w czasie imprezy nagradzania laureatów, doszło do rozmów, które zaowocowały decyzją o stworzeniu przez wspmnianych muzyków narodowej supergrupy. Ta – pod nazwą Locomotiv GT, formalnie zawiązała się 6 kwietnia 1971 roku, koncertowo zadebiutowała w lipcu, a płytowo (album „Locomotiv GT”) w grudniu.