W przypadku monitoringu Ziobro jest za. "Jeśli mamy kamery, które ograniczą przestępczość, to warto z tego korzystać" - podkreślał w Radiu Kraków. Szef Solidarnej Polski próbował także znaleźć rozwiązanie problemu demograficznego w Polsce. Zdaniem Ziobry 500 złotych miesięcznie na dziecko wystarczy, żeby polskie rodziny nie chciały wyjeżdżać za granicę. "Tylko 14% młodych ludzi chce zostać w Polsce. Pora budować bogaty kraj. Potrzebny jest chleb" - komentował.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z szefem Solidarnej Polski, Zbigniewem Ziobro.
Proponuje pan 500 złotych z budżetu na każde dziecko. Czy za politykę demograficzną nie powinna zabrać się Bruksela?
- Jeśli mówimy o standardach europejskich, które u nas wprowadzono, to była to ustawa śmieciowa. Na to nas było stać. Słyszymy, że na autostradach są budowane pomosty dla żab. Nie ma jednak pieniędzy dla wsparcia polskich dzieci. Polki w Wielkiej Brytanii rodzą więcej dzieci niż w Polsce a zwykle nie mają tam babci czy mamy. Tam państwo się opiekuje. To standard europejski. My musimy to wprowadzić, stąd nasza propozycja. 500 złotych to minimum bezpieczeństwa dla młodej rodziny. Wtedy wiedzą, że nie zabraknie pieniędzy w razie na przykład utraty pracy.
Przedstawiciele Solidarnej Polski uważają, że Bruksela ma za dużo kompetencji, ale może sprawę demografii trzeba powierzyć Brukseli? Sami sobie z tym nie radzimy.
- Nie trzeba. My to musimy zrobić w ramach krajowych kompetencji. Podatki nie są sferą kompetencji Brukseli.
Mówię o polityce demograficznej.
- Jeśli chodzi o politykę demograficzną, to jest to standard cywilizacyjny nie tylko w UE. Kraje, które stawiają na rozwój, stawiają na demografię. Jak Polska będzie się wyludniać, to polska gospodarka będzie słaba, będzie ustępowała innym. W naszym interesie jest to, żeby prowadzić racjonalną politykę wspierania młodych ludzi. Dlatego my się tego domagamy. W Brukseli się o tym mówi, ale to nie są kompetencje Brukseli. Możemy to sami zrobić, ale potrzebna jest odwaga. Z Polski wypływają miliardy. Supermarkety obracają miliardami a płacą małe podatki. Fałszowane są dane i wykorzystywane kruczki prawne. My chcemy wprowadzić podatki od wielkich korporacji zagranicznych i supermarketów. To da kilkadziesiąt miliardów do budżetu.
Pan idzie do Brukseli, do Parlamentu Europejskiego. Być może trzeba wspólnej polityki demograficznej na poziomie UE?
- Problem w tym, że w Unii debatuje się nad tym, ale jak przychodzi co do czego, to Bruksela nie jest zainteresowana standardem życia Polaków. Tam zapadają decyzje odnośnie likwidacji polskich stoczni. Polskie stocznie nie zostały zlikwidowane dlatego, że takie były wymogi gospodarki. Polskie stocznie zostały zlikwidowane przez decyzje Komisji Europejskiej. Miejsca pracy zostały zlikwidowane. Dziś Bruksela chce zlikwidować kopalnie, to kolejne miejsca pracy. Donald Tusk niestety zgodził się na to. Musimy bronić polskich interesów. Bruksela grając na przemysł niemiecki czy francuski nie może likwidować naszych miejsc pracy. Unia to nie jest dobra ciocia. Tam jest gra interesów. Więksi myślą o sile własnej gospodarki, o sobie. Widać to po tym, jak reaguje na to co robi Putin. Po pierwsze interesy. Putin zasiał Krym a kanclerz Merkel zawiera z nim kolejne ważne umowy.
Podobnie jak Janusz Korwin Mikke będzie pan deklarował rozmontowanie Unii od wewnątrz?
- Nie. My uważamy, że UE jest dobrem, ale to się sprawdziło w ramach EWG. Wtedy państwa miały wzrost gospodarczy. Potem było zbyt duże zinstytucjonalizowanie Unii, nadanie ogromnych uprawnień urzędnikom Komisji, na których idą miliardy. Pozwolenie, żeby urzędnicy decydowali, jakie mają być stocznie, co likwidować było złe. U nas zlikwidowano cukrownie i importujemy cukier. To gra interesów Podchodźmy do tego na zimno.
Jakbym miał wybór, czy o polityce demograficznej ma decydować anonimowy urzędnik z Brukseli czy Tomasz Adamek, to wolałbym anonimowego urzędnika.
- Tomasz Adamek jest Polakiem, człowiekiem, który z sercem i silną wolą będzie walczył o nasz interes. On popiera propozycję 500 złotych na każde dziecko. Urzędnik w Brukseli będzie popierał interes Niemiec.
Tomasz Adamek nie przekonał pana, żeby pan był za ZIO? Nic się nie zmieniło? Dalej jest pan przeciwko?
- Dodam, że w PE mamy profesora Jerzego Buzka, który zgadza się na wszystko, sam zlikwidował prawie 40 kopalń. Wracając do ZIO uważam, że Polska może organizować Igrzyska, ale jak będzie bogatym krajem. Ludzie stąd wyjeżdżają za granicę. 14% młodych ludzi chce zostać w Polsce. Pora budować bogaty kraj. Potrzebny jest chleb.
W niedzielę krakowianie odpowiedzą też na inne pytania. W sprawie monitoringu może być pan ekspertem. Powinniśmy głosować za monitoringiem czy nie? Nie ma danych, które potwierdzają, że pomiędzy bezpieczeństwem a kamerami można postawić znak równości.
- Nowy Jork, Paryż, Londyn to miejsca, gdzie dowiedziono, że tam gdzie są kamery, tam zwiększa się bezpieczeństwo. Jak mamy kamery, które potrafią ograniczać przestępczość, to powinniśmy korzystać. Był nożownik w Krakowie i on został uchwycony przez nagranie i został zatrzymany. On mógł dalej grasować.
Kamera jednak nie przeszkodziła w popełnieniu przestępstwa.
- To prawda, ale może tych przestępstw byłoby więcej. Przynajmniej udało się go zatrzymać. Wielu tych, którzy by chcieli okraść, może się przestraszyć kamer. One muszą być jednak dobrej jakości.
Czyli krakowianie powinni zagłosować za kamerami?
- Za bezpieczeństwem. Nie ma rozwiązań idealnych, ale jak mamy decydować o bezpieczeństwie naszych dzieci to myślę, że warto. Był w Krakowie student, który zaginął. Jakbyśmy mieli kamery, to można by ustalić, co się stało. Tak nikt nie wie, co z nim jest.
Prasę przeglądał Krzysztof Globisz: