Kogo w Unii Europejskiej najbardziej zabolą cła, które Stany Zjednoczone chciałyby nałożyć na towary z Unii Europejskiej? Mówię w trybie przypuszczającym, bo to być może nadal jest element negocjacji albo straszenia Europy.

- Trump zapowiedział cła, potem się z nich wycofał, chociaż jeszcze nie w kontekście Unii Europejskiej, ale Kanady i Meksyku. Wszystko zależy od tego, czego te cła będą dotyczyć; wtedy będziemy precyzyjnie mówić o tym, kogo zabolą najbardziej. Ale prawdopodobnie niemiecką gospodarkę, ponieważ to wielki eksporter do Stanów Zjednoczonych (choćby samochodów premium). Z tego chyba Niemcy są najbardziej znane, ale nie tylko oczywiście.

Jak wpłyną na rynki europejskie wojny celne, wojny handlowe? Jak wpłyną na rynki europejskie wojny celne, wojny handlowe?

Niezrozumiała retoryka, nie mówiąc o kłamstwach

Paradoks polega na tym, że akurat w roku 2024 Stany Zjednoczone stały się największym partnerem handlowym Niemiec. I to także jeżeli chodzi o import różnego rodzaju towarów i usług.

Retoryka Trumpa o totalnym dramacie i że Stany Zjednoczone do wszystkich dopłacają... „Dopłacają” to słowo klucz (w szczególności do Niemiec). To nie do końca jest tak, jak Trump mówi. I nie do końca to są takie wielkości, o jakich on wspomina. Padła suma pół biliona dolarów - w kontekście dopłacania Stanów Zjednoczonych do gospodarki kanadyjskiej. Tymczasem pół biliona dolarów - mniej więcej - to jest wartość importu Stanów Zjednoczonych w Kanadzie. Ale prawie tyle samo (450 miliardów dolarów) wydają Kanadyjczycy na zakupy w Stanach Zjednoczonych. Tutaj moglibyśmy użyć ewentualnie słowa „dopłacają”, chociaż jest ono bardzo nieprecyzyjne - raptem 50 miliardów dolarów, a nie 10 razy więcej.

Dużo jest tutaj działań piarowych, niezrozumiałej retoryki, już nie mówiąc o kłamstwach. Pamiętajmy o tym, że Unia Europejska, w szczególności strefa euro, to są naczynia połączone; coraz bardziej połączone. Jeśli, na przykład, niemieccy producenci samochodów premium będą mieli problem, to problem będą mieć również inne kraje Unii Europejskiej - także Polska. Przecież mamy setki zakładów kooperujących z tą branżą i nie chodzi tylko o niemieckie inwestycje w Polsce, jak choćby fabryka Mercedesa w Jaworzu, która produkuje baterie do samochodów elektrycznych i silniki diesla, ale także polskie firmy (mniejsze, większe), które produkują komponenty.

Z Europy do Stanów płyną też produkty innowacyjne - choćby słynne produkty medyczne duńskiego Novo Nordisk. To też uderzyłoby po kieszeni samych Amerykanów.

- W Stanach Zjednoczonych mamy już alternatywę dla Ozempiku, zresztą lekarstw dla cukrzyków, a dzisiaj już formalnie nazywanych preparatami na odchudzanie, jest coraz więcej. W 2022 roku amerykańskie koncerny wypuścił na rynek porównywalny specyfik. W tym przypadku będzie to oznaczało prawdopodobnie wzrost sprzedaży produktów amerykańskiej firmy, co akurat - w związku z retoryką - Trumpa miałoby sens. Pytanie tylko, czy wszystkie półprodukty i wszystkie surowce, które Eli Lilly and Company wykorzystuje, bo o tej firmie mówię, pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. To też nie jest takie proste.

Drugi element tej układanki to cena. Jeżeli ograniczymy dostęp do rynku amerykańskiego dla producentów europejskich, to ci z USA będą mieli mniejszą konkurencję. A to podniesie ceny, będą wyższe marże. Tak to działa w gospodarce rynkowej, na tym polega ten mechanizm i konkurencja w jego ramach. Jeśli mówi pan o technologii, to relacje Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską są z pewnością na korzyść USA. Amerykańskie spółki technologiczne są potężniejsze, choć mamy perełki.

Wspomniał pan o Novo Nordisk, a ja wspomniałbym o ASML - holenderskiej firmie, która produkuje maszyny do produkcji półprzewodników. Gdybyśmy odpowiedzieli retorsjami, powinniśmy z całą pewnością ograniczyć dostępność maszyn produkowanych przez ASML, a to byłoby już odczuwalne dla producentów amerykańskich - chociażby dla Intela albo dla producentów z innych części świata, którzy inwestowaliby w Stanach Zjednoczonych. Mam na myśli przede wszystkim TCMC, który buduje dwie fabryki w Stanach Zjednoczonych. Bez maszyn litograficznych ASML nie ma nowoczesnych półprzewodników nowoczesnych – w szczególności tych najnowocześniejszych, czyli 3 nm lub 2 nm, które za chwilę prawdopodobnie zostaną wprowadzone do produkcji seryjnej. Więc ta układanka nie jest taka oczywista dla Stanów Zjednoczonych.

Metale ziem rzadkich – o jakie zasoby walczą największe potęgi świata? Metale ziem rzadkich – o jakie zasoby walczą największe potęgi świata?

Stany Zjednoczone nas wyprzedziły

Unia Europejska nie jest taka bezzębna, jak mogłaby się wydawać. Te działania odwetowe mogliby Amerykanie odczuć?

- Byłoby to odczuwalne, ale dla kogo bardziej? Ostatnie 15 lat dla gospodarki europejskiej były gorsze niż dla amerykańskiej. Kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej w 2004 roku, cała gospodarka UE - już razem już z Polską - była większa od amerykańskiej. Wartość PKB również. Dzisiaj gospodarka USA jest istotnie większa od europejskiej, co pokazuje, jak bardzo Stany Zjednoczone wyprzedziły nas w ciągu ostatnich lat.

Po zwycięstwie Donalda Trumpa napisałem artykuł, w którym zwróciłem uwagę na ważny element układanki - zwycięstwo Trumpa może doprowadzić do poważniejszych zmian w Europie, także w kontekście współpracy polityków z poszczególnych krajów i zmiany stanowiska Komisji Europejskiej. Chodzi o to, żebyśmy przestali mówić, że chcemy być konkurencyjnym obszarem i zaczęli coś robić, żeby tak było.

Komisja Europejska zaprezentowała wczoraj założenia Czystego Ładu Przemysłowego. To jest nieustanne brnięcie Unii Europejskiej w Zielony Ład, ale pod inną nazwą? Czy są tam realne rozwiązania, które poprawią konkurencyjność europejskiej gospodarki?

- Pewnie nie ma ludzi, którzy nie chcieliby żyć w czystszym świecie. W Krakowie doskonale to rozumiemy - jeszcze pięć, siedem lat temu smog był dramatyczny, dziś doskwiera nam mniej, chociaż wciąż mamy z nim problem. Podjęliśmy jednak ważne decyzje, kierunek był słuszny.

Cały czas słyszymy przymiotniki „czysty”, „zielony” i rozumiem, że one są ważne. Ale nie obraziłbym się, gdyby zamiast „czysty” pojawiło się jednak określenie „konkurencyjny przemysł”, „bardziej efektywny”. Chodzi o to, żebyśmy byli w stanie realnie walczyć z konkurencją już nie tylko amerykańską - także z Azji. Oczywiście Chiny są absolutnie na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o azjatyckich producentów, jednak państw, które mogą zagrażać przemysłowi europejskiemu jest znacznie więcej - Japonia, Korea Południowa, Filipiny, Tajwan, Indonezja (Wietnam wchodzi w produkcję stali). To jest dziś realne wyzwanie.

Plan zaprezentowany przez Komisję Europejską, to absolutnie za mało. Kwota 100 miliardów euro robi wrażenie, ale… W ciągu najbliższych kilkunastu lat Polska będzie musiała wydać około półtora biliona złotych tylko na energetykę, kolejnictwo, budowy hydrotechniczne, inwestycje hydrotechniczne i na zbrojenia. A półtora biliona złotych, to przy kwocie 100 miliardów euro…

Marek Zuber: „Gospodarka przyspieszyła, wzrosła konsumpcja, ale to wciąż łyżka dziegciu...” Marek Zuber: „Gospodarka przyspieszyła, wzrosła konsumpcja, ale to wciąż łyżka dziegciu...”

Dobrze na tle Unii, gorzej na tle krajów spoza UE

Rzeczywiście w tym Czystym Ładzie Przemysłowym nie zmieniają się cele emisyjne i klimatyczne. Ale są takie rozwiązania, jak deregulacja i poluzowanie polityki związanej z pomocą publiczną.

- Deregulacja jest istotnym elementem całości. Tam jest więcej elementów, równie ważnych, jak choćby wprowadzenie opłat CEU dla producentów spoza Unii Europejskiej niestosujących rygorów, które nakładamy w swojej produkcji. Mam na myśli Chiny, ale nie tylko. Stany Zjednoczone Trumpa - wszystko na to wskazuje - zrobią krok wstecz, jeżeli chodzi o ekologię. Trump wyraźnie mówił o promowaniu wydobycia gazu czy ropy. Więc jeżeli dziś w Europie mamy iść szybciej w kierunku nowoczesnych i czystych technologii, które będą kosztowne, to zapłaci za to konsument europejski.

Jeżeli pojawi się konkurencja nie stosująca tych zasad, czyli oferująca znacznie tańsze towary i usługi, musimy coś z tym zrobić. Są rozwiązania, które oczywiście będą wspierały producentów, żeby w ogóle mogli funkcjonować.

Deregulacja? Ilość przepisów, które ograniczały możliwości działania przedsiębiorców, rosła przez ostatnie dekady. Nie mamy tutaj żadnego przełomu. Jestem przeciwnikiem rozwiązania, że to przedsiębiorca zajmuje się deregulacją. Z punktu widzenia przedsiębiorcy każdy przepis, który ogranicza jego działalność, jest zły. Deregulacja powinna być prowadzona przez polityków przy wsparciu ekonomistów i przedsiębiorców.

Gdzie na tym tle europejskim znajduje się polska gospodarka z doskonałymi prognozami na rok 2025? Chociaż jak popatrzymy na wykorzystanie pieniędzy z KPO - dziś to zaledwie 30 procent.

- Cieszę się, że wzrost gospodarczy w Polsce na tle innych krajów Unii Europejskiej jest relatywnie wysoki. Jesteśmy w połówce. Na tle słabych krajów wypadamy nieźle, ale już na tle największej gospodarki świata trudno mówić o wielkich sukcesach. Po drugie - wzrost zeszłoroczny wynika wyłącznie z tego, że Polacy zaczęli więcej kupować, a za tą konsumpcją stały właściwie decyzje administracyjne, chociażby podniesienie płacy minimalnej, co wpłynęło na 2/3 wynagrodzeń w gospodarce i podwyżki w budżetówce. To jest ten zasób pieniądza, który trafił do gospodarstw domowych i który spowodował, że Polacy zaczęli kupować, choć z pewnością boomu konsumpcyjnego nie będzie. Nieznaczne przyspieszenie w tym roku będzie wynikać z uruchomienia KPO czyli wzrostu inwestycji.

To są bardzo szczególne przyczyny wzrostu – nie wynikają z rozpędzonej machiny gospodarczej, tylko z impulsów administracyjnych. Czekam na strategię, którą rząd zaprezentuje za kilka miesięcy, a która nam rozjaśni, gdzie będziemy za pięć, 10 lat; jakie decyzje będą podejmowane, żeby różne cele osiągać. Na to dzisiaj przedsiębiorcy czekają i wiem, co mówię, bo przynajmniej dwa razy w miesiącu jestem na jakiejś konferencji i słyszę od nich o tym właśnie.

Czyli: z jednej strony nieźle wyglądamy na tle krajów unijnych, ale już niekoniecznie na tle bogatszych od nas krajów spoza Unii Europejskiej. Druga rzecz: polski wzrost wynika jednak z dość specyficznych czynników, o czym też musimy pamiętać.