Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem edukacji i nauki, senatorem PiS, Włodzimierzem Bernackim.
Minister Edukacji zaprasza w przyszłym tygodniu do rozmów o podwyżkach dla nauczycieli. Solidarność nauczycielska i ZNP zadeklarowały już udział w rozmowach?
- Czekamy. Wydaje się, że rozmowy odbędą się w planowanym terminie. O ile pamiętam, pytał pan trzy tygodnie temu, czy ministerstwo podejmie rozmowy ze związkami. Termin został ustalony na 24 sierpnia. Wycofanie się strony związkowej pokazałoby, gdzie leży problem.
Proponowany wzrost wynagrodzeń to średnio około 30%. Za jakie pensum? Wzrost tygodniowego pensum to jeden z warunków resortu?
- Kiedy szedłem do studia w Warszawie… Każdy Polak oglądał Czterdziestolatka i budowę Trasy Łazienkowskiej. Otóż od przyjęcia ustawy przez tak zwany sejm PRL minęło równe 40 lat. Ta dyskusja obecna nie jest dyskusją tylko o pieniądzach, ale o statusie nauczyciela. Nie tylko w wymiarze finansowym, ale tym formalnoprawnym i kulturowym, wychowawczym, edukacyjnym. To dyskusja o usunięciu złogów komunistycznych, które są w Karcie Nauczyciela. Karta została przyjęta w stanie wojennym. Rzeczywistość uległa zmianie.
Pewnie od związkowców usłyszymy to, co wcześniej, czyli „więcej pieniędzy za więcej pracy”. Obecnie pensum wynosi 18 plus 1 godzina. Teraz będą 4 godziny więcej? To jest propozycja resortu?
- Kodeks pracy i rozwiązania prawne mówią o tygodniu pracy dłuższym niż 18 godzin, które są w Karcie Nauczyciela. Każdy, kto pracuje w szkole, wie, że liczba godzin spędzanych w szkole jest większa niż te 18. Obok rzetelnych pracowników, ludzi, którzy mają poczucie misji, są też osoby, które nie przywiązują się do swoich obowiązków. Traktują to jako sposób na życie. Pomińmy to. To margines. Chcemy rozmawiać o zmianach. Wiemy, że czym innym jest szkoła wiejska i klasa, która ma kilkanaście osób, a czym innym jest klasa w wielkim mieście. Bonusy skierowane są nie do nauczycieli z wielkich szkół, ale do tych nauczycieli, którzy mają niewielkie klasy. Nauczyciel wiejski ma nie tylko dodatek finansowy, ale też prawo do komórki na węgiel. To takie pomieszczenie dodatkowe. To też działka przyzagrodowa. To wiele przepisów, które przeminęły z wiatrem. Samorządom jest ciężko to realizować.
Czyli 24 sierpnia stanie nie tylko kwestia wynagrodzeń, ale też te zapisy z Karty Nauczyciela, o których pan mówi?
- Tak. Wiemy, że szkoła szkole nie jest równa. Chcemy zacząć dyskusję o ujęciu w ramy formalno-prawne tej profesji. Obok tego stawiamy na pierwszym planie misję bycia nauczycielem – edukacja, wychowanie dzieci. To rzecz nadrzędna. Potem jest cała reszta, o której też rozmawiamy.
Teraz szkolnictwo wyższe. Resort rekomenduje przyjmowanie studentów z Ukrainy na studia bez opłat. Rektorzy i niektórzy politycy, pytają, czy uczelnie dostaną w związku z tym większą subwencję.
- Uczelnie mają określoną subwencję. Wyraźnie powiem. Z jednej strony mamy normalny tryb działania uczelni, są kolejne nabory na kierunki studiów. Ta prośba płynąca ze strony ministerstwa płynie stąd, że nie wszystkie kierunki się uruchamiały w latach ubiegłych. Można wykorzystać środki finansowe na wsparcie dla przyjaciół z Ukrainy.
Około 35 tysięcy studentów z Ukrainy studiowało u nas w poprzednim roku akademickim. Ilu może studiować w nowym?
- Szacowanie jest trudne. Podobnie jest w odniesieniu do szkół podstawowych i średnich. Zależy to od decyzji władz Ukrainy. Jesteśmy w kontakcie z ministrem edukacji Ukrainy. Żadnych decyzji wbrew temu, co płynie z Kijowa, nie podejmiemy. Nie chcemy być posądzeni o drenaż umysłów.
Wrócę do subwencji. Jest raport, z którego wynika, że ceny materiałów i energii na uczelniach wzrosną o 30%, usług obcych o 25%, podatków i opłat- 9%, pozostałych kosztów – 30%. We wnioskach raportu czytamy, że KRASP oczekuje wzrostu subwencji „w stopniu równoważnym do tempa wzrostu kosztów operacyjnych uczelni, co powinno uchronić sektor szkolnictwa przed zapaścią i wystąpieniem ostrego kryzysu”. Jak ministerstwo odpowiada?
- Cieszę się, że Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich wystąpiła z takim wnioskiem. Pamiętajmy jednak, że sytuacja ogólna dotknęła nie tylko uczelnie z tej Konferencji, ale też szkoły zawodowe, niepubliczne, instytuty badawcze PAN. Stanowisko ministerstwa jest takie, że zwracamy się do Ministerstwa Finansów o dokonanie korekt w tym względzie. Ze strony Ministerstwa Edukacji i Nauki będzie pismo ws. kwoty bazowej dla profesora. Podniesienie tej kwoty mam nadzieję, że nastąpi. To spowoduje wzrost wynagrodzeń w całym systemie.
Jest ostateczne porozumienie ws. akademików AGH, które w czasie Igrzysk Europejskich będą wioską zawodniczą? Prezes spółki Igrzyska Europejskie zapewniał, że to jest już ustalone z resortem i większych problemów tu nie będzie.
- Na pewno kłopot będzie. Ten rytm zostanie naruszony. Decyzja o takim terminie leżała poza naszymi kompetencjami. Wynika to z decyzji federacji sportowych. Doszło do rozmów. Uczestniczyłem w nich. Decyzja jest taka, że zostanie wprowadzona korekta rozporządzenia, zezwalająca rektorom na dokonanie zmian w organizacji roku akademickiego 2022/2023. Część zajęć będzie mogła być zdalna. Dotyczy to głównie AGH.
Czyli nie będzie skracania roku akademickiego, ale zajęcia zdalne w tym czasie?
- Będą korekty trybu pracy. Do tej pory wynikało to tylko z zagrożenia Covid. Teraz uczelnie, które użyczają bazę dla Igrzysk, będą mogły to uczynić. Większość uczelni swoich studentów przeniesie z miasteczka w inne miejsca.