Specjalista od ballad, w tym osławionego hitu „You're Beautiful”, wystąpi w Polsce w przyszłym roku! Po flircie z muzyką elektroniczną artysta powraca do starych brzmień w połączeniu z gitarą. James Bunt zaprezentuje w Arenie Gliwice swój najnowszy repertuar z płyty, która ujrzy światło dzienne jeszcze tej jesieni. Koncert w Polsce odbędzie się 7 marca.
Swój pierwszy album „Back To Bedlam” James Blunt wydał jesienią 2004 roku. Wkrótce potem ze stacji radiowych na całym świecie popłynęła ballada „You'e Beautiful”, która stała się największym hitem wokalisty. Do dzisiaj teledysk obejrzano ponad 400 mln razy. Od tego czasu artysta wydał kolejne cztery albumy. Wszystkie sprzedały się w 23 mln egzemplarzy. Dystans Jamesa Blunta do otaczającego świata, dowcip i urok osobisty znane są nie tylko jego zagorzałym fanom.
- Świetnie zagrane i zaśpiewane melodyjne piosenki, które nie odbiegają od pierwowzoru na płycie, obecność wielkiego światowego hitu znanego niemal każdemu, zabawna atmosfera i znakomity kontakt z fanami. To wszystko można powiedzieć o koncertach Jamesa Blunta, który od 15 lat niezmiennie zachwyca publiczność. Taki też był występ artysty w maju 2018 roku w warszawskim Torwarze – przypomina Janusz Stefański z agencji Prestige MJM, która zorganizuje koncert Jamesa Blunta w przyszłym roku w Polsce. Publika ostatniego koncertu w Warszawie znała wiele piosenek, nie tylko „You're Beautiful”, ale także „Goodbye My Lover”, „High” czy „Bonfire Heart” i śpiewała razem z nim. Jest duża szansa na to, że i tym razem będzie podobnie. Oprócz znanych utworów Blunta z pewnością usłyszymy kilka nowych. Po flircie z muzyką elektroniczną – jego ostatnim epizodem z tym stylem muzycznym jest utwór „Walk Away” nagrany wspólnie niemieckim DJ-em i producentem muzycznym Alle Farben - artysta zapowiada powrót do starych brzmień, czyli do tego, co robi najlepiej.
Nowa płyta nosi nazwę „Once Upon A Mind” i w wersji cyfrowej właśnie została udostępniona do sprzedaży. Tradycyjny krążek kupić będzie można od 25 października. Fani znajdą tu klasyczne piosenki, które „poruszą zarówno serce, jak i głowę” - zapewnia sam artysta. Zapowiedzią albumu są pierwsze cztery piosenki, które wkrótce ujrzą także światło dzienne jako pojedyncze single. Będą to: niczym powiew świeżości „Cold”, wzruszająca ballada „Monsters”, mocno popowa „5 Miles” oraz nieco w stylu country piosenka „Halfway”. Cały album ma być kwintesencją ciepła i osobowości Jamesa Blunta.
W lutym 2020 roku Brytyjczyk ruszy w trasę promującą nowy krążek. Najpierw wystąpi na ośmiu koncertach w Wielkiej Brytanii, później artysta zaśpiewa kilka razy w Niemczech, Francji Włoszech i Austrii oraz da pojedyncze koncerty w Holandii, Belgii, Szwajcarii, Czechach i na Węgrzech. Do Polski James Blunt przyjedzie 7 marca, wystąpi w Arenie Gliwice. Swój objazd po Europie zakończy miesiąc później - koncertem w prestiżowej, londyńskiej Royal Albert Hall.
To właśnie o Jamesie Bluncie mówi się, że po latach popularności i ekspansji rapu, techno, hip-hopu i wszelkiej muzyki lansowanej w Stanach Zjednoczonych, przywrócił popyt dla songwriterów oraz melodyjne i łatwo wpadające w ucho piosenki. Wokaliści znowu śpiewają i jednocześnie grają na gitarze.
- Gdyby nie pojawił się James Blunt, nie byłoby dzisiaj Eda Sheerana i tych licznych młodych ludzi, którzy śpiewają z towarzyszeniem gitary. On sprawił, że muzyka stała się z powrotem taką, którą można sobie zanucić, a którą prezentował w latach 70. np. Cat Stevens, czyli po prostu piękne ballady! – mówi Jerzy Skarżyński, dziennikarz muzyczny.
Mat. prasowe/jgk