Chociaż od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce upłynęło ponad 40 lat, to jednak wspomnienie o nim nadal budzi dyskusje i spory. Po śmierci jego autorów są one zdecydowanie mniej burzliwe. Nadal jednak jest to temat aktualny. […] Nadal niestety, mimo obszernej literatury, pozostaje w znacznej mierze tematem mało znanym większości Polaków. […] Na temat stanu wojennego pisało wielu często znakomitych autorów, takich jak Andrzej Paczkowski. Powstały rozmaite monografie, tomy pokonferencyjne, wspomnienia czy zbiory niekiedy niezwykle ciekawych dokumentów. Ukazały się także opracowania poświęcone poszczególnym jego aspektom: reakcjom zagranicznym czy represjom stanu wojennego – głównie operacji internowania, represjom sądowym, a także mniej znanym szykanom: powoływaniu z przyczyn politycznych do ludowego Wojska Polskiego. Pisano też o ofiarach śmiertelnych. Sporo prac dotyczyło również opozycyjnych struktur podziemnych tworzonych po 13 grudnia 1981 r. Wydawałoby się zatem, że trudno napisać na ten temat coś nowego. Tymczasem wiele szczegółowych i jednocześnie ważnych kwestii ciągle nie doczekało się naukowego opisu. Choć trudno w to uwierzyć, dotyczy to np. dekretów, na podstawie których wprowadzono stan wojenny. Owszem, były one analizowane od strony prawnej, lecz do tej pory nikt nie opisał szczegółowo procesu ich powstania ani nie przeanalizował zmian dokonanych w tych dekretach już po ich uchwaleniu przez Radę Państwa. Na temat „mniejszego zła”, jak powszechnie określa się stan wojenny, można napisać jeszcze całkiem sporo nowego, tym bardziej, że historycy zdobywają dostęp do coraz to nowych materiałów – ostatnio m.in. do zamkniętych do niedawna, a przynajmniej niezwykle trudno dostępnych archiwów wojskowych, które kryją zapewne jeszcze wiele sekretów. Chyba największą tajemnicą, nadal czekającą na swego odkrywcę, jest odpowiedź na pytanie o to, jaką liczbę ofiar śmiertelnych – w zależności od skali i siły oporu społecznego po wprowadzeniu stanu wojennego – przewidywali jego planiści, w większości wojskowi. Tego niestety nie wiemy, lecz przygotowania (np. opróżnienie szpitali) czy założenie wariantu „bratniej pomocy” w przypadku niemożności samodzielnego spacyfikowania Polaków przez władze PRL świadczą o tym, że nie były to liczby małe.
Oczywiście stan wojenny – o czym piszą zajmujący się tą tematyką historycy – nie był żadnym „mniejszym złem”. Był po prostu złem. Nie uchronił Polski przed sowiecką interwencją, jak stwierdzał w swoich wyjaśnieniach przygotowywanych na proces autorów stanu wojennego Stanisław Kania, od września 1980 do października 1981 r. I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Człowiek, który musiał odejść ze stanowiska, bo nie chciał siłowo pacyfikować polskiego społeczeństwa. Stan wojenny był dla Polski i Polaków czasem straconym. Przedłużył o osiem lat władzę komunistów, ale nie rozwiązał żadnego z problemów kraju, zwłaszcza gospodarczych.
Słowo wstępne ( fragment) w : G. Majchrzak „ Stan wojenny znany. Historia znana, mniej znana , nieznana”. Katowice – Warszawa 2024