10-milionowy pasażer, terminal na 11 a nawet 12 milionów pasażerów
Jacek Bańka: W tym tygodniu krakowskie lotnisko odprawi 10 milionowego pasażera, prawdopodobnie w sobotę. Rok 2024 będzie rokiem rekordowym? Na ilu się skończy?
Łukasz Strutyński, prezes Kraków Airport: Mamy nadzieję, że przekroczymy liczbę 11 milionów pasażerów w tym roku. Trwa wielkie odliczanie. Jako pierwsze regionalne lotnisko w Polsce mamy szansę, już za kilka dni, najpewniej w najbliższą sobotę, przekroczyć tę magiczną liczbę 10 milionów pasażerów rocznie.
A jaki jest ten górny pułap? Co mogłoby zahamować te tendencje wzrostowe? Pytamy o rynek lotniczy, a nie o takie zmienne jak wojna czy też pandemia.
Widzimy bardzo duże i rosnące zainteresowanie krakowskim lotniskiem. Ten wzrost jest rzeczywiście imponujący, w tym roku to 18% rok do roku, a 32% w porównaniu do 2019 roku, czyli czasu sprzed pandemii. To świetne wyniki. Tylko Poznań ma większą dynamikę, ale jest to nieco mniejsze, a w zasadzie trzykrotnie mniejsze lotnisko, więc rzeczywiście ta baza do wzrostów jest nieco niższa.
Rzeczywiście dynamika jest duża, ale pewną barierą naszego rozwoju jest infrastruktura, nad którą pracujemy i którą w najbliższych latach będziemy rozwijać.
O tym za moment. W ilu ligach grają lotniska regionalne w Polsce? Ta pierwsza liga to oczywiście jest Kraków Airport, Poznań, Wrocław, Gdańsk. Z drugiej strony mamy Radom.
Jest też nasz najbliższy partner, czyli Katowice, w pewnym zakresie oczywiście konkurent. Jesteśmy troszkę innymi lotniskami, więc uzupełniamy swoją ofertę. W top 7 regionalnych lotnisk – my jesteśmy tym największym lotniskiem. Są mniejsze lotniska, zwłaszcza te, które mają poziom ruchu poniżej jednego miliona. To taka granica, która może zdecydować o pewnej rentowności portu lotniczego. My tę granicę istotnie przekraczamy.
Wzrosty na krakowskim lotnisku to także jest wynik wojny w Ukrainie. To jest pewna część tego ruchu lotniczego, pasażerskiego.
Z całą pewnością zamknięte niebo nad Ukrainą powoduje pewien dodatkowy przypływ pasażerów. Nie mamy dokładnych danych, ale szacujemy tę liczbę na poziomie 10%. Nie jest to jednak największa determinanta naszego rozwoju.
Co nią jest?
To atrakcyjność Krakowa i Małopolski. Lotnisko jest bramą do miasta, regionu. Nikt nie przyjeżdża tylko po to, żeby zobaczyć, choćby najpiękniejsze, lotnisko. Pewna atrakcyjność i rosnąca popularność Krakowa, jak również całego regionu istotnie wpływa na ten ruch.
To nie tylko ruch turystyczny, a przede wszystkim biznesowy. Kraków stał się bardzo istotnym miejscem na biznesowej mapie Polski i my jesteśmy również beneficjentami tego wzrostu. Musimy adekwatnie odpowiedzieć na potrzeby miasta i regionu.
Z drugiej strony nowe połączenia, ostatnio turecki Izmir. Będą jeszcze jakieś nowe kierunki?
Wczoraj inaugurowaliśmy to połączenie. Parę tygodni temu Bukareszt. Cieszymy się też z uzupełniania oferty krakowskiego lotniska: Bologna, Walencja czy Mediolan, jak również z wydłużenia niektórych połączeń o sezon zimowy, przykładem jest Belfast, Ateny, Amsterdam czy Triest.
Krakowskie lotnisko odprawi 11 milionów pasażerów, a nowy terminal pasażerski planowany jest na 12 milionów. Czy zatem projekt nie będzie wymagał zmian, pamiętając także przy tym, że tłoczno robi się wyłącznie w tych lotniskowych pikach, podczas kumulacji?
Ten projekt zmienimy, proces już się rozpoczął. Poziom 12 milionów jest zbyt niski jak na nasze ambicje, ale przede wszystkim na potrzeby miasta i regionu, bo na nie powinniśmy odpowiadać.
Terminal, który obecnie obsługuje pasażerów, był projektowany na 8 milionów. W tym momencie już obsługuje blisko 11. Mamy świadomość, że to się wiąże z licznymi niedogodnościami. Bywały dni, i za to przepraszam naszych pasażerów, gdy kolejki do punktów kontroli bezpieczeństwa były większe niż być powinny w tym sezonie zimowym.
Dokonaliśmy bardzo dużych inwestycji w nowy sprzęt. Już za rok będą naszym pasażerom służyć nowe tomografy CT, jak również istotnie zwiększamy obsługę personalną – ludzi, którzy będą służyli naszym pasażerom po to, żeby takich dni było jak najmniej, albo żeby ich nie było w ogóle. Zmieniamy początkowe plany dotyczące nowego terminalu, który powstanie pewnie za około 6 lat. Uważamy, że potencjał lotniska jest większy i Kraków, i Małopolska potrzebują nieco więcej przestrzeni na krakowskim lotnisku dla swojego rozwoju.
Jak zostanie obliczona ta przepustowość?
Na pewno przekroczy ona istotnie 15 milionów pasażerów rocznie. Pracujemy, żeby była jak największa. Przypomnę, że mamy już w tym momencie wydane pozwolenie na budowę. Nie chcemy tego pozwolenia stracić. Chcemy na nim właśnie budować tę inwestycję, ale rozważamy opcję pozwolenia zamiennego lub nowej części inwestycji, która będzie realizowana na odrębnym pozwoleniu. Chodzi o to, by ten terminal po okresie pewnych niedogodności, bo przecież wiemy, z czym wiązała się przebudowa w latach 2013-2016, był terminalem na miarę marzeń naszych klientów. Żeby był on terminalem wygodnym.
Nie chcemy sytuacji, gdy już od samego początku musimy niejako dogęszczać tę przestrzeń, obniżając w pewien sposób komfort obsługi po to, by sprostać wyzwaniom, jeżeli chodzi o rozwój połączeń.
Budowa drogi startowej, ale i infrastruktury wokół lotniska
Czy zmiany planów związane z większą przepustowością terminala to także przesunięcie całej inwestycji?
Nie chcemy przedłużać terminu końcowego, być może będzie on nawet nieco krótszy. Chcemy również zmieniać etapowanie tej inwestycji. Terminal ma być po prostu większy. Zresztą przepustowość lotniska to nie tylko terminal, to także płyty postojowe.
Płytę mamy już powiększoną, ale w dłuższej perspektywie i tu musimy myśleć o rozwoju. To również, a może przede wszystkim, budowa drogi startowej, która jest sercem każdego lotniska. Ale to także dojazd do lotniska. U nas odbywa się on w dużej mierze więcej niż w innych portach lotniczych za pomocą komunikacji zbiorowej. Niestety bywa tak, że kierowcy samochodów stoją w korku na obwodnicy Krakowa. Są to projekty optymalizujące ruch, polegające np. na budowie dodatkowego pasa ruchu na obwodnicy, przełożeniu drogi wojewódzkiej, czy wreszcie na budowie sprawnego układu wewnętrznego, a pewnie docelowej trasy balickiej. One również wpływają na dostępność naszego lotniska.
Ta najważniejsza inwestycja, o której mówi się od lat tak naprawdę, to jest nowa droga startowa. W lutym przyszłego roku spodziewana jest decyzja środowiskowa dotycząca budowy nowego pasa startowego. Wszystko ciągnie się od ośmiu lat, potrzebne będą też konsultacje. Jak długo lotnisko będzie czekać na swoją drogę startową?
Postępowanie zostało przedłużone do lutego, ale mamy pełną świadomość, że to nie jest termin finalny tego procesu. To początek procesu, a w zasadzie jesteśmy w punkcie wyjścia. Pracujemy nad pewnymi alternatywami. Opieramy się zarówno na przepisach prawa, które już istnieją, ale i przyglądamy nowym, które mogą zostać wykorzystane do pewnego przyspieszania procesu. Są już opublikowane projekty, w jaki sposób one mogą wpłynąć na realizację tego rodzaju inwestycji.
Przygotowujemy również plany awaryjne w razie niespodziewanych sytuacji, jak ta parę tygodni temu na lotnisku w Bergamo. Statek powietrzny uszkodził drogę startową. Lotnisko zostało zamknięte. Musimy być przygotowani na wszystkie, nawet te najmniej prawdopodobne zdarzenia. Chciałbym zapewnić, że na bieżąco pracujemy na obecnej drodze startowej. Prowadzimy prace remontowe. Droga ta jest utrzymywana w dobrym stanie i po prostu bardzo bezpieczna.
Czy te plany awaryjne to również generalny remont istniejącego pasa startowego i zamknięcie lotniska na jakiś czas?
Zamknięcie lotniska jest absolutną ostatecznością. To jest ten wariant, który jest dla nas nieakceptowalny. Uważamy, że przyniosłoby to zbyt daleko idące negatywne skutki nie tylko dla nas samych, ale przede wszystkim dla miasta i dla całego regionu.
Rozważamy wszystkie opcje, również te związane z remontem. Uważamy, że ten przedłużający się proces po prostu zmusza do tego, by nie wykluczać żadnej z opcji.
A w jakich okolicznościach lotnisko byłoby zmuszone do zamknięcia pasa?
Nie przewidujemy w tym momencie takiej okoliczności. Mówimy co najwyżej o, najpewniej weekendowym, ograniczeniu ruchu lotniczego. W tym momencie analizujemy jak szeroki byłby to zakres. Jest to dla nas absolutna ostateczność.
Ruch byłby ograniczany w weekend i wtedy prowadzone byłyby prace remontowe?
Dokładnie tak. Mówimy tylko o pewnych ograniczeniach weekendowych. Robimy jednak wszystko, by nawet te ograniczenia weekendowe nie musiały być stosowane, by prowadzić pracę możliwie szeroko pod ruchem lotniczym.
Przy takim rozwiązaniu ile połączeń mniej byłoby w weekend?
W tym opracowujemy liczbę tych weekendów. Nie jesteśmy do tego przygotowani. Teraz te prace trwają. Chcemy dokładnie oszacować, w zależności od przyjętych wariantów, taką liczbę. Zakładam, że w styczniu będziemy gotowi, by zakomunikować opinii publicznej nasze plany, w tym również te dotyczące sposobu prowadzenia prac związanych z drogą startową.
A jakie są jeszcze możliwości przyspieszenia prac, ale już związanych z budową nowej drogi startowej?
To przyspieszenie musi dotyczyć przede wszystkim tej części przygotowania inwestycji. Będziemy robić wszystko, by sam proces budowlany był możliwie krótki. Mamy tutaj ograniczone możliwości, które są zdeterminowane pewnie kwestiami technicznymi. Bardzo ważne jest też przygotowanie społeczności lokalnej do tego, by po prostu bardziej niż dotychczas akceptowała ten projekt.
Rozpoczęliśmy już ten proces, odbyliśmy szereg spotkań z mieszkańcami. Nie zawsze są to spotkania łatwe. Łączymy ze sobą czasami bardzo trudne do zestawienia wartości: z jednej strony kwestie rozwojowe, miasta i regionu, nas jako lotniska; z drugiej – pewien komfort funkcjonowania w otoczeniu lotniska. Korzyści z lotniska są niezwykle szerokie, ale rozproszone w dużym obszarze, a pewne niedogodności są skupione na relatywnie małej przestrzeni.
Ochrona i przesunięcie potoku Olszanickiego
Zapytam więc o ważną rzecz społecznie, o potok Olszanicki. Zbliża się zima. Do potoku trafia glikol z odladzanych samolotów. Kiedy Państwo będą chcieli go odsunąć od płyty?
To kwestia bezpieczeństwa, na tym nikt nie oszczędza. Glikol, czyli substancja, która jest używana do tego procesu, może powodować pewne zapachowe skutki środowiskowe. My się zmierzymy z tym problemem. Zakładamy, że ten rok będzie znacznie lepszy od poprzednich, wyjątkowy.
To pierwszy rok, w którym dysponujemy pewną dedykowaną przestrzenią do odladzania statków powietrznych. Mówiąc obrazowo, dotychczas te samoloty były odladzane w różnych przestrzeniach lotniska, w tym momencie w przestrzeni dedykowanej, a te zanieczyszczenia będą zbierane i wywożone poza teren lotniska. To się wiąże oczywiście ze sporym kosztem, ponieważ musimy opłacić ten proces, ale jesteśmy gotowi go ponosić, dlatego że kwestie środowiskowe są fundamentalne w naszym funkcjonowaniu.
Jeżeli jest cokolwiek, co możemy zrobić, by poprawić ten komfort środowiskowy, to po prostu to robimy.
Rozwiązaniem docelowym jednak jest przeniesienie potoku Olszanickiego. Ten projekt obejmuje dwa aspekty. To przełożenie samego potoku, czyli po prostu budowę niezależnego rurociągu, który oddzieli potok od kanalizacji opadowej. To także budowa podzielnych zbiorników retencyjnych. W tym momencie dysponujemy już decyzją środowiskową oraz wodnoprawną. Trwa proces kompletowania dokumentacji projektowej i planujemy złożyć wniosek w styczniu przyszłego roku.
Kiedy mogłyby się rozpocząć i zakończyć prace związane z przekładaniem potoku?
To będzie uzależnione od przebiegu postępowania administracyjnego. Ono już w przeszłości napotkało pewne problemy. Chcemy zrobić to jak najszybciej. Zakładamy, że ta nowa infrastruktura, jeżeli chodzi o odladzanie, istotnie zminimalizuje dotychczas występujący problem.
Ta nowa infrastruktura będzie pracować już w tym sezonie zimowym?
Tak, odbyły się już pierwsze odladzania samolotów. Zrobiliśmy też badania po tych odladzaniach. Wyglądają na bardzo obiecujące. Zakładamy, że będzie dużo lepiej.