Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem edukacji i nauki, Włodzimierzem Bernackim.

Nie 6,6%, ale 12,3% - takie mają być podwyżki dla nauczycieli i całej budżetówki. Nie powstrzymało to jednak związkowców z ZNP przed piątkową pikietą przed ministerstwem. Doszło do rozmów między przedstawicielami ministerstwa a związkowcami? Minister zapowiadał rozmowy.

- Tak. Jeśli mówimy o podwyżkach, z panem wiele razy mówiliśmy... Podawaliśmy liczby pokazujące, że realne podwyżki w ciągu kilku lat były bardzo znaczące. Dziś warto powiedzieć, że rok 2024 i rok szkolny, który właśnie się zaczyna, to kolejny rok, w którym płace nauczycieli będą zwiększane. Wskaźnik 12,5% to będzie wzrost płac od 1 stycznia. Związki zawodowe? Drzwi ministerstwa edukacji i nauki są otwarte dla wszystkich. W ostatnim czasie doszło do spotkań ze związkowcami. Nie były to związki, o których pan wspominał, ale Solidarność. Jesteśmy otwarci na debatę, dialog. Niedawno przyjęto ustawę ws. emerytur wcześniejszych dla nauczycieli pracujących przy tablicy. Przywrócono rozwiązania sprzed roku 2009.

Dziś patrzyłem rano na stronę Małopolskiego Kuratorium Oświaty. Było tam ponad 800 ofert pracy od jednej do 40 godzin. Jaka jest skala w kraju? Może to świadczyć o odpływie nauczycieli z zawodu?

- Odwrotnie. Ten procent jest niewielki, jeśli chodzi o braki wykazane. Chcę mocno podkreślić, że ujawnienie tych zapotrzebowań przez dyrektorów, ten wymóg ujawniania tych informacji, został wprowadzony w czasach kiedy władzę sprawuje PiS. Mamy jako rząd i nauczyciele wybór. Nauczyciele mogą się decydować na pracę w tym lub innym miejscu. Zwrócił pan uwagę, że liczba wakatów dotyczy nie pełnych etatów, ale czasem 1-2 godzin, czasem kilku, kilkunastu godzin. Nie płyną ze strony szkół informacje alarmowe, gdzie by wskazywano na sytuację, że ta czy inna placówka nie może realizować swoich zadań. Nie ma też sytuacji związanych z przeciążeniem nauczycieli.

W nowym roku szkolnym będą realizowane programy: „laptop dla ucznia IV klasy” i „laptop dla nauczyciela”. Realizacja tego drugiego projektu wydaje się prosta, będą to przelewy. Jednak zakup centralny i przekazywanie laptopów dla czwartoklasistów może powodować perturbacje. Kiedy będą prowadzone zakupy? Kto będzie odpowiadał za dystrybucję?

- Jeśli mówimy o laptopach dla czwartoklasisty, te laptopy będą w drugiej połowie września. Teraz powinny być realizowane przetargi. W drugiej połowie września będzie to realizowane. Ten projekt laptop dla ucznia jest realizowany z ministerstwem cyfryzacji. Szkoła przekaże uczniom te laptopy. Będzie umowa użyczenia sprzętu. To wielkie przedsięwzięcie. Laptopy nie będą golasami, ale będą wyposażone w oprogramowanie pozwalające na korzystanie z edytorów i podstawowych arkuszy kalkulacyjnych. Do tego podręczniki. Ten komputer będzie towarzyszył uczniowi przez lata. Oprogramowanie będzie uzupełniane na bieżąco. Co do nauczycieli, każdy dostanie około 2,5 tysiąca złotych. Nauczyciel zdecyduje, co jest mu niezbędne. Przy uczniach ministerstwo określiło parametry laptopów. Będzie zasada równości. Sprzęt będzie taki sam dla każdego ucznia.

Laptopy dostaną czwartoklasiści i potem one będą używane w kolejnych latach?

- Będą szły z nimi do klasy ósmej. Laptop będzie z uczniem w szkole, ale też zawędruje do domu. Nie jest problem, gdzie on będzie. Ważne, żeby był użyteczny dla dziecka.

Nie będzie podobnych programów dla piątoklasistów, szóstoklasistów i tak dalej?

- W roku następnym znów czwartoklasiści dostaną laptopy. To projekt kroczący. W 2011 roku był ogłaszany taki projekt, za poprzedniej ekipy. Skończyło się na szkoleniach dla nauczycieli. Laptopy nie zostały kupione. Jeden z dzienników napisał, że w miejsce laptopa dla dziecka, rząd zaopatrzył siebie w komputery na kwotę 173 tysięcy. Taka jest różnica.

Mamy też nowy przedmiot...

- Biznes i zarządzanie, chodzi o możliwość zdawania z tego przedmiotu matury rozszerzonej.

Dlaczego zastąpił podstawy przedsiębiorczości? Na czym polega różnica?

- To ważne, żeby przygotowano podstawę programową, która ma wymiar nie tylko teoretyczny, ale też praktyczny. To przedmiot ważny w opinii ekspertów. Ministerstwo przystało na tę propozycję. Płynęło to ze środowisk nauczycielskich.

Kończą się prace parlamentu. Co ze zmianą nazwy Uniwersytetu Pedagogicznego na Uniwersytet KEN? Parlament zdąży się nad tym pochylić?

- Niedługo będziemy obchodzić 250. rocznicę powstania Komisji Edukacji Narodowej. To moment ważny. Decyzje ministerstwa idą w tym kierunku, żeby nazwa była taka, jak pan powiedział. Duża część członków senatu UP takie stanowisko też zajęła. Będzie to możliwe do zrealizowania. Jak jest taka wola, ten uniwersytet będzie. Jest w tym tygodniu posiedzenie Senatu. To zaskakujące. Jestem oburzony. Marszałek Grodzki ostatnio mówił, że posiedzenie będzie 13 września. Będzie w tym tygodniu, kiedy odbywa się też ważne spotkanie w ramach Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Wielu polityków ma problem. Wracając do UP, w mojej opinii najwłaściwszą nazwą jest Uniwersytet im. Komisji Edukacji Narodowej. To podkreślenie czynnika wyróżniającego ten uniwersytet.

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/FMwQqMkCH6s?si=TdJ4QUkGtjvcH44p" title="YouTube video player" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen></iframe>