Muzeum Narodowe w Krakowie. Największa, najbogatsza półka z wydawnictwami dla najmłodszych. Widać i pomysł, i ewolucję owego, meandrowanie, ale i konsekwencję.
Ale po kolei.
Przeglądając te książeczki przypominam sobie średniowieczne ołtarze i z wizerunkami fundatorów. Obok pary rodziców pobożnie klęczą stadka dzieci. Identycznych, jak dorośli, tylko nieco mniejszych. Taka jest seria ''Historie i sztuczki...'' - od wydawnictw dla dorosłych różni się głównie formatem.
Po Sukiennicach oprowadza najmłodszych charcica, tropicielka, wybudzona przez grafika z drzemki w sali Chełmońskiego. Zacny to pomysł, by ożywić wspaniałą rzeźbę Antoniego Madeyskiego, miłującego realizm polskiego artysty z przełomu XIX/XX wieku. Ta sama charcica, która tak podoba się dzieciom także na nagrobku Królowej Jadwigi w katedrze wawelskiej, buszuje w Sukiennicach, wyznaczając zadania i dyskretnie podpowiadając tropy. Kwiecień-Janikowski posługuje się swobodną, ale realistyczną jeszcze kreską, nie infantylizuje obrazu, lubi zabawić się kolorem, czy formatem czcionki. Zdarza mu się wprowadzić kolaż, co szczególnie widać w ''Nerwicowcach i troglodytach'', moim zdaniem najbardziej "pojechanym" jak dotąd wydawnictwie dla dzieci w Muzeum Narodowym.
Przewodnik adresowany jest co prawda do licealistów, bez skrępowania wprowadza więc nieco ambitniejsze treści. W warstwie wizualnej oparty jest przede wszystkim na absurdalnym poczuciu humoru, i stylistycznie nawiązuje do pomysłów Maxa Ernsta czy Daniela Mroza. Przezacna inspiracja, i godny owej inspiracji partner. Polecamy, także poza kontekstem wystawy. Tekst Anny Grajewskiej, przewrotne abecadło, od Absyntu do Zmierzchu, niesie treści aktualne niezależnie od dawno zamkniętej ekspozycji.
Wątpliwości budzą natomiast ''Sztuczki'', książeczka dla naprawdę małych widzów Pałacu Biskupa Erazma Ciołka (3+). Zabawa z realistycznymi reprodukcjami dawnych ikon i obrazów, oparta jest na pomyśle doklejania zagubionych/pominiętych (i dołączonych osobno) szczegółów, np. części ciała, niestety nie zawsze czytelnych. Publikacja w formie niczym (poza grubymi kartami) nie różni od klasycznego zestawu reprodukcji dla dorosłych. Ale może trzylatki, obdarzone czarnym poczuciem humoru, lubią doklejać brakujące kończyny i kokardy? Ja w każdym razie czułam się trochę speszona majstrując przy ikonografii retabulum ołtarzowego z kaplicy grobowej na Wawelu. Być może nie ten target.
Zamek Królewski na Wawelu.
No właśnie Wawel. Nie kojarzy się z progresywnymi pomysłami z dziedziny PR czy edukacji. A tymczasem wawelski pomysł na wydawnictwa dla najmłodszych był naprawdę nowatorski - Zamek ogłosił konkurs dla ilustratorów, przyznał nagrody i wydaje książki! Stylową kolekcję, w której jak dotąd nacisk położono przede wszystkim na wawelskie legendy.
Wszystkie, i to akurat w wawelskich wyborach nie dziwi, w jakiś sposób nawiązują do ilustracyjnej klasyki. Moim ulubionym tytułem jest ''Legenda o głowie wawelskiej'' Anny Chachulskiej, zilustrowana przez Mariannę Sztymę. Reguły tego świata wyznacza dyskretna, stylowa kreska, trochę retro, trochę odwołująca się do stylistyki lat 50., niezapomnianych ilustracji Jana Szancera. Współczesne jest jednak operowanie kolorem, dużą plamą, wyrazistym ornamentem. Ta elegancka, wolna od tak chętnie nadużywanej dziś ekspresji książka powinna pogodzić gusta czytelników różnych pokoleń. Ciekawe, co współcześni ilustratorzy mieliby do powiedzenia na temat wawelskich zbiorów? Tego w wawelskich wydawnictwach na pewno mi brakuje.
Międzynarodowe Centrum Kultury
Wydrukowana na papierze z odzysku publikacja pod zabawnym tytułem ''Śledź łosia'', wspomagała wystawę o współczesnej architekturze norweskiej. Efektowny, doskonale operujący skrótem ''Królik w Berlinie'' podażał za '' NRD. Opowieściami z kraju, którego już nie ma''. A ''Gwiezdna konstelcja Andy'ego Warhola'' inteligentnie zabawia się astronomiczną formą i celebrycko-artystyczną treścią.
Trudno tu znaleźć rzecz brzydką, czy nietrafioną - konsekwentna identyfikacja wizualna MCK oparta jest na współpracy z uznanymi grafikami, i dobrze odmierzoną, powiedzmy, szczyptą nieprzewidywalności w przypadku publikacji dla najmłodszych. MCK nie zaskakuje, choć zawsze trzyma poziom.
Książki dla dzieci znajdą Państwo także w ofercie innych instytucji. Bardzo aktywne jest w tej dziedzinie Muzem Historyczne Miasta Krakowa, ale czy ilość przechodzi tym razem w jakość? Brawurową serię art-booków proponuje galeria Bunkier Sztuki. Jak te wyzwania podejmuje MOCAK, czy Muzeum Etnograficzne? Co słychać w nowosądeckim Sokole, czy tranowskim BWA?
Wzorowa uczennica zaprasza na ciąg dalszy przeglądu. Już wkrótce!