Przekazywany antysemityzm
Pakuła nie unika mocnych słów. Już pierwsze zdanie książki jest szokujące – prowokacyjne i szczere zarazem. - "Zanim się dowiedziałem, kim właściwie są Żydzi, już byłem antysemitą". Takie wyznanie można uznać za manifest, ale też za próbę rozbrojenia czegoś głęboko zakorzenionego. Nie chodzi o szok dla efektu. Często, nieświadomie, mimowolnie chłoniemy antysemickie uprzedzenia jak powietrze.
Może się wydawać, że jest to efekciarskie, zaczepne i prowokacyjne zdanie, pewnie trochę takie jest, ale to sama prawda, szczera prawda. Antysemityzm jest kulturowy. Próbuję to w mojej książce opowiedzieć – mówi Mateusz Pakuła.
To, co nazywamy "dziedzictwem", w tym przypadku nie ma nic wspólnego z genami – jest kulturowym osadem, przekazywanym w języku, spojrzeniach, milczeniu, żartach i półsłówkach. Choć w Polsce Żydów jest dziś niewielu, to wciąż funkcjonują w przestrzeni wyobrażeń, uprzedzeń i stereotypów. Antysemityzm nie wymaga obecności Żyda – wystarczy jego obraz, mit, cień.
Pogrom jako opowieść o strachu
"Skóra po dziadku" to historia rodzinna, ale nie zamyka się w domowych ścianach. Pakuła podejmuje temat bolesny i trudny, pogrom kielecki z 1946 roku, ale nie po to, by rozliczać, ale raczej po to, by zrozumieć i przeprowadzić czytelnika – jak sam mówi – "za rękę" przez opowieść, która ma siłę doświadczenia.
Co najbardziej porusza? Że bezpośrednią przyczyną pogromu był strach dziecka – chłopca, który wymyślił porwanie przez Żydów, by uniknąć gniewu ojca. To przerażające, że dziecinna fantazja, podszyta strachem, uruchomiła spiralę przemocy, która doprowadziła do śmierci 42 osób.
Autor nie zatrzymuje się na poziomie faktów. Próbuje wejść "w cudzą skórę" – zarówno ofiar, jak i sprawców. Interesuje go nie tylko to, co się stało, ale dlaczego się stało. Jak to możliwe, że zwyczajni ludzie zamienili się w morderców? Jakie mechanizmy psychiczne i społeczne sprawiają, że człowiek potrafi odmówić drugiemu człowieczeństwa?
(cała rozmowa do posłuchania)