Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PiS, Włodzimierzem Bernackim.
Brytyjska Izba Gmin odrzuciła wszystkie osiem testowanych opcji Brexitu. Co to oznacza? Jesteśmy bliżej odpowiedzi na pytanie kiedy i jak Wielka Brytania opuści UE?
- Tu jest kilka warstw w tej materii dotyczących Brexitu. Chciałbym podkreślić, że to co nazywamy Brexitem jest następstwem wielkiego kryzysu w obrębie UE. Wedle Brytyjczyków ta instytucja, która miała wymiar ekonomiczny, stała się instytucją upolitycznioną, która zmierzała ku ograniczeniu tego, co określamy mianem suwerenności. To jedna kwestia. Druga, która rysuje się w związku z tym, co się ostatnio dzieje to kolejny wymiar kryzysu UE. Elity polityczne Wielkiej Brytanii, które przez długi czas były w obrębie zmienionej Wspólnoty, dzisiaj nie są w stanie podjąć żadnej decyzji związanej z realizacją tego, o co poprosili Brytyjczycy. Oni w referendum chcieli wyjścia z UE. Jednak znaczna część klasy politycznej brytyjskiej nie jest w stanie zrealizować decyzji suwerena.
Profesor Ryszard Legutko, pański partyjny kolega, mówił w Parlamencie Europejskim, że w tym wszystkim chodzi o upokorzenie Wielkiej Brytanii, bo karze się Wielką Brytanię brakiem porozumienia, żeby nikt w przyszłości nie poszedł w podobnym kierunku. Czy jednak na naszych oczach Brytyjczycy nie upokarzają się sami? To oni sami 3 lata temu podjęli taką decyzję w referendum.
- Oczywiście. Ja powtórzę. Brytyjskie elity są ubezwłasnowolnione. Nie ma tam polityka z silną pozycją i autorytetem, wykraczającym poza wymiar formalny. Nie ma polityków, którzy byliby skłonni wykonać to, co zostało wskazane przez suwerena. Chcę podkreślić to, że partia konserwatywna, która otworzyła drogę do Brexitu, teraz ma wiele wątpliwości, czy Brexit powinien się dokonać i jak. To niesamowite. W obrębie klasy politycznej konserwatywnej i liberalnej brakuje polityków, którzy by wzięli odpowiedzialność za tę decyzję. Prawdą jest też to, że nikt nie wie, jakie mogą być konsekwencje Brexitu.
Możemy jakoś Brytyjczykom pomóc? Wiceszef dyplomacji Konrad Szymański mówi, że musimy pomóc Brytyjczykom wyjść z Unii, ale dopiero po tym, jak podpiszą umowę. Jak to zrobić?
- Mam wątpliwości, czy ta materia nas powinna zajmować.
Chodzi chociażby o diasporę Polską w Wielkiej Brytanii.
- My musimy zadbać, żeby warunki tej umowy były dobre dla Polaków, którzy mieszkają na Wyspach. Ja nie decydowałbym się, żeby podejmować działania pomocowe. Bratnia pomoc nigdy nie była dobra dla tych, którzy jej udzielają i tych, którzy jej nie oczekują. Brytyjczycy tego nie oczekują.
Trwa protest głodowy nauczycieli z Solidarności w Małopolskim Kuratorium. Przerwane zostały rozmowy ze związkowcami w poniedziałek, mają być podjęte ponownie 1 kwietnia. Co powinno się wydarzyć, żeby 8 kwietnia nie doszło do paraliżu w polskiej oświacie, jak to zapowiada ZNP?
Mamy kilka kwestii. Pierwsza to jest to, że żyjemy w państwie prawa. Tutaj konwencja Międzynarodowej Organizacji Pracy jest respektowana. Związkom zawodowym przysługuje prawo wchodzenia w spory zbiorowe. To jest realizacja tych uprawnień związkowców. Każdy może strajkować. Druga kwestia to jest to, kiedy strajk jest realizowany. Po trzecie, wiele rozmawiam ze swoimi znajomymi o tym. Część nauczycieli mówi wprost – jak to się stało, że dyrektorzy, którzy są stroną sporu zbiorowego, w wielu wypadkach są orędownikami zrealizowania postulatów strajkowych. Dyrektor przez wiele lat powtarzał, że na planie pierwszym powinien być uczeń, na drugim dobro ucznia, na trzecim uczeń i jego rodzice, a wszelkie interesy nauczyciela powinny być na planie czwartym, piątym czy szóstym... Sam zaczynałem praktykę nauczycielską w czasach PRL i latach 90. Mówiono mi o misji. Kiedy mówimy o wydarzeniach, które mają obecnie miejsce, wydaje się, że duża część kadry kierowniczej nie dopełniła tych wymogów, które z nią są związane.
Musimy czekać do 8 kwietnia, żeby się przekonać, co się wydarzy? Wyniki referendum strajkowego, rozmowy z nauczycielskimi związkowcami i nauczycielami pokazują, że determinacja jest ogromna. Jeśli nic się nie wydarzy, protest rozpocznie się 8 kwietnia.
- Ja bym poprosił dziennikarzy o rozmowy z nauczycielami zdystansowanymi wobec tych decyzji.
Oni są w dużej mniejszości.
- To mniejszość wynikająca z faktu takiego, że w wielu szkołach nie przekazano kart do głosowania nauczycielom, którzy od początku byli temu przeciwni. Pomyślmy o nauczycielach, którzy są traktowani brutalnie ze strony dyrekcji, które ułożyły się ze związkami i większością, która prze ku strajkowi. Może ta mniejsza część nauczycieli to ta część, która uważa, że interes ucznia powinien być na planie pierwszym. Dopiero potem finanse. Ja wiem co to znaczy strajk. Wiem co to głodówka. Wiem też co to znaczy znaleźć się w sytuacji, kiedy w czasie egzaminu pojawiają się osoby obce, które pilnują.
Taka wizja się jawi?
- Tak zostanie to zrealizowane. Kuratorium zadbało o to, żeby we wszystkich miejscach był komplet pedagogów.
Myśli pan, że przybliży dojście do porozumienia fakt, że głównym negocjatorem ze strony rządu staje się premier Beata Szydło, a nie budząca wśród nauczycieli negatywne emocje minister edukacji Anna Zalewska?
- To bardzo dobre rozwiązanie. Osoba, która jest kojarzona z polityką społeczną, która jest dobrze oceniana przez Polaków, stanie na czele tego zespołu ze strony rządowej. Ten zespół już prowadzi rozmowy ze związkami zawodowymi. Oczekuję od związków, żeby odsunęli się ludzie kojarzeni z manifestacjami antyrządowymi.
Kandyduje pan do Europarlamentu. Nieoczekiwanie w kampanii pojawi się znowu kwestia polityki migracyjnej UE? Pytam w kontekście zapowiedzi Trybunału Sprawiedliwości UE, który zapowiedział termin rozprawy przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom na 15 maja. To w związku z udzieloną przez te kraje odmową relokacji uchodźców w 2017 roku.
- Tak. Nie tylko ta kwestia. Są też kwestie związane z określeniem zakresu konstytucyjnego. To działalność obecnych elit UE, które mają charakter polityczny. To powinno nam uświadomić, że elity UE dzisiaj są elitami politycznymi o określonym światopoglądzie. One zmierzają do przedłużenia swojego działania w tej przestrzeni.