"Beata Szydło jest osobą bardzo dobrze przygotowaną do tej funkcji, kompetentną" - mówił poseł Bernacki w porannej rozmowie Radia Kraków. Przyznał jednak, że jego zdaniem premierem powinien zostać Jarosław Kaczyński.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Włodzimierzem Bernackim.
PiS powinien zachęcać czy zniechęcać do udziału w referendum?
- My jesteśmy zwolennikami budowania społeczeństwa obywatelskiego. Aktywne uczestnictwo w referendum sprzyja manifestowaniu swoich poglądów.
Jak pan patrzy na sondaże, które pokazują, że Polacy są za zlikwidowaniem finansowania partii z budżetu i za JOW-ami, to pana to cieszy czy smuci?
- Jako politolog muszę powiedzieć, że wystarczy lektura podręcznika systemów partyjnych i zobaczymy, że JOW-y sprzyjają budowaniu systemu dwupartyjnego. W nim wygrywają kandydaci partii najsilniejszych. W sytuacji społeczeństwa młodego, pod względem kultury politycznej, lepszym rozwiązaniem jest taka ordynacja, jaką mamy.
Koniec z finansowaniem partii z budżetu oznacza oligarchizację?
- Tak. Ukraina jest przykładem państwa, gdzie finansowanie jest prywatne. Wtedy oligarchowie budują partie i zostają premierami. Polacy będą musieli wybrać między dwoma modelami – wschodnim i zachodnioeuropejskim. Przypadek amerykański jest odrębny. Ta tradycja jest zupełnie inna.
Może lepiej, żeby Polacy zostali w domach, żeby nie było frekwencji?
- Nie. Jestem wykładowcą. Działam aktywnie. Kontaktuję się z ludźmi i mówię o wariantach i możliwościach realizowania się w przestrzeni publicznej przez partie. Zadaniem klasy politycznej, mediów i aktywnego świata powinno być uświadomienie Polakom, w którym kierunku idziemy.
Pan patrzy jak profesor. Czym innym jest świat akademicki.
- Od dawnych czasów wiadomo, że trzeba przekazywać wiedzę. Wykonuję tę powinność jako polityk i profesor.
Czyli jak pan pójdzie na referendum, to zagłosuje pan przeciwko JOW-om i przeciwko likwidacji finansowania z budżetu?
- Takie jest moje zdanie.
Wczoraj Jarosław Gowin mówił, że zagłosuje 3 razy tak. W bloku prawicy potrzebna jest jednomyślność, czy głosujemy, jak się komu podoba?
- Jest wiele celów wspólnych dla mnie i pana Gowina, ale ścieżki mamy inne. Tu się różnimy.
Jeśli Polacy zagłosują jak Gowin, to będzie to szkodliwe dla Polski?
- Polacy maja prawo, żeby zagłosować 3 razy tak. Mogą wybrać. Zobaczymy, jaki będzie efekt.
Pan mówi o edukacji. Zaszkodzimy sami sobie?
- Ja wyobrażam sobie taką sytuację, że jak dziecko chce sobie odmrozić uszy na złość mamie, to mogę perswadować, ale jak dziecię to zrobi, to drugi raz już nie postąpi tak samo.
Odmrozimy sobie uszy?
- Dla dużych partii, jak PiS, może się to pozytywnie zakończyć. Zdominujemy scenę.
Tak jak PO?
- PO jest w rozsypce.
Próbuje się pozbierać.
- Drugim środowiskiem jest teraz Paweł Kukiz.
Możemy sobie wyobrazić taki scenariusz: Beata Szydło premierem, Paweł Kukiz wicepremierem?
- Mam wielką wyobraźnię, więc jestem sobie w stanie to wyobrazić.
Pan wie, jaki ma program Paweł Kukiz?
- Zadał pan pytanie, czy sobie wyobrażam. Tak. Jeśli chodzi o program, to on jest w stanie zaczątkowym. Z niecierpliwością czekam na te propozycje.
Z niecierpliwością czy z niepokojem?
- Z niecierpliwością.
Nie boi się pan ludzi Kukiza?
- Nie. Jesteśmy społeczeństwem XXI wieku. Jesteśmy ludźmi dobrze wychowanymi i nie mam powodów, żeby się obawiać ludzi. Jak prowadzę debatę polityczną, to prowadzę ją z ludźmi o innych poglądach. Na tym to polega.
Beata Szydło to premier rzeczywisty czy „premier-zderzak”?
- Na razie powinniśmy mówić, że wśród kandydatów z PiS, będzie pani prezes Szydło. Nie mówimy w kategoriach premiera. To tryb przypuszczający. To potencjalność skojarzona z predyspozycjami pani Szydło. Te predyspozycje znaliśmy a dzięki kampanii wyborczej poznali je Polacy.
Pan by wolał, żeby to była Beata Szydło czy prezes Kaczyński?
- To nie jest kwestia mojej woli.
Ale jakby miał pan oddać głos.
- Dla mnie kandydatem byłby prezes Kaczyński. Jeśli będzie decyzja i sugestia, żeby funkcję pełniła pani Szydło, to sądzę, że ona jest przygotowana i sprawdzona. Jak pan zestawi spokój pani Szydło i rozdygotanie pani Kopacz, to pan zobaczy, że to dwie konwencje polityczne.
Sobotnia konwencja może wskazać kandydata na premiera czy jest po to, żeby przykryć konwencję PO?
- Nie było takiego akcentu między zamknięciem tego, co robiliśmy przez 6 miesięcy a przejściem do drugiego etapu. Ta konwencja jest takim ogniwem łączącym te dwie fazy walki o władzę w Polsce.
Mamy spekulacje, kto wejdzie do gabinetu prezydenta. Może pan?
- Jestem człowiekiem, który odkrył w sobie potrzebę aktywności publicznej. To, co się wiąże z Warszawą, to blichtr...
Kolega z instytutu, poseł Szczerski już tam jest.
- Tak, ale pan profesor Szczerski jest człowiekiem, który się w tym świetnie realizuje. Ja chcę mieć kontakt z ludźmi z mojego okręgu. Nie wypełniłem do końca jeszcze swojej powinności posła. Przyjęcie funkcji w pałacu łączy się z porzuceniem tych, którzy mi zaufali 4 lata temu.