Zapis debaty pomiędzy kandydatami do Sejmu: Barbarą Bubulą (PiS) i Bogusławem Sonikiem (PO).
Barbara Bubula: Chcę nawiązać do tematu niezałatwionego przez PO, który porusza wszystkich w Polsce. Chodzi o powrót Polaków z byłych terenów Związku Sowieckiego do ojczyzny. 8 lat to za mało dla PO, żeby problem rozwiązać? Od 5 lat jest w Sejmie gotowy projekt ustawy a temat nie jest uchwalony. Pomoc nie następuje. Dlaczego okazuje się, że dla PO ważniejsi są islamscy uchodźcy niż nasi rodacy? Dlaczego rokrocznie zabieracie pieniądze z rezerwy dla repatriantów i przekazujecie je na pomoc dla uchodźców obcych nam kulturowo?
Bogusław Sonik: Ja bym nie mieszał kwestii uchodźców z tym niedociągnięciem państwa. Na to składają się lata. Kolejne rządy od 1989 roku nie potrafiły ustalić jasnego programu, żeby tych ludzi osiedlić w Polsce. Minęło wiele lat. Oczywiście pewna liczba ich przyjeżdża. To brak sensownej polityki imigracyjnej adresowanej do tych najbliższych nam ludzi. To Polacy. Można też było adresować politykę imigracyjną do tych, którzy są nam bliżsi kulturowo. Mogliśmy to prowadzić. 8 lat rządów powinny być bardziej skuteczne w tej materii. Powinny być. Wiem, że te pieniądze zostały zdjęte z budżetu, prawdopodobnie przez niewłaściwe wykorzystanie ich. To niedociągnięcie państwa. Tyle.
B.S: W Krakowie od 2 - 3 lat żyjemy walką ze smogiem i zanieczyszczeniem powietrza. Sejmik podjął stosowną uchwałę około 1,5 roku temu. Wtedy PiS w Sejmiku sprzeciwiało się podjęciu tej uchwały. Uważaliście, że to uderzy w polski węgiel. Teraz stoimy przed szansą, żeby samorządy decydowały ws. węgla na swoim terenie. Wszystko w rękach prezydenta. W jakiej mierze pani nakłania prezydenta Dudę, żeby podpisał ustawę antysmogową?
B.B: Pan prezydent ma swoje zdanie na ten temat. Mam nadzieję, że to będzie korzystne dla Krakowa. Głosowałam za tą ustawą w Sejmie, żeby samorządy same to rozstrzygały. Są tam różne niedociągnięcia, które muszą być naprawione, ale nie można było blokować uchwalenia ustawy. Mam nadzieję, że w tym kierunku pójdzie prezydent. Będę namawiała także kolegów z PiS. Mam nadzieję, że będzie większość w Sejmie i rząd PiS. Przy zachowaniu odpowiednich rekompensat finansowych dla ludzi, którzy będą zmieniać swój system ogrzewania z węgla na inny, żeby te rozwiązania były wprowadzone. Mam ekspertyzy, które mówią, ze ogrzewanie gazem może być tańsze, jak obniżymy dodatkowe marże, które są nakładane przez PGNiG. Jakby był większy nadzór nad taryfami, to by była zachęta finansowa do zmiany ogrzewania. Trzeba działać długofalowo przez wsparcie finansowe i osłony.
B.S: Trzeba wyjaśnić, że dopuszczalne dalej będzie spalanie węgla w wielkich elektrowniach. One gwarantują jakość spalania.
B.B: Ważne jest znalezienie skutecznego rozwiązania, które poprawi jakość powietrza i nie uderzy ludzi mocno po kieszeni.
B.B: Skoro mówimy o ważnych rzeczach jak smog, warto zapytać, na ile obywatelska jest Platforma? W tej kadencji doprowadziliście państwo do wyrzucenia 6 milionów podpisów obywateli pod różnymi inicjatywami, na przykład ws. wieku emerytalnego, 6-latków czy lasów państwowych. Czy chodzi o to, żeby była obywatelska Platforma tylko z nazwy czy chodzi o realizację słusznych oczekiwań obywateli? Dlaczego PO tak ostentacyjnie odrzucała współudział obywateli w rządzeniu?
B.S: To niedociągnięcie ustawy. Nie powinno być tak, że automatycznie jak zbiera się podpisy, to jest presja na Sejm, żeby uchwalał zgodnie z intencją zbierających. Nie powinno być także automatyzmu w odrzucaniu. Powinno być uzasadnienie do takich petycji, które by odpowiadało na pytania obywateli, żeby nie czuli się lekceważeni. To trzeba skorygować. Nie popadajmy w populizm. W wielu sprawach można zebrać podpisy. To nie znaczy, że Sejm musi przyjmować te rozwiązania. Forma tych końcowych negocjacji powinna być jednak doprecyzowana. Ludzie muszą usłyszeć argumenty, czemu nie przyjmuje się petycji.
B.S: W Sejmie w ostatnim czasie dużo mówiło się o potrzebie jednolitej ceny książki. To jest na przykład wprowadzone we Francji. To ustabilizowało rynek małych księgarni. Dzięki temu uniknęło się wojny wielkich koncernów, które przyciągają obniżoną ceną. To nielojalna konkurencja wobec małych księgarń. Pani jest członkiem komisji kultury. Jakie było pani stanowisko w tej sprawie?
B.B: Cieszę się z tego pytania. Sprawa jednolitej ceny książki i tej ustawy to była wielka i dziwna historia w Sejmie. Przez dziwne zachowanie PO nie udało się doprowadzić do głosowania nad tym projektem. Pan poseł Grupiński, członek komisji kultury, próbował doprowadzić do nieuchwalenia tego. Złożył wniosek o przerwanie posiedzenia i było wiadomo, że ustawa nie przejdzie. Małe księgarnie należy chronić. Jest wielkie zagrożenie. Monopoliści dają dumpingowe ceny i zmuszają wydawców do minimalizowania zysku. Wypierają mniejszych wydawców. Pokrzywdzeni są czytelnicy, wydawcy i autorzy. Jest zagrożenie wielkimi koncernami. Amazon handluje w internecie i zastępuje rynek książki. Ustawa dotycząca ograniczenia swobody działania zagranicznych koncernów jest konieczna. Są jednak różnice zdań w PO i ta ustawa nie zostanie pewnie uchwalona w tej kadencji.
B.S: Była poważna przyczyna, że pani nie uczestniczyła w tym decydującym spotkaniu komisji kultury?
B.B: To nie było decydujące spotkanie komisji. To było posiedzenie podkomisji. To miało doprowadzić do tego, żeby się ta sprawa pojawiła na posiedzeniu komisji. Zwłokę spowodowała PO. Jakby nie zwłoka spowodowana przez PO, uchwała pewnie by była uchwalona. Nie chodzi o to, że jedna posłanka PiS nie pojawiła się na jednym posiedzeniu. Nie było woli politycznej ze strony PO, żeby tę ustawę uchwalić.
B.B: Dlaczego przez cale 8 lat PO nie przeprowadziła skutecznie ustawy o finansowaniu mediów publicznych? Dlaczego skazali państwo takie instytucje jak regionalny ośrodek telewizji na Krzemionkach i Radio Kraków na trudną sytuację finansową i wegetację? Dlaczego jeszcze po wezwaniu Donalda Tuska z 2007 roku do zniesienia abonamentu, jako przestarzałej formy finansowania mediów publicznych, przez 8 lat nie potrafiliście przedstawić projektu, który by zakładał siłę dla polskich mediów?
B.S: Mieszkałem wiele lat we Francji. Zorientowałem się, jaką wagę tam odgrywają media publiczne, także w budowaniu przekazu społecznego, który dociera do wszystkich ludzi. Oni biorą odpowiedzialność za ten przekaz. Dlatego Polska jest jednym z nielicznych krajów Europy środkowowschodniej, gdzie media publiczne przetrwały. Gdzie indziej są poszatkowane. Muszę powiedzieć, że jestem zwolennikiem dobrych rozwiązań, finansowania i skuteczności w mediach publicznych. Byłem innego zdania niż koledzy, którzy mówili, że to haracz czy danina. Tym podkopano autorytet mediów publicznych. Zabrakło skuteczności w tym działaniu.
B.S: Pani była przez kilka lat w KRRiTV. Zna pani funkcjonowanie mediów publicznych. Jak pani sobie wyobraża funkcjonowanie tychże w przyszłości, żeby nie stawały się one łupem politycznym wygranych partii?
B.B: Należy doprowadzić do tego, żeby powstało porozumienie ponad podziałami w Sejmie. Chodzi o funkcjonowanie i finansowane mediów narodowych. To temat ponad walką polityczną. Tak jest w Holandii. Tam był wielki kryzys mediów publicznych. Ustalono poziom finansowania i źródła. Wszystkie siły polityczne się na to zgodziły. Takie porozumienie w naszym parlamencie powinno być. Chcemy, żeby to finansowanie było przynajmniej na poziomie najniższego finansowania w krajach UE. To dotyczy Włoch czy Hiszpanii. Tam 1 promil PKB jest na media publiczne. W Niemczech to aż 3 promile PKB. Takie ustalenie można przyjąć. To może być powszechna, bardzo niska opłata audiowizualna. Ona może być 2 razy niższa niż obecny abonament i obejmować wszystkie obecne zwolnienia z niego. Abolicja dla starszych ludzi ściganych za niepłacenie abonamentu także powinna być. Trzeba się zastanowić czy nie poszukać pieniędzy w środkach, które państwo zbiera od operatorów telefonii komórkowych i nadawców radiowych i telewizyjnych z częstotliwości radiowych. To miliardy złotych. Część z tego może być skierowana na media publiczne. Jest program PiS w tym zakresie. Chcemy, żeby PO przyłączyła się do tego programu naprawy mediów narodowych.
B.B: W poprzednich kampaniach obiecywaliście, że do kraju wrócą młodzi ludzie, którzy wyemigrowali. To oczywiście nie nastąpiło. Nie stworzono warunków, żeby zachęcić młodych do wiązania swojej przyszłości w Polsce. Dlaczego nie wprowadzili państwo takich rozwiązań, które by zachęcały do tego młodych? Mówię o obniżeniu podatków czy wprowadzeniu ułatwień dla firm. Dlaczego małe, polskie firmy są obciążone ogromną biurokracją? Dlaczego nie doszło do obniżenia danin publicznych, które łożą pracownicy i pracodawcy? Obiecywali państwo to 8 i 4 lata temu.
B.S: Początek rządów PO nałożył się na wielki kryzys. Tąpnęło Grecją, Hiszpanią czy Portugalią. To się odbiło także na nas. Nie można było sprostać wszystkim wyzwaniom. Celem rządów koalicyjnych było uniknięcie wpadnięcia w czarną dziurę. To się udało. Jako jedyny kraj przeszliśmy kryzys dobrze. To wytłumaczenie. Młodzi wyjeżdżają, bo siła przyciągania bogatszych krajów jest większa. To nie jest nasza wina. Tamte kraje były z dala od komunizmu. Tam jest wyższa jakość życia i młodzi szukają tam przyszłości. Co nie oznacza, że w Polsce brakuje. Może pani poczytać o sukcesach start-upów z Małopolski. Młodzi dostają granty z amerykańskich funduszy i wiążą przyszłość z Polską. Oni tutaj tworzą firmy.
B.S: Znam panią od lat. Pamiętam jak pracowała pani w zarządzie Krakowa. Przez ostatnie 4 lata miałem mniej okazji, żeby panią obserwować. Jakie swoje osiągnięcia by pani przedstawiła?
B.B: Byłam w opozycji. Mogłam wytykać błędy i zgłaszać poprawki w sprawach, w których PO i PSL robiły źle. Moja aktywność skupiała się na sprawach ogólnopolskich, związanych z mediami, kulturą i finansami publicznymi. Tam zajmowałam się także składaniem poprawek do budżetu miasta w ważnych sprawach, czyli zabezpieczenia Krakowa i Małopolski przed powodzią czy bezpieczeństwa ludzi, którzy nie mogli przejść przez zakopiankę. Takie poprawki pisałam. Interpelacji złożyłam kilkadziesiąt, także w ważnych sprawach. Chodziło na przykład o finansowanie kultury czy mediów publicznych. Interesowałam się niskimi płacami w muzealnictwie, wśród bibliotekarzy i innych. Oni nie mogą strajkować. To czym się zajmowałam szczególnie, to uporządkowanie mediów. Ile wniosków złożyłam i w ilu debatach uczestniczyłam? To ciężko zliczyć. Polacy muszą być dobrze poinformowani. Musi być równowaga poglądów prezentowana w naszych mediach. To zadanie, które stawiam sobie w następnej kadencji.