Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PiS Włodzimiem Bernackim
Chyba po raz pierwszy tak dużym echem odbijają się słowa Donalda Tuska, szefa Rady Europejskiej, ale tym razem nie w Polsce, a w Wielkiej Brytanii. Po szczycie unijnym w Salzburgu i mocnych słowach wobec premier Theresy May czy pana zdaniem coraz bliższa jest wizja twardego brexitu, bardzo niebezpiecznego z punktu widzenia interesów Polaków żyjących ma Wyspach?
To rzeczywiście bardzo niebezpieczna wizja, ten scenariusz, który został zarysowany przez Donalda Tuska, jest niedobrym scenariuszem zarówno dla Polaków pracujących i mieszkających na terenie Wlk. Brytanii, ale również jest to wyjątkowo niebezpieczne dla całej UE. Ten scenariusz, mam nadzieję, nie będzie jednak realizowany, jedynie służy do postraszenia z jednej strony Wlk. Brytanii, a z drugiej wszystkich ewentualnych krnąbrnych członków UE. Ten scenariusz przyniesie fatalne skutki. Można mówić tutaj o planowym działaniu Donalda Tuska, ale w mojej opinii też można brać pod uwagę drugi scenariusz wynikający z faktu apatii i bierności struktur unijnych. Z perspektywy przeciętnego obywatela Polski, który nie jest bezpośrednio związany z przestrzenią ekonomiczną brytyjską, docierają tylko pomruki, jeśli chodzi o politykę polską, a więc zwracanie uwagi na kwestie tzw. praworządności. To są główne zainteresowania UE, natomiast brak jest konkretnego działania zmierzającego do rozwiązywania realnych problemów. I wreszcie trzecia perspektywa to jednak w pewnym momencie rachunek ekonomiczny przedsiębiorców działających w przestrzeni UE, a powiązanych z kapitałem brytyjskim spowoduje, że te procedury zostaną zniuansowane i relacja pomiędzy UE a Wlk. Brytanią zostanie ułożona wedle normalnych reguł.
W największym skrócie Brytyjczycy mówią: chcemy utrzymania swobodnej wymiany towarów, Unia mówi: jeśli tego chcecie, to musicie także zgodzić się na swobodny przepływ usług, osób i kapitału. Da się tak sprzeczne oczekiwania połączyć?
Myślę, że tak. Wszyscy mamy świadomość, że świat staje się wioską globalną, że powiązania gospodarcze pomiędzy przedsiębiorcami poszczególnych państw Europy wykraczają poza struktury EU i poza samą Europę w rozumieniu kulturowym czy geograficznym. Skoro zatem mamy do czynienia z budowaniem systemu globalnego, to dla mnie zupełnie zarozumiałym staje się ośli upór urzędników europejskich, którzy na złość wszystkim odmrożą sobie uszy podejmując takie irracjonalne działania.
A może chodzi o to, żeby skłonić Brytyjczyków do przemyślenia swojej decyzji o brexicie. Są takie głosy na Wyspach, że by jeszcze urządzić referendum w tej sprawie.
Wszystko można powtórzyć, ale z tego, co wiem, wszystkie procedury wskazują, że reasumpcja głosowania może dokonać się w pewnych określonych regulaminem, statutem czy umową sytuacjach lub też kiedy zmienią się warunki, które determinowały rozpisanie referendum. Wydaje się, że taka powtórka byłaby czymś zupełnie niepoważnym.
Dziennikarze, niektóre źródła powołujące się na KE spodziewają się, że właśnie dzisiaj KE zdecyduje się skierować sprawę zmian w polskim Sądzie Najwyższym do Trybunału Sprawiedliwości UE. Miało to nastąpić w ubiegłym tygodniu. Będzie dziś?
Jako politolog mam pewien kłopot, bo to tej pory słyszałem o trójpodziale władzy, a więc o władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Najpierw uczono zasady Monteskiusza, wskazując że mamy na myśli przede wszystkim sądownictwo i sądy powszechne, później dołączyliśmy do tego Trybunały Konstytucyjne jako tę cząstkę składającą się na władzę sądowniczą, natomiast teraz dzieje się tak, że oprócz tych organów pojawiają się zupełnie nowe instytucje, które kreują nam model kolejnych władz, które będą ingerowały w sprawy wewnętrzne Rzeczpospolitej. To jest podważanie zasady suwerenności. Dla mniej jest to nienormalne w sensie normy jako normy prawnej.
