Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Zbigniewem Nęckim, socjologiem.

Nowe dowody osobiste nie będą zawierać naszego adresu, skanu podpisu, koloru oczu czy wzrostu. Co z nami będzie?

- Wszyscy mamy wbite do głowy, że dowód jest ważniejszy niż człowiek. Jak się nie ma dowodu to nas nie ma. Jak się idzie na policje czy do hotelu to trzeba okazać dowód. To wielka rewolucja. To fajna droga, ale dla psychiki człowieka to jest anonimowość i zagrożenie. Co to za dowód? Moje przywiązanie do porządnego dowodu osobistego było tak duże, że uznałem to za konieczne. Jak to jest jednak niekonieczne to pytam dlaczego myśmy żyli w tym świecie pełnej informacji dowodowej tak długo?

Dostajemy nowy dowód i nic tam nie ma. To jest antologiczna niepewność?

- Pięknie pan to ujął. Trochę niepokoju będzie. Co to za dowód? Nie wygląda to poważnie. Dokumenty graja rolę w budowaniu tożsamości. Legitymacja służbowa nie jest dowodem, ale dowodzi, że jest się pracownikiem danej firmy. Legitymacje służbowe zawsze były. Są przepustki do strefy zakazanej. Bez takiej legitymacji zaczynają się pytania. To pokazuje z kim mamy do czynienia. Taki zubożony dowód nic nie powie. Jesteśmy ludem przyzwyczajonym do kontrolowania. Dowód był orężem władzy, który daje świadectwo tożsamości. Dzięki niemu można było sprawdzić kim się jest. Jak policja drogowa nas zatrzymuje to prosi o dowód. Można przecież poprosić o przedstawienie się. Do głowy by nam to nie przyszło. Dowód osobisty jako tożsamość społeczna i obywatelska jest nam wbity w głowę. Formy się zmieniają, ale psychiczna forma, czyli umiejscowienie w życiu społecznym pozostaje. To uspokaja nas. Mam dowód, wiem kim jestem. Zubożony dowód powoduje rozpływanie się tożsamości. Damy sobie jednak radę. Nie takie rewolucje przechodziliśmy.

To taka PRL-owska scheda. Mamy przywiązanie do dokumentów i protesty obywateli, nie przedstawicieli banków.

- Tak. To także psychiczna tradycja, że mamy porządny dowód i jesteśmy określeni. Nie ma się dowodu to są podejrzenia. Naród może protestować, że chcemy porządnego dowodu, ale ktoś to wymyślił. Nie wiem po co, wolałbym, żeby były inne reformy. Dowód osobisty jest świadectwem symbolicznym. To nie jest rzeczywistość. Tam są słowa, zdjęcie i numery. To wszystko przenosi nas w sferę znaków i interpretacji świata. Wolałbym, żeby reformy dotyczyły rolnictwa, budżetu, dochodów a nie dowodów osobistych. To zabawa w znaczki jak w harcerstwie. Tam są odznaki i jest fajnie, ale rzeczywistość jest inna. Dowód nie świadczy o uczciwości. Reformy powinny dotyczyć świata realnego a nie zabawy w znaczki. To jest ważne, to część psychiki, ale ważniejsze jest to w czym żyjemy.

Jestem już w stanie sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego, gdy byłem w szkole średniej i za palenie papierosów zabrano mi legitymację, czułem się tak podle.

- Tak. Legitymacja świadczy, że jest się uczniem i jest się porządnym. Zabrano legitymacje i pachnie to konsekwencjami. Dowód i legitymacja otwierają nas na przywileje. Legitymacja szkolna daje zniżkę. Nie można tak tego traktować, że to nie ma znaczenia. Słusznie się pan niepokoił, chociaż nie popieram palenia w szatni. Uczeń bez świadectwa jest zagubionym egzemplarzem. Trzymajmy się tych dowodów, pewnie ma to jakiś sens dla administracyjnego funkcjonowania świata. Nie trzeba się bać zmian w dowodach. To, że praktyka PRL-owska na dowodzie zasadzała sprawdzanie obywateli i kontrolę to jest dowód braku zaufania. To potępiam gdy w każdym hotelu mnie proszą o dowód osobisty. To znaczy, że nie ma zaufania. Nie ma wiary w uczciwość ludzką. My się zasłaniamy dokumentami i dowodami, które są bardziej wiarygodne niż sam człowiek. To jest paradoks współczesności.