Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PiS, wiceministrem edukacji i nauki, Włodzimierzem Bernackim.
Doświadczenia związane z powrotem do nauki stacjonarnej najmłodszych i nauki hybrydowej starszych uczniów dają podstawę do tego, żeby jeszcze w tym roku szkolnym wszyscy uczniowie uczyli się stacjonarnie?
- Tak. Ruszyliśmy w systemie hybrydowym. W najbliższym czasie będziemy działać w trybie pełnym. Wracamy do normalności. Pamiętajmy, że ten okres jest okresem przejściowym. Taka nieobecność uczniów w szkole na pewno rodzi pewne wątpliwości i kłopoty. Kadra nauczycielska doświadczyła różnych sytuacji. Mamy świetnych zarządzających, czyli dyrektorów. Samorządowcy też będą służyli wsparciem w trudnych sytuacjach. Nie patrzę na ten moment, jako na wyjątkowo trudny, ale ten czas wymaga skupienia ze strony nauczycieli i zarządzających.
Minister edukacji mówił wczoraj, że nauka w trybie stacjonarnym od 1 września wydaje się dzisiaj bardzo realna. Ile jest przypadków zakażeń w szkołach?
- Jeśli chodzi o działanie szkół, każdego popołudnia podajemy dane. Jesteśmy na poziomie 99,6% funkcjonowania szkół. Zakażenia są minimalne. Ze spokojem możemy patrzeć na okres przedwakacyjny. On w szkole jest trudny. Jest klasyfikacja, wzmożony kontakt z rodzicami. Ten termin 1 września jest jednak terminem, który wydaje się możliwy do rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Musimy prosić i przekonywać. Szczepmy się. Musimy się zaszczepić, żeby dać szansę naszym dzieciom i wnukom na normalne życie w nowym roku szkolnym i akademickim.
Jest wstępny harmonogram szczepienia uczniów w wakacje? Jest plan?
- Jesteśmy w kontakcie z ministerstwem zdrowia. Te prace prowadzone są ze strony ministerstwa zdrowia i Kancelarii Premiera. Minister Dworczyk jest odpowiedzialny za proces szczepień. On współpracuje ze wszystkimi resortami. Ta praca jest tytaniczna. Ona dotyczy wszystkich grup społecznych i wiekowych.
Rozumiem, że szczepienia będą dobrowolne, ale należy przypuszczać, że tylko część uczniów się zaszczepi przed rokiem szkolnym?
- Okres wakacyjny i to, że jest spadek zachorowań, może się wydawać momentem uśpienia naszej czujności. Jednak pamiętajmy, że wakacje to moment, kiedy część osób będzie chciała wyjechać. Dyskusje i rozmowy prowadzone ws. paszportów covidowych będą popychały ludzi wątpiących, żeby się zaszczepić. Moment wakacyjny wydaje się być ważny i inspirujący do zaszczepienia się.
Podczas prezentacji Polskiego Ładu usłyszeliśmy, że w szkołach będzie więcej lekcji historii. Będzie więcej tych lekcji kosztem innych przedmiotów, czy uczniowie będą się dłużej uczyć w ciągu tygodnia?
- Chcę uspokoić. Ministerstwo nie traktuje tych działań jako gry o wyniku zerowym. Nie jest tak, że czegoś będzie mniej. To nie jest taki prosty bilans. Zmierzamy do tego, żeby kontakt ucznia z historią był większy. Działania będą wielotorowe. Można mówić o lekturach, o uczestnictwie w programach muzealnych, wycieczkach na dawne Kresy RP. Jest przygotowany projekt ustawy, jest on w Sejmie. On pozwala ministrowi edukacji i nauki na realizowanie programów w tym zakresie. To będzie kwota około 10 milionów. Te programy będą uruchamiane przez ministra. Dyrektorzy będą mogli sięgać po środki. Jest też ważna kwestia. Trwają prace nad podstawą programową. Będziemy tak budować program, żeby historia była też na WOS-ie, języku polskim, na językach obcych. Obecność historii jest ważna dla wszystkich przedmiotów. Kontekst zawsze można odnaleźć. Prezes Kaczyński mówił o posadowieniu Polskiego Ładu na systemie wartości.
Mówił pan o projekcie ustawy ws. funduszu ministerialnego?
- Nie. To dwa projekty. Pierwszy jest już u prezydenta. To kwota prawie 200 milionów złotych. To program dotyczący możliwości realizowania dodatkowych godzin. Tu mówię o programie, który będzie pozwalał ministrowie na ogłaszanie programów wycieczek na Kresy, czy na programy związane z muzealnictwem. Wyobrażam też sobie programy zachęcające do organizowania imprez sportowych w szkołach.
Osobna nauka historii powszechnej i osobna nauka historii Polski? Tak to wybrzmiało podczas prezentacji Polskiego Ładu.
- Starano się zwrócić uwagę na to, że obecne modele dydaktyki historii, zwłaszcza jak chodzi o Polskę czy kraje Europy zachodniej, poruszają się w określonej perspektywie. Gdy konfrontowaliśmy się z programami historii, w wielu wypadkach uczniowie lepiej znają Rewolucję Francuską, ale ich wiedza o powstaniach narodowych jest ograniczona. Stąd premier Kaczyński starał się zaznaczyć rangę i znaczenie tego, że realizowanie celu dydaktycznego w obrębie historii powinno się odbywać z zachowaniem właściwej proporcji.
Na Uniwersytecie Pedagogicznym są protesty studentów. Pan w jakiś sposób zaangażuje się w to, co dzieje się na UP?
- Jestem cały czas zaangażowany w to, co jest związane z działaniem nauki polskiej. Kontakt z rektorami mam przez konferencję rektorów i radę główną. Te zapytania, które się pojawiają ze strony dziennikarzy, są kierowane także do ministerstwa. Sam osobiście jestem wkomponowany w tę debatę. Autonomia uczelni jest na pierwszym planie. Pojawiała się tam wątpliwość ws. programu naprawczego. To nie jest narzucone przez ministerstwo. Rektor Borek ze swoim zespołem sam podjął takie działania. To się mieści w ramach autonomii i nie podlega kontroli ze strony ministerstwa.