Ale ingerują skutecznie. Pamięta pan sprawę puszczy Białowieskiej. Wtedy posłuchaliśmy słów płynących z Trybunału unijnego.
Powoli te instytucje stają się taką maszynką do mielenia mięsa czy mikserem, gdzie wkładamy marchewkę , pietruszkę i inne warzywa, po czym wychodzi pulpa. Instytucje europejskie są takimi mikserami i maszynkami do niszczenia tego, co oryginalne, tego co odmienne, a więc kreowanie zatomizowanych zbiorowości, w tym wypadki zbiorowości europejskiej.
Ale może jest możliwość, bu dojść w sprawie NK i konfliktu wokół niego do porozumienia? Przypominamy sonie to spotkanie premiera Morawieckiego z sędzią Małgorzatą Gersdorf.
I zaraz później premier Morawiecki przekonał się, ile warte są słowa pani sędzi, bowiem umowa, która została zawarta na początku tej rozmowy, aby nie informować mediów i nie relacjonować tej rozmowy, została złamana. Pani sędzia złamała umowę i dolała oliwy do ognia poprzez swoje wypowiedzi, które mają charakter polityczny.
Weekend upłynął pod znakiem konwencji i spotkań w związku z kampanią samorządową. Było starcie w sprawie polskiej wsi pomiędzy premierem Morawieckim a liderem ludowców, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Były mocne słowo Grzegorza Schetyny, który zarzuca rządowi prowadzenie kraju do polexitu. Ta kampania nie przypomina panu bardziej kampanii sejmowej niż samorządowej?
To jest rzeczywiście kampania samorządowa. Mamy świadomość tego, o co walczymy, ale trudno pomyśleć, aby w tym systemie zapomnieć o władzy municypalnej. Te cztery władze są ze sobą powiązane i nie wyobrażam sobie, aby władza samorządowa była władzą, która funkcjonuje w przestrzeni zamkniętej na bezludnej wyspie. Sukcesy czy porażki samorządów często wynikają z minimalnego wsparcia ze strony instytucji władzy. Mogę dać całą masę przykładów sporów, które trwają na ziemiach polskich od XIX w., zwłaszcza na terenie Galicji, gdzie ten samorząd był silnie rozbudowany. Te spory dotyczące zakresu poruczonego i zakresu własnego gmin, gdzie zawsze samorządowcy wskazywali na to, że w sposób niedostateczny są finansowani, a obowiązków mają zbyt wiele. Ta kampania to jest wreszcie sytuacja normalna, w której ci, którzy sprawują władzę na poziomie instytucji państwowych, pochylają się nad problemami samorządów.
Na koniec zapytam o wybory najbardziej polityczne, czyli wybory do sejmików i scenariusze po wyborach do sejmiku małopolskiego. W ubiegłym tygodniu Agnieszka Ścigaj z Kukiz'15 powiedziała Radiu Kraków, że Kukiz jeśli do sejmiku wejdzie, będzie koalicjantem wszystkich, którzy zdecydują się realizować ich postulaty. PiS bierze pod uwagę koalicję czy też raczej wariant wszystko albo nic?
Jeśli jakiekolwiek środowisko czy ugrupowanie przed wyborami już zastanawia się nad ewentualnymi koalicjami, to popełnia bardzo poważny błąd wizerunkowy. Każde środowisko ma określony program. Z tym programem zmierzamy ku 21.10, starając się zachęcić obywateli do tego, by dokonali wyboru i wybrali program PiS. I na tym się koncertujemy. Staramy się pokazać nasz program jako oryginalny, który zagwarantuje to, co najważniejsze dla mieszkańców Małopolski.
I na razie deklaracji co do koalicji nie będzie?
Rozmawiamy o tym, żeby uzyskać jak najlepszy wynik, aby pokazać nasz program na tle innych bardzo kiepskich i niedopracowanych.