Zofia Michniewicz - z pochodzenia Kresowianka. Wojna rzuciła jej rodzinę do Krakowa, w którym mieszka od dzieciństwa. Jest technologiem żywienia zbiorowego, a od 1990 roku kieruje barem mlecznym ŻAK w Krakowie. Specjalnością baru są leniwe, pierogi ruskie i gołąbki z pieczarkami, a specjalnością kulinarną pani Zofii jest szarlotka. Kocha góry i morze, a najbardziej kocha swoją rodzinę, która jest dla niej najważniejsza w życiu.
Czy w ogóle pani pamięta rok 1989?
Nie bardzo sobie kojarzę. Pamiętam tylko, że w okresie zimowym był Okrągły Stół. Mieliśmy duże oczekiwania, ale samych wyborów jakoś nie pamiętam. Miałam ciężko chorego męża. I cały czas byłam zajęta chorobą męża. No oczywiście: dzieci, mama, praca. Trzeba było to wszystko jakoś powiązać, żeby wszystko grało. Ale czekaliśmy.
Chciała pani zmian?
Bardzo. Bardzo chciałam zmian. Wierzyłam, że wszystko się odmieni. Że będzie sprawiedliwiej. Prawo będzie uregulowane. Po prostu, że będzie nam się lepiej żyło. I liczyłam, że ludzie będą mieli pracę. A tymczasem nastąpiła likwidacja dużych zakładów pracy. Masa ludzi jest bez pracy. Polikwidowane są dobre zakłady. Np. Huta im. Sendzimira. Dawniej te autobusy jeździły załadowane do Nowej Huty. Teraz jeżdżą puste albo w ogóle polikwidowane. Duże zakłady odzieżowe. Piękne firmy były przecież. A w tej chwili chińszczyzna zalała nam rynek. Wszystko jednorazowe. Cóż z tego, że to kosztuje parę groszy. To co tanie, to jest drogie. Padł handel zupełnie, bo akurat ja wywodzę się z pionu gastronomii. Nastąpiła prywatyzacja. To już nie jest na tym poziomie, co było dawniej. Trudno nam się pogodzić z tym, co się stało, bo liczyliśmy, że będzie lepiej. Są duże zmiany i to bardzo boli. Brak tej solidarności, co dawniej była w społeczeństwie. Dawniej ludzie służyli sobie, pomagali sobie. Byli bardziej życzliwi. A w tej chwili, no nie mogę powiedzieć, że nie ma tej życzliwości. Są ludzie, którzy sobie służą, ale więcej się niestety napotyka na tę zawiść. To są chyba porażki. Na pewno duży wstyd za polityków, którzy za nasze pieniądze źle wykonują swoje obowiązki. Zapominali, co obiecywali, skąd się wywodzą. To nas bardzo rozczarowało. I ta korupcja straszna, straszna korupcja. Wstyd za tych polityków.
Pracuje pani od 34 lat w barze mlecznym, jest pani kierowniczką tego baru. Co się zmieniło?
Na pewno jest dużo ludzi biedniejszych, chociaż każdy stara się ukryć tę swoją biedę. Bo jeżeli weźmiemy emerytów czy rencistów, to tych ludzi nie stać na wykupienie leków, na opłatę mieszkania. Już nie mówię o jedzeniu. Jest straszna bieda. Tak obserwuję, dawniej dużo więcej sprzedawałyśmy. A w tej chwili często widzę po pół porcji zupki, do tego bułeczka, a nieraz sama zupka. Po pół porcji pierożków, pół porcji kaszy. To są bardzo tanie potrawy, ale widocznie na to portfel im pozwala. Z naszego baru korzystają różni konsumenci. Są to i profesorowie, i lekarze, i studenci, i emeryci, i młode małżeństwa z malutkimi dziećmi, co mnie bardzo cieszy. Bo żeby małżeństwo z małym dzieckiem przyszło do baru na obiad, to muszą mieć pełne zaufanie co do jakości tych potraw. Pracujemy cały czas na tych samych recepturach. Także staramy się naprawdę, żeby jak najwyższą jakość pokazać. I w produkcji i w obsłudze. Cieszy nas każde słowo podziękowania ze strony konsumentów.
Co pani uważa za sukces tych 25 lat? Widzi pani jakiś sukces?
Widzę swój osobisty sukces. Że jeszcze mogę pracować. Że mam wspaniałe dzieci. Zdrowe dzieci, które mają pracę. I że wspólnie się szanujemy.
I ten osobisty sukces jest pani najważniejszym.
Tak. Dopiero później praca zawodowa. Na pewno sukcesem są wolne media. Mamy wolność. Możemy jeździć, gdzie chcemy, mamy tę swobodę. Możemy mówić, co chcemy. Nikt nas nie karze za to. Dzieci mają tak samo drogę otwartą na studia, do szkół różnych. Kiedyś tak nie było. Potrzebne były znajomości czy stanowiska rodziców. W tej chwili każde dziecko może się dostać, które tylko ma chęć do nauki. Może się uczyć.
Czy angażowała się pani politycznie?
Politycznie się nigdy nie angażowałam. Ale uważam, że nasza praca, to cały czas służba społeczeństwu. Wykonujemy pracę, staramy się dobrze wykonywać. Szanować każdego konsumenta, każdego pracownika. Widzieć słabego człowieka. Uważam, że to jest praca społeczna.
W ciągu tych 25 lat, jak zmienił się pani status materialny?
Doceniam to, że mam pracę. Że dalej mogę pracować. I że mogę widzieć słabych ludzi i służyć im pomocą. W moim przypadku nie odczuwam różnicy. Ponieważ dawniej miałam inne problemy. W tej chwili dzieci już dorosły, mają swoje rodziny. Jakoś sobie radzę. I żeby tylko nam zdrowie dopisywało. Zdrowie i zgoda w rodzinie, czy w zakładzie pracy. W ten czas można dużo rzeczy przejść. Jest bardzo ważna atmosfera, żeby zrozumieć danego pracownika. Obojętnie, co by wykonywał. I żeby pracownik czuł się doceniony.
Czy ma pani jakieś postaci, które są dla pani symbolem tego 25-lecia?
Na pewno Jan Paweł II. To jest piękny symbol.
Patronat Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego
Partner Główny: