Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z liderem PSL, kandydatem komitetu PSL-Koalicja Polska do Sejmu, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.

 

8% zdobywa PSL w prawyborach w łódzkim Wieruszowie. To dobry prognostyk przed tym, co się okaże za tydzień?

- Przekroczenie progu z bezpiecznym marginesem to jest coś, co dodaje otuchy. Wszystko w naszych rekach, w rękach wyborców. To tylko zabawa, sondaże. Wszystko się okaże za tydzień. Nic nie jest przesądzone. Karty nie są rozdane, że jedna partia wygra. Od naszej mobilizacji i zaangażowania zależy wynik. Jako PSL zyskujemy, gdy przychodzą wyborcy do lokalu i widzą nazwiska. To lokalni, znani kandydaci, którzy słyną z działalności w organizacjach społecznych na swoim lokalnym podwórku.

 

W Wieruszowie była to zabawa. Frekwencja wyniosła tam 13%. Wszyscy mówią o tym, jak ważna jest frekwencja. Jak pan ocenia wpływ frekwencji na wynik komitetu PSL-Koalicja Polska?

- Zobaczymy. Wolę, żeby jak najwięcej rodaków poszło do wyborów. To branie odpowiedzialności, pokazanie, że nam zależy na Polsce. Nam nie jest obojętne kto będzie sprawował władzę. Jest wiele osób, które szukają spokoju, umiaru, normalności i stania po stronie wartości. Nie skręcamy w prawo, lewo, nie zaglądamy za firanki. Pilnujemy, żeby nasze korzenie i wartości chrześcijańskie były szanowane. Nie zgadzamy się na politykę w Kościele. Taka opcja, która jest konserwatywno-chadecka, ale programowo centrowa, która łączy Polaków… Nawoływanie do spokoju nie jest u nas tylko na czas kampanii. Zwaśnione strony, które okładają się maczugami, źle służą Polsce.

 

Przed laty Waldemar Pawlak przed jednymi z wyborów na pytanie, kto wygra wybory, odpowiadał - „nasz koalicjant”. Teraz Grzegorz Schetyna, lider KO, apeluje do innych ugrupowań, żeby podpisali się pod hasłem „po wyborach żadnych paktów z Kaczyńskim”. Pan się podpisuje pod takim hasłem?

- Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono. Po wyborach samorządowych wielu mówiło, że PSL da się kupić, że radni w sejmikach przejdą na stronę PiS. Każdy członek PSL pozostał wierny, nie dał się kupić. Inaczej było w Koalicji Obywatelskiej Grzegorza Schetyny. Tam radny Kałuża przeszedł do PiS w Sejmiku Śląskim.

 

On był w Nowoczesnej.

- To też Koalicja Obywatelska. Tak samo się ten komitet nazywał wtedy. Dzisiaj wzywanie przez tych, którzy w testach się nie sprawdzili... My test przyzwoitości zdaliśmy. Niech inni się zastanowią. Jaką Grzegorz Schetyna daje gwarancję, że ta sytuacja się nie powtórzy? My ją daliśmy w wyborach samorządowych.

 

To, że nikt barw nie zmienił to fakt w PSL. Decyzję polityczną co do możliwości współpracy z wygranym – ktokolwiek by nim nie był – biorą państwo pod uwagę?

- Trudno sobie wyobrazić koalicję z PiS. Ja sobie nie wyobrażam. Przez te 4 lata PiS chce nas wyeliminować z życia publicznego. Próbowano nas zlikwidować. To samo spotkało Pawła Kukiza. Nawet to doświadczenie nas łączy w Koalicji Polskiej. Trudno pójść na piwo z kimś, kto przez 4 lata nas obrażał. Trudno się kumplować z kimś takim.

 

Małgorzata Kidawa-Błońska ma spotkać się dzisiaj w Brukseli z Donaldem Tuskiem. Poparcie Donalda Tuska, którego rzeczniczką była Kidawa-Błońska, pomoże jej?

- Nie chcę komentować konkurentów. Ciekawszy jest program PSL niż spotkanie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej z Donaldem Tuskiem. Życzę wszystkiego dobrego. Ważniejsza jest emerytura bez podatku, powietrze, dobrowolny ZUS. Ręce precz od polskich przedsiębiorców. Ważniejsza jest służba zdrowia. To najważniejsze. Chciałbym, żeby wygrało zdrowie. Wzywam do podpisu paktu na rzecz zdrowia. Oczekuję współpracy w ratowaniu pacjentów, zwiększeniu nakładów, podniesienia pensji.

 

Pod tymi hasłami ogólnymi pewnie wszyscy się podpiszą.

- Właśnie nie. Dałem panu Sasinowi do podpisu pakt. On nie chciał podpisać.

 

Premierowi Sasinowi pan podał, bo był najbliżej na debacie w TVP. Liderzy innych partii podpisali?

Włodzimierz Czarzasty zadzwonił, że chce podpisać. Chciałbym, żeby PO i PiS to zrobiły. Słyszałem w jednej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, że on uważa, że potrzebne jest ponadpolityczne porozumienie na rzecz służby zdrowia.

 

Zejdźmy z ogólników na szczegóły. Obserwujemy zadłużenie szpitali powiatowych. Jak to rozwiązać?

- Bez zwiększenia nakładów, przesunięcia 2% składki rentowej – spada liczba rencistów. 2% przesuwamy na opiekę zdrowotną. To 12-14 miliardów. Dane o zadłużenie szpitali to 13 miliardów. Niedawno byłem w Grudziądzu. Jeden szpital tam jest zadłużony na prawie pół miliarda. Jeśli państwo nie pomoże, żaden samorząd z tego nie wyjdzie. O Zakopanem zrobiło się głośno, ale takich oddziałów w Polsce jest dużo. To oddziały interny, SOR-y przechodzą w izbę przyjęć. Bez zwiększenia do 6,8%, bez udziału podatków… Chciałbym, żeby z akcyzy na papierosy i alkohol szło na to. Palenie tytoniu wywołuje wiele chorób, których leczenie jest kosztowne.

 

Pan mówił o dobrowolnym ZUS dla przedsiębiorców. Jakby to miało wyglądać? Jakby przedsiębiorcy mieli dowolność, za 20-30 lat nie będzie grupy osób, które będą domagać się świadczeń socjalnych, bo nie będą w stanie przeżyć?

- Nie ma przedsiębiorczości bez wolności. Tak jak nie było wolności bez Solidarności. Ta wolność w decydowaniu, kiedy możesz zapłacić ZUS, działa w Niemczech. 40 lat prowadzimy firmę. Żeby uzyskać emeryturę minimalną trzeba odkładać przez 25 lat mężczyzna, 20 lat kobieta. 15-20 lat można mieć wakacje od ZUS. Przedsiębiorca decyduje, kiedy może płacić. Jak ma kryzys, ale utrzyma działalność, wtedy nie musi płacić. Jak jest lepszy okres - zapłać i uzbieraj. To dobrowolna decyzja, nie zakaz. To wolność wyboru. Wolność gospodarcza to podstawa działalności.

 

Dobrze się stało, że spokrewniony z panem sędzia będzie orzekał w sprawie, w której zarzuty będą miały osoby związane z PO i PSL? Rzecz się dzieje w sądzie w Tarnowie.

- Sędzia Mariusz Kosiniak jest spokrewniony ze mną. Mój pradziadek i jego dziadek to byli przyrodni bracia. To dalekie pokrewieństwo. Do tej sprawy został wylosowany w wyniku zmian ministra Ziobry. Jaki jest zarzut do mnie czy sędziego? Ktoś zawnioskował o zmianę?

 

Sam sędzia powinien się wyłączyć z takiej sprawy?

- To pytanie do sędziego i do sądu.

 

Nie rozmawiali panowie w tej sprawie?

- Ja na temat żadnej sprawy nigdy z panem sędzią nie rozmawiałem. Spotykamy się najczęściej na pogrzebach. To taka relacja. Jeżeli ktoś ma jakieś wnioski, nie mogę na to wpływać. Jakbym coś sugerował, to bym wpływał. To próba wplątania mnie w oskarżenia rzucane od 4 lat wobec części działaczy z Podkarpacia. Nic się nie wydarzyło. Gdzie są wyroki, akty oskarżenia, skazani?

 

W jednym z kręgów senackich naprzeciwko kandydata Zjednoczonej Prawicy Włodzimierza Bernackiego, staje dwóch kandydatów opozycji – burmistrz Wieliczki Artur Kozioł i były wicemarszałek Małopolski Wojciech Kozak z PSL. Obaj kandydaci nie minimalizują w ten sposób szans na swoją wygraną?

- Oczywiście. To wybory, w których jest jeden mandat. Przeważnie jak jest dwóