Edukacja zdrowotna - deprawacja dzieci i młodzieży?

Jacek Bańka: Czy 1 września wraz z wejściem do szkół edukacji zdrowotnej rozpocznie się proces deprawacji dzieci i młodzieży?

Gabriela Olszowska: Nie słyszałam o takich zamiarach.

Środowiska konserwatywne już protestują pod hasłem: „Stop deprawacji w szkołach”.

Żyjemy w wolnym państwie i każdy ma prawo wyrażać swoje poglądy pod warunkiem, że nie obraża innych i nie narusza przepisów. To jedno. Po drugie, w edukacji zdrowotnej nie ma żadnych innych treści, niż były do tej pory na Wychowaniu Do Życia w Rodzinie. W związku z tym albo ktoś powinien przeczytać jeszcze raz podstawę programową ze zrozumieniem, albo zastanowić się, czy te słowa, które wypowiada, rzeczywiście oddają sens i prawdę.

A do pani już trafiają protesty w tej sprawie?

Tak, trafiają. Mogę powiedzieć, że w skali Polski - do mnie chyba więcej. Głównym takim ośrodkiem odbierającym protesty jest Ministerstwo Edukacji Narodowej. Ja przekierowuję je raczej do Ministerstwa. Kurator Oświaty to taki urząd, który reprezentuje Ministra Edukacji Narodowej w terenie.

Czasem do mnie trafiają imiennie. Włączają się w tę dyskusję o edukacji zdrowotnej pojedyncze osoby, wykorzystując bardzo ciekawe narzędzie, jakim jest „E-dziennik”. W dyskurs włączają się dyrektorzy, którzy przesyłają informacje np. o antyszczepionkowcach, także nauczyciele katecheci, ale i sami nauczyciele niekatecheci.

Na co zwracają uwagę przeciwnicy edukacji zdrowotnej?

Na tak zwaną „erotyzację”. „Erotyzacja” to jest chyba zastępnik słowa „seksualizacja” – tego słowa, którego używała pani Barbara Nowak, niezgodnie ze znaczeniem. Możemy więc powiedzieć, że ktoś sprecyzował je w innym kierunku. Nasze życie codzienne jest jakby bardziej, także przez media, ukierunkowane na ten obszar erotyki. Nie uważam, że podejście naukowe, autorytetów naukowych z zakresu psychologii, dojrzewania, psychiatrii deprawuje lub ma zamiar deprawowania młodzieży.

Mamy ogromny problem ze zdrowiem psychicznym dzieci. Ten przedmiot jest także poświęcony zdrowiu i szerzeniu postaw prozdrowotnych zabezpieczających dziecko. Nie dalej jak kilka dni temu mieliśmy kolejne w tym miesiącu samobójstwo dziecka w Małopolsce. Ja nie chcę powiedzieć, że to jest przez brak edukacji zdrowotnej, ale my musimy młodym ludziom pokazać, jak sobie radzić w sytuacjach trudnych.

Jak postępować z dziećmi i młodzieżą w stanach kryzysu psychicznego? Jak postępować z dziećmi i młodzieżą w stanach kryzysu psychicznego?

10 dni temu byłam na konferencji w Tarnowie, gdzie występowali specjaliści od szczepień, w tym HPV, którzy mówią, że nieprawdą jest, że szczepienia HPV zachęcają do niekontrolowanej aktywności seksualnej młodych ludzi. Ponieważ pada określenie „rak szyjki macicy”, to niektórzy skojarzyli, że zabezpieczająca szczepionka m.in. przeciwko temu rakowi jest zachętą do aktywności seksualnej młodych ludzi. Młodzi ludzie zawsze byli aktywni, nie możemy udawać, że nie. Ze zdumieniem, ja, dojrzała osoba, prawie babcia wnukom, przyjęłam informację, że HPV rozszerza się poprzez tak zwane wertykalne zarażenie. Każdy powinien pani doktor wysłuchać, ja słuchałam ze zdumieniem. Co to jest wertykalne zakażenie? Przy porodzie i skutkiem są nowotwory także u mężczyzn. To nie są pojedyncze rzeczy.

Profilaktyka jest najtańszym rozwiązaniem

Wracając do edukacji zdrowotnej, czy protestujący zwracają uwagę na wyłącznie jeden element edukacji zdrowotnej? Czy w ogóle krytykują cały przedmiot, który się będzie koncentrował, nazwijmy wprost: na waginie i penisie?

Właśnie tak to widzą. A to jest tylko drobny element i w ogóle nie ma nigdzie treści z tym związanych. Znów odniosę się do doniesień mediów, gdzie jakieś nauczycielki „nie będą pokazywać, jak się zakłada prezerwatywę na banana", czy na członka, czy nie wiem, co sobie wyobrażają. Mogę powiedzieć wprost: nie ma takich treści. Oczywiście jest o zabezpieczaniu się, ale nigdzie nikt nie wymaga od żadnych nauczycieli takich czynności. Gdyby ktoś chciał, są filmiki edukacyjne, ale wcale tak nie musi być.

Przeciwnicy tego przedmiotu upierają się, słusznie wskazując, że rodzice są wychowawcami i mają prawo według swoich zasad wychować. My musimy więc pamiętać, że są tacy rodzice, którzy życzą sobie tego przedmiotu i temu przyklaskują. Od wychowania jest przede wszystkim rodzic, a od nauki szkoła. Szkoła chce nauczyć prozdrowotnych zachowań zapobiegawczych. Profilaktyka jest najbardziej cenionym działaniem, jakie może być.

Czy są w ogóle w Małopolsce nauczyciele, którzy będą nauczać edukacji zdrowotnej? Szef Małopolskiego Okręgu ZNP mówił w Radiu Kraków, że w wypadku edukacji zdrowotnej to chyba byłyby potrzebne pięcioletnie jednolite studia.

Tego nie wiem. Oczywiście absolutnie zgadzam się z prezesem, że w zależności od tematyki tak. W głównej mierze będą go uczyć nauczyciele WDŻ, biologii, przyrody. Są ludzie, którzy są wykształceni, przygotowani do tego.

„Edukacja zdrowotna jest bardzo potrzebna, tylko kto tego będzie uczył?” „Edukacja zdrowotna jest bardzo potrzebna, tylko kto tego będzie uczył?”

Czyli nie brakuje takich nauczycieli w Małopolsce?

Myślę, że może brakować. Powinniśmy sobie poradzić z tym problemem.

To może być tak jak z HiT-em? Zmieni się władza i skończy się edukacja zdrowotna w szkołach?

Na to powinni zaprotestować rodzice. Edukacja zdrowotna, prawo do wiedzy naukowej o zdrowiu i profilaktyce powinna być absolutnie priorytetem wielu rodziców.

Chcę zwrócić uwagę na jedną rzecz. Profilaktyka jest najtańszym rozwiązaniem, bo zapobiega nieszczęściom w wieku średnim i starszym.

Czy konieczne jest podnoszenie poziomu frekwencji po to, by uzyskać klasyfikację do następnej klasy? Z 50% nawet 70%?

Są takie kraje, gdzie nie ma możliwości nieprzyjścia do szkoły z powodów błahych, gdzie rodzic musi zapowiedzieć nieobecność, a nieobecność z powodów chorobowych w nocy, które to objawy choroby nastąpiły, są zgłaszane rano.

W latach 90. obserwowałam jako młoda nauczycielka i wychowawczyni sytuację, gdzie zrezygnowano ze zwolnień lekarskich, bo tylko tak można było usprawiedliwiać nieobecność. Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że przez trzydzieści lat mojego uczenia w szkole, z czego połowa to było dyrektorowanie, wszystkie osoby, które miały powyżej 90% obecności, miały lepsze wyniki.

(...)  Przykro mi to powiedzieć, ale skłaniam się ku rozwiązaniom krajów znacznie bogatszych niż Polska, które wiedzą, że jeżeli jest przymus szkolny, a obowiązek jest przymusem, to my powinniśmy w szkole być. Mówi to osoba, która nie opuściła ani jednego dnia szkolnego przez całą swoją edukację. Wiem, miałam szczęście, bo nie chorowałam. Ja nie mówię o chorobach, czy też sytuacjach dramatycznych, pogrzebach i tym podobnych sprawach.

To jaki poziom pomiędzy 50 a 70% frekwencji? Przedstawiciele ministerstwa mówią, że 70% to jednak za dużo.

Proszę mnie o to nie pytać. Ja to powtarzałam rodzicom lata temu: im wyższa obecność, tym lepiej. Na szczęście nie ja o tym decyduję, a pani minister, która wie, co robi.

Sprawą kilometrówek Barbary Nowak zajmie się prokuratura

Na koniec pytanie o zmiany w Małopolskim Kuratorium Oświaty. Docierają do nas takie informacje, że poprzednicy pozostawili po sobie kominy płacowe i kilometrówki. Czy pani to potwierdza?

Kominy płacowe są już zlikwidowane, natomiast pochylamy się nad wieloma dokumentami księgowymi, które nas po prostu zaskakują.

A co w tym jest zaskakującego

Mamy podejrzenie, że prawda nie do końca została powiedziana, ale badamy to.

Prawda dotycząca czego?

Między innymi kilometrówek.

Co to za kilometrówki?

Nie powiem więcej, bo to wymaga naprawdę pochylenia się nad sprawami.

Kilometrówki były związane z aktywnością pani Kurator Nowak?

Tak.

Były związane również z pracą jako kuratora?

Nie. To wszystko będą oglądać specjaliści.

Czyli kto?

Nie mogę na razie nic powiedzieć. Specjaliści, czyli prokurator.

Czyli sprawą kilometrówek Barbary Nowak zajmie się prokuratura?

Tak jest.

Coś więcej na ten temat?

Nie mogę (nic więcej powiedzieć – red.)

Sprawą Sprawą "kilometrówek" Barbary Nowak zajmie się prokuratura