Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem edukacji i nauki, Włodzimierzem Bernackim.
W jaki sposób na nasz rynek pracy wpłynie decyzja o likwidacji tak zwanych centrów wizowych w wyniku afery wizowej? Skala jest duża, na przykład w pierwszym półroczu tego roku wydano 13 tysięcy wiz samym tylko obywatelom Indii.
Weźmy pod uwagę pewną określoną sytuację gospodarczą, ekonomiczną, w jakiej się znajdujemy, chociażby z punktu widzenia Krakowa. Jeśli przyjrzymy się biurowcom, które znajdują się w Krakowie, to zauważymy, że bardzo duża część tych instytucji, które funkcjonują tutaj właśnie, związanych z funkcjonowaniem systemów finansowych wielkich firm, korporacji międzynarodowych, to są również i firmy wywodzące się z Indii. Wspomnę, chociażby tylko jedną firmę, HCL, która jest bardzo silnym instytucjonalnie podmiotem i która to firma, chociażby w Krakowie, ale to nie jest jedyna firma, zatrudnia bardzo wielu Polaków, ale również firmy takie, jak ta chcą mieć swoich pracowników, w tym wypadku wprost z Indii. Więc jeśli mówimy tutaj o pewnym problemie, to dzięki funkcjonowaniu służb, nadzorowi tych służb ze strony między innymi MSZ, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, ale również Ministerstwa Edukacji i Nauki dojdzie do uładzenia tej sytuacji. Wychodzimy z tych rozwiązań, które nie sprawdziły się, a które zostały wprowadzone w czasach Ministra Spraw Zagranicznych Radosław Sikorskiego, a więc tego już sławetnego outsourcingu.
Panie ministrze, w zeszłotygodniowym orędziu marszałek Senatu mówił o 250 tysiącach wiz za łapówkę. Według prokuratury takich przypadków płatnej protekcji było 268, o ile dobrze pamiętam, ale czy to jest aktualna liczba?
Nie, absolutnie nie, bo tutaj mylone są pewne pojęcia, pewne kategorie. Jeśli mówimy tutaj o polityce wizowej, to trzeba odróżnić te wnioski, które zostały złożone i one odnoszą się do tego, co związane jest z wizami, ale pamiętajmy, również są wnioski dotyczące tego, aby dany obywatel danego państwa mógł uzyskać czy podjąć pracę na terenie Rzeczypospolitej lub też w innych wypadkach, to z perspektywy Ministerstwa Edukacji Nauki, są te wnioski, które mają ma na celu zweryfikowanie, czy kandydat, który składa wniosek o przyjęcie na polską uczelnię, spełnia wszystkie wymogi formalne, które stawiane są przez polskie prawo, w tym wypadku ustawę o szkoleniu szkolnictwie wyższym i nauce. Tutaj, celowo, jak się wydaje, dochodzi do przekręcania i mieszania ze sobą tych różnych ścieżek i sumowania, co jest sytuacją absurdalną. To jest jedna kwestia. Natomiast druga to rzecz też dla mnie zadziwiająca, ale z drugiej strony mamy kampanię, więc trudno się dziwić, że liberałowie mają pretensje o to, że w sytuacji pewnych problemów na rynku pracy, a więc braku rąk do pracy, głośno krzyczą, że tutaj realizuje się pewne projekty czy pewne działania, które mieszczą się zarówno w porządku prawnym polskim, jak i w porządku prawnym międzynarodowym. Dla mnie najbardziej zadziwiającym, ale to też nie powinno dziwić, bo jest kampania wyborcza, jest to, że najgłośniej o tym, co byśmy wiązali z praworządnością, krzyczą marszałek Grodzki, który nie wyraził zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności czy w ogóle rozpoczęcie procedur postępowania sądowego i dalszych etapów prokuratorskiego z tych oskarżeń, które były mu postawione, czy również senator Gawłowski, czy również senator Kwiatkowski, o innych posłach z Platformy nie będę wspominał, ale to jest zadziwiające, bo to pokazuje też skalę, powiedziałbym, pewnej nie tylko hipokryzji, ale, wprost powiem, zakłamania.
Panie ministrze, wspomniał pan ten wymiar międzynarodowy. No właśnie, jakie będzie miała konsekwencje międzynarodowe ta sprawa? Ambasador w Niemczech został wezwany do tamtejszego MSZ-u.
Ja to wielokrotnie podkreślałem, że akurat ambasada Niemiec jest tuż obok Sejmu , ambasada Niemiec jest dużo obok siedziby władz centralnych Platformy Obywatelskiej. Ten kontakt jest kontaktem bezpośrednim. Ja przypomnę relacje Donalda Tuska czy z kanclerzem, czy z byłą panią kanclerz Merkel. Ja już kiedyś podziękowałem panu ambasadorowi Niemiec za życzenia urodzinowe i poprosiłem go o to, żeby jednak skoncentrował się na tym, co jest istotne i ważne, ale niech Niemcy mówiąc o praworządności przede wszystkim pochylą się nad sprawą tych roszczeń, które wysuwane są nie tylko ze strony Polski, ale Grecji czy innych państw europejskich. Z tego wynika, że ambasador Niemiec jest też ambasadorem Donalda Tuska.
Rektorzy wyższych szkół ekonomicznych we wspólnym raporcie zwracają uwagę że nakłady na naukę to u nas 1,4 PKB, podczas gdy średnia o ICD to 2,5. Tymczasem, jak piszą autorzy tego raportu, każda złotówka zainwestowana w naukę przynosi od 8 do 13 zł. Jak pan przyjął ten raport?
Pamiętam tutaj działania, chociażby jednego z rektorów uczelni ekonomicznej w Krakowie, który wprost angażuje się w pewne działania które mają charakter czysto polityczny, więc z jednej strony rzeczywiście trzeba pochylić się nad tymi wszystkimi wnioskami. Zgadzam się, że te nakłady nie są takie, jakie być powinny. Ale też oczekiwałbym od rektorów szkół ekonomicznych, aby przeprowadzili taki solidny raport, dlaczego Polska jest takim państwem, w którym pomimo zachęt ze strony instytucji skierowanych dla biznesu, największy procent tych nakładów na naukę płynie ze strony wprost budżetu państwa, natomiast biznes stroni od bezpośredniego angażowania się, od inwestowania w polską naukę. To jest pytanie, na które warto szukać odpowiedzi. Natomiast z drugiej strony też warto zwrócić uwagę na to, że jeśli chodzi o nakłady na naukę to w liczbach bezwzględnych rosną z roku na rok i również, jeśli spojrzeć na te instytucje, które zostały wprowadzone do tej przestrzeni, czy Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, czy Narodowe Centrum Nauki, czy również te instytucje, które wprost powiązane są z funkcjonowaniem europejskiego systemu wspierania badań naukowych, to widać, że te nakłady wprost i w bardzo znaczący sposób rosną. Natomiast jeszcze raz powtarzam: ten moment, w którym tego rodzaju raport się ukazuje, nie jest momentem przypadkowym i jest to swego rodzaju, mówię wprost, gra polityczna.
To zejdźmy niżej, jeśli chodzi o edukację. Czy wiadomo już kiedy nauczyciele dostaną po 2,5 tysiąca złotych na zakup laptopa? No i czy to będą wszyscy nauczyciele, czy też nauczyciele niektórych przedmiotów, na przykład nauczyciele przedmiotów zawodowych czy też WF-iści też zostaną objęci tym programem?
Według tych rozwiązań, które zostały zaproponowane każdy nauczyciel będący pracownikiem szkoły, pracownikiem dydaktycznym, ale również tym, który realizuje to, co związane z dydaktyką, otrzyma talon na laptopa i to już stanie się w październiku, Natomiast też pragnę przypomnieć o tym, że w związku z rocznicą powołania Komisji Edukacji Narodowej również każdy nauczyciel otrzyma swego rodzaju nagrodę i to też będzie realizowane w październiku.
Czyli laptopy dla wszystkich, tak zrozumiałem panie ministrze.
Zapewne są tu wyłączenia, ale wydaje się, że każdy nauczyciel, dla którego niezbędnym jest korzystanie z tego rodzaju sprzętu, w taki sprzęt zostanie zaopatrzony. To znaczy otrzyma talon i będzie mógł ten talon zrealizować.
Docierają do nas informacje, że są szkoły, które dzień po wyborach odwołują lekcje. Czy to są pojedyncze przykłady, czy też skala jest większa?
Sprawdzałem wczoraj, to są pojedyncze przypadki. To są tylko te szkoły, w których rzeczywiście może zdarzyć się tak, że funkcjonowanie komisji wyborczej i przedłużenie pracy tej komisji do poniedziałku, mogłoby skutkować utrudnieniami w procesie dydaktycznym. Wtedy przewidywana jest ta procedura opisana w prawie oświatowym, a więc dzień dyrektorski, który w szczególnym przypadku dyrektor po zaopiniowaniu takiego wniosku przez radę rodziców, samorząd uczniowski czy radę pedagogiczną, może podjąć decyzję skierowaną oczywiście do organu prowadzącego o takim dniu wolnym. Ale jak mówię, to są pojedyncze przypadki i w większości szkół jeśli komisje wyborcze są to one są lokowane w takiej przestrzeni, która jest możliwa do wyłączenia w poniedziałkowy poranek.