Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Włodzimierzem Bernackim.

Po słowach szefa FBI przeprasza ambasador USA. Tymczasem MSZ wylicza, że najczęściej o „polskich obozach śmierci” mówią Amerykanie. Z czego to wynika?

- Mógłbym się odwołać do Brzezińskiego i powiedzieć, że poziom ignorancji, jeśli chodzi o społeczeństwa Zachodu, największy jest w USA. To może być wytłumaczenie, ale ciężko to zrobić jak słowa dotyczące „polskich obozów” wypowiada szef FBI. To jest poważny problem.

 

Czyli ignorancja a nie działania zamierzone?

- Sytuacja jest bardziej złożona. Te słowa zostały wypowiedziane w Muzeum Holokaustu, w określonym środowisku – diaspory żydowskiej. Tam często mówi się o „polskich obozach” i o odpowiedzialności Polaków za Holokaust. To jest faktem. W takiej mierze odpowiedzialność za te słowa ponosi amerykańska ignorancja i powszechność sądów obecna w środowisku żydowskim.

 

Czyli wypychanie odpowiedzialności?

- Najłatwiej trafia się do słuchaczy przez tworzenie kontrastowych obrazów. Za Atlantykiem panuje przekonanie, że obraz jest taki, iż naziści, nie Niemcy, doprowadzili do wybuchu II wojny światowej a potem wszystko poszło z automatu - Polacy, Węgrzy, Słowacy, ale broń boże nie Francuzi.

 

Tymczasem pana kolega, poseł Wojciechowski napisał, że szef FBI zobaczył „Idę”, „Pokłosie” i stąd mu się to wzięło.

- Jeśli chodzi o kreowanie obrazu w Polsce, to podzielam pogląd pana posła. Te filmy tworzą pewien klimat. Jest jeszcze kilka tygodników i dzienników. Poseł ma rację. Nie przeceniałbym oddziaływania tych filmów poza granicami. Pewnie on jest, ale odpowiedzialność ponosi polski MSZ i rząd. On nie reaguje na takie wypowiedzi. To nie tylko wypowiedź szefa FBI. Tak mówił prezydent USA i wiele innych osób. Reakcja powinna być szybka. PiS zgłosił projekt ustawy, gdzie sugerowaliśmy konieczność wprowadzenia przepisów, dzięki którym można by podejmować działania wobec ludzi posługujących się kłamstwem oświęcimskim. Niestety zostało to odrzucone.

 

Czyli nie uważa pan, że takie opinie to wynik braku polityki historycznej?

- Można mówić o braku polityki historycznej wewnątrz kraju. Są też braki na zewnątrz. Wszystkie państwa Zachodu prowadzą klarowną politykę historyczną. My tę sprawę zaniedbaliśmy.

 

Czyli szef FBI nie powiedział o Vichy i Annie Frank tylko dlatego, że Francja i Holandia mają dobrą politykę historyczną?

- I tak, i nie. Obok tych czynników, o których mówiłem, jest jeszcze sprawa nierozwiązana. To są relacje między narodem polskim a środowiskami żydowskimi. Tu jest problem. Sam się spotkałem z problemem, kiedy wydawaliśmy wspomnienia jednego z ocalałych Żydów. Okazało się, że one nie mogły się ukazać w Kanadzie. Środowiska żydowskie to oprotestowały, bo nie można pisać jednoznacznie, że Polacy pomagali Żydom.

 

Co z tym robić w wymiarze edukacyjnym?

- Musi dojść do wprowadzenia określonej polityki względem środowisk żydowskich. Muszą być ustalenia, żeby środowiska za oceanem nie formułowały opinii, które są łatwo przyjmowane przez władze USA. To powinno być doposażone polityką historyczną w wymiarze kulturowym i prawnym. Rząd powinien podejmować jasne działania, żeby kłamcy ponosili odpowiedzialność.

 

Podczas uroczystości rocznicowych związanych z pogrzebem pary prezydenckiej, członkowie PiS śpiewali „Boże coś Polskę...” ze słowami: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. W jakim kraju żyjemy?

- Żyjemy w III RP. Jak mówimy o wolności, to ją definiujemy na różne sposoby. To co się odnosi do słów w tej pieśni sugeruje, że nie wszyscy czują pełną wolność.

 

Podczas prezydentury Lecha Kaczyńskiego była pełna wolność?

- W którym momencie? Zwróciłbym uwagę wszystkich, żeby przez chwilę pomyśleli, czy jest to problem. I czego on dotyka. Czy tylko dotyka tych, którzy te słowa śpiewają czy problem jest poważniejszy?

 

Czyli jaki?

- Skoro nie jedna ani nie pięć osób śpiewa tę pieśń, to znaczy, że mamy do czynienia z problemem. Jakim? Ja w ostatnim czasie jak mam włączoną telewizję na TVP, to szybko przełączam.

 

Żyjemy w zniewolonym kraju?

- Nie. Uczestniczyłem w tych uroczystościach w Krakowie. Proszę sobie wyobrazić, że widziałem tę rzeczywistość, bo tam byłem. Jak włączam telewizor, to okazuje się, że ta rzeczywistość jest odmienna od tego, co ja postrzegałem. To jest szokujące. Chociażby w tym wymiarze można mieć wątpliwości. To tylko jeden z przykładów.