Kiedy pan miał buty innej marki niż swoja?

Cały czas w chodzę w swoich butach. Jedynie jakieś trampki w dawnych czasach, ale teraz mamy tak szeroki asortyment, że już nie trzeba korzystać z butów innych firm.

Pan patrzy ludziom na buty?

To jest normalne. Czy to w szpitalu, czy w kościele, czy na wybiegu – zawsze najpierw patrzę na buty. Człowiek musi to chcieć robić i musi się tym umieć cieszyć.

Nie jest łatwo, żeby się przebić. Tych rodzajów butów są dziesiątki tysięcy co roku. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć ile.

Trzeba się wyróżnić, a wy się wyróżniacie tym, że jesteście stąd, cała produkcja się odbywa tutaj.

W pewnym okresie doszliśmy jako firma do wniosku, że musimy postawić na buty bardzo jakościowe. Coraz więcej ludzi szukać buta solidnego, dobrego. Nie tylko wyglądającego ładnie, ale również i z dobrych materiałów.

Powiem szczerze, że jestem zaskoczony, że proces tworzenia takiego buta jest tak długi i to wszystko się robi ręcznie.

To jest cały czas absolutnie rzemieślnicza robota. W samej cholewce jest ok. 30 elementów i każdy musi być obrobiony, musi być wzmocniony, musi być zespojony. Obliczyliśmy, że żeby powstał but, potrzeba 70 czynności.