Władysław Żabiński w latach 70. zasiadał w Gminnej Radzie Narodowej w Wojniczu oraz w Wojewódzkiej Radzie Narodowej w Tarnowie. Uczestniczył w strajkach chłopskich w 1981 roku. Był jednym z sygnatariuszy porozumień rzeszowsko-ustrzyckich, a następnie współtworzył powstały w wyniku ich podpisania NSZZ”Solidarność” Rolników Indywidualnych. Przewodniczył zarządowi województwa tarnowskiego związku. W czasie stanu wojennego został internowany na okres od grudnia 1981 do lutego 1982 roku.

W 1989 roku został wybrany posłem X kadencji z listy Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w okręgu dębickim. Wybór uzyskał już w pierwszej turze (jako jeden z zaledwie 3 przedstawicieli obozu władzy dzięki poparciu ze strony „Solidarności”).
W latach 1991–1997 był posłem I kadencji z listy Komitetu Wyborczego "Piast", powołanego przez partie ludowe i II kadencji z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. W Sejmie reprezentował województwo tarnowskie. Za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce 28 lutego 2010 roku został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Zapis rozmowy Agnieszki Wrońskiej z Władysławem Żabińskim

Kiedy rozpoczynały się obrady Okrągłego Stołu w Polsce, to spodziewaliście się, że doprowadzi to do tego, co zdarzyło się 4 czerwca?

Do końca nie. Popatrzmy na dzisiejsze kraje arabskie, jak oddaje się władzę. Baliśmy się tego cały czas. Że znajdzie się ktoś z "twardogłowych" ludzi, kto poprosi o pomoc Związek Radziecki. Kiedy już doszło do obrad Okrągłego Stołu, to było wiadomo, że tym ludziom również zależy, żeby problem rozwiązać. To ewidentnie się czuło. Jak słyszę niektórych ludzi, którzy deprecjonują Okrągły Stół, i to są ludzie młodzi, których może nawet wtedy na świecie nie było albo byli naprawdę mali, to czuję niesmak. Nie chcę rządzących wówczas usprawiedliwiać, ale tam zadecydował pragmatyzm. Wiedzieli dobrze, że może dojść do wojny domowej. Że może dojść do sytuacji, że wojska sowieckie, Układu Warszawskiego wkroczą. I w Polsce może dojść do gorszej sytuacji niż w Czechach czy na Węgrzech. Dlatego wśród elity rządzącej zwyciężył pragmatyzm.

4 czerwca 1989 pana nazwisko można było znaleźć na karcie nr 2 pozycji nr 4. Jak kolportowane były te ulotki?

Wszystko było drukowane wałkiem na powielaczach. Jak dzisiaj widzę tę technikę komputerową w porównaniu ze swoimi afiszami, plakatami wyborczymi, często zamazanymi... Często robionymi na wałku do ciasta, na którym była guma, ewentualnie matryca...W głowie mi się to nie mieści. Pomimo tego, wygrana wynika przede wszystkim z tak dużego zaangażowania społecznego ludzi.

Jak pan zapamiętał ten dzień? Gdzie oddawał pan głos?

Jak zwykle w Olszynach. Mieszkam w Sukmaniu, natomiast Olszyny to moja parafia – tam też jest szkoła, gdzie się głosowało. Pamiętam taki moment, gdy akurat pracowałem w szklarni, przyjechał kolega Jurek i powiedział mi, że wygrałem wybory. Nie wierzyłem. Na drugi dzień zostało to podane do publicznej wiadomości. W naszym okręgu wygraliśmy.

Jakie miał pan oczekiwania po tych wyborach?

Trochę jestem załamany sytuacją, którą dziś jest w Polsce. Ja trochę inną Polskę widziałem.

Jaka ta Polska miała być w pana oczach?

Polska sprawiedliwa, praworządna. Gdzie będą zaspokojone aspiracje większości społeczeństwa. A tak nie jest. Sam fakt, że mamy tyle milionów Polaków za granicą świadczy o tym, że ci ludzie w Polsce są niepotrzebni. Inaczej to widziałem.

A jakby osobiście pan miał spojrzeć na te ostatnie 25 lat: co uznaje pan za sukces, a co za porażkę?

Sukces, to fakt, że uzyskałem tyle głosów. Uzyskać ponad 90 tys. głosów, to nie jest takie proste. A przede wszystkim to, że mamy inną Polskę, demokratyczną. To jest sukces. A porażka... jako rolnik straciłem wiele. Wiele rzeczy do dnia dzisiejszego, według tego, co podpisaliśmy w porozumieniach rzeszowsko-ustrzyckich – nie zostało zrealizowanych. Największą porażką jest to, że Polska ziemia przechodzi w ręce obcego kapitału. My, jako naród, jako rząd, nie umieliśmy skonsumować tej wolności. Zachłysnęliśmy się wolnością, a, powiedzmy sobie szczerze, na majątku narodowym uwłaszczyli się cwaniacy.


Patronat Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego

 

 


Partner Główny: