"... któż na grobach będzie siadał / Tych, którzy trwożni i bezdomni / Padali mrowiem niezliczonym,/ Któż się o milion ten upomni? (…)/ Bez narkotyku wielkich czynów /Konali w męce dla wawrzynów,/ Co wasze skronie ozdobiły, (…)/ Dla was pieśń moja i łzy moje,/ Zwyczajni, prości, nieogromni” .
Powyższe słowa napisał Antoni Słonimski w październiku 1944 roku na wieść o kapitulacji powstania warszawskiego. Kiedy po raz pierwszy je przeczytałam - pisze we wstępie do książki „Zwyczajni 44” Agnieszka Cubała - pomyślałam, że w historiografii tego zrywu bardzo brakuje książki poświęconej ludności cywilnej. A przecież to ta grupa zapłaciła za decyzję o godzinie „W” najwyższą cenę, nie tylko wspierając walczących powstańców, lecz także ginąc w masowych egzekucjach czy pod gruzami zbombardowanych kamienic. Pomimo tego w większości publikacji temat pojawia się marginalnie – jako tło dla aspektów militarnych, politycznych czy międzynarodowych albo w postaci danych statystycznych, mających stanowić kluczowy argument w toczonym od lat sporze o sens powstania, jego skutki i ocenę. Jest to tym dziwniejsze, że sami żołnierze wielokrotnie mówili o swego rodzaju długu, jaki zaciągnęli u ludności cywilnej stolicy. Wspominał o nim między innymi Stanisław Kwiatkowski, ps. Mróz, ze Zgrupowania „Chrobry II”: „Powstańcza walka nie mogłaby trwać tak długo, gdyby nie olbrzymia pomoc ludności cywilnej, która przenosiła rannych, budowała barykady, kopała rowy i studnie, grzebała zabitych, gasiła pożary, odkopywała ludzi w zawalonych domach, dokarmiała powstańców […]”
[…] spotkania z powstańcami i rodzinami warszawiaków doprowadziły mnie do napisania niniejszej książki. Opowiada ona o cywilnych mieszkańcach stolicy uczestniczących w powstaniu warszawskim. O ludziach, o których do tej pory pisało się rzadko, ponieważ ich historie kolejnym pokoleniom Polaków wydawały się nieheroiczne – nie przemawiały do wyobraźni, nie poruszały serc, a przede wszystkim nie nadawały się do budowania mitu i legendy. O zwyczajnych warszawiakach, którzy „bez narkotyku wielkich czynów konali w męce dla wawrzynów”, zdobiących po dziesięcioleciach najczęściej tylko skronie osób należących do szeroko rozumianych struktur wojskowych. A przecież to cywile przez 63 dni zrywu stolicy ponosili najwyższe ofiary, składając na szańcu walki o wolność to, co najcenniejsze: domy, rodziny i własne życie. Pod gruzami i w pożarach ginął nie tylko dorobek pracy wielu pokoleń, ale także wspaniałe dzieła sztuki i kultury – prace wybitnych pisarzy, poetów, malarzy, rzeźbiarzy czy naukowców. Pomimo tak wielu cierpień, wyrzeczeń oraz traumatycznych doświadczeń ludność cywilna miasta aż do kapitulacji wspierała walczących.
[…]