Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z posłem PiS, Włodzimierzem Bernackim.

Do Tarnowa przyjechała rodzina syryjskich chrześcijan. Ma dojechać jeszcze jedna. Pan się z nimi spotka?

- Nie. Z perspektywy medialnej to wydarzenie jest istotne, ale te osoby po tym czego doświadczyły w Syrii, potrzebują spokoju. Rolą posła nie jest spotykanie się z osobami, które do nas przybyły. Rolą posła jest sprzyjanie takim działaniom, które wspierają ludzi potrzebujących.

 

Wczoraj Jarosław Gowin w Radiu Kraków pytany o to komu pomagać, powiedział – chrześcijanie tak, muzułmanie nie. Zdaniem Gowina muzułmanie roznoszą zarazę terroryzmu.

- Problem leży gdzie indziej. My traktujemy te czasy, jako czasy wyjątkowe. Jako politolog muszę odwołać się do czasów z III, IV wieku, do świata kiedy nagle doszło do naruszenia równowagi. Mówię o pojawieniu się Hunów. Oni doprowadzili do wielkiej wędrówki ludów.

 

Myśli pan, że ludzie, którzy uciekają z Tunezji, Libii czy Syrii są jak Hunowie?

- Nie. Chcę powiedzieć o czymś innym. Pojawili się Hunowie XXI wieku. To Państwo Islamskie. To sytuacja, kiedy reżimy polityczne w Afryce północnej uległy upadkowi. W efekcie ta przestrzeń została wypełniona przez tych barbarzyńców.

 

Oni zagrażają nie tylko chrześcijanom. Samych muzułmanów też zabijają.

- Mówimy o jednej kwestii. O tym, że Państwo Islamskie, które zagraża światu, doprowadziło do tego wielkiego ruchu migracyjnego. W efekcie my staramy się usunąć skutki tego, co tam się dzieje. Staramy się pomóc tym, którym możemy pomóc. Pomagamy chrześcijanom, którzy zbiegli.

 

Powinniśmy również pomagać muzułmanom, którzy zbiegli?

- Dla mnie to źle postawione pytanie. Musimy pomagać wszystkim, którzy na to zasługują. Chcę przypomnieć nie tylko o muzułmanach, którzy są szyitami, ale także o Polakach z Donbasu, o Polakach wywiezionych w głąb ZSRR i ich potomkach, którzy do dzisiaj nie doczekali się opieki ze strony III RP. Kiedy my dokonujemy dystynkcji na katolików czy pomniejsze Kościoły, będziemy dzielić ludzi w obrębie Islamu to może nie zajmujmy się Tybetem, bo Chiny są wielką potęgą i podnoszenie tego tematu jest niewłaściwe.

 

Jest spór wobec decyzji rządu o przyjęciu 2000 uchodźców z obozów. Europa musi sobie z tą rzeszą ludzi poradzić.

- Jest tak, że to nie jest rozwiązanie problemu.

 

Rozumiem, ale to może być chwilowe rozwiązanie problemu tych konkretnych osób.

- Jak pani zdołała się przekonać, to my Polacy będziemy pomagać. Odwołam się do historii. Ziemie polskie zawsze były ziemiami, gdzie dobrze traktowaliśmy tych, którzy uciekali przed prześladowaniami.

 

Czyli rozumiem, że nie ma pan z tym problemu, żeby te osoby przyjechały? Poseł Gowin ma z tym problem. Jesteście panowie z jednej formacji.

- Nie z formacji. W tym momencie polecam lekturę Monteskiusza w odniesieniu do święta rewolucji. Zerknijmy to zrozumiemy jakie są różnice kulturowe. Lepiej zrozumiemy tych, którzy do nas przyjadą.

 

Czyli najpierw powinniśmy się czegoś dowiedzieć o Islamie?

- Tak. Przypominam też, że w V wieku wielki napływ ludów do Imperium Rzymskiego doprowadził do rozsadzenia go. Obserwujemy pewne zjawiska, ale wiedzmy, że przyjmując uchodźców nie rozwiązujemy problemu.

 

Mamy jakiś wpływ na to? Cesarstwo upadło, chociaż też się broniło.

- Broniło się nie rękami obywateli. W legionach walczyli barbarzyńcy. Sięgnijmy do historii, żeby zrozumieć co się dzieje.

 

Wczoraj się ujawnił nowy polityczny alians. Ksiądz Isakowicz-Zaleski poparł Pawła Kukiza a PiS określił jako partię skostniałą.

- Ksiądz Zaleski, odkąd jestem członkiem PiS, nie wspierał PiS. Nie jestem tym zaskoczony, że nazywa naszą partię w taki sposób. Jego postawa jest negatywna wobec mojego środowiska. Jeśli to jest partia skostniała to jak wytłumaczyć to, że jest to partia, która przetrwała 8 lat w opozycji i ma się dobrze? Pewne przymioty ducha nie powodują, żeby te osoby miały przymioty niezbędne w przestrzeni publicznej.

 

Mówi się, że w otoczeniu Kukiza jest wiele osób ze środowisk narodowych. Jego pełnomocniczka we Lwowie to osoba o proputinowskich poglądach. Nie obawia się pan, że razem z Kukizem do Sejmu wejdzie ta prorosyjska partia?

- Nie mnie oceniać decyzje wyborców. Rzeczywiście w szeregach Kukiza odnajdujemy wiele osób o różnych poglądach. Tam jest wiele środowisk. Obawiać się? To złe określenie.

 

To mogą być państwa przyszli koalicjanci.

- Nie chciałbym wpaść w pułapkę sprzed lat. W roku 2005 przed wyborami mówiono o koalicji PO-PiS i to się do dziś odbija czkawką. Jak patrzymy na scenę polityczną to PiS, jako najsilniejsza partia opozycyjna, która prawdopodobnie wygra wybory, jest siłą rozstrzygająca. Ubiegamy się o głosy Polaków. Mam nadzieję, że wybory wygramy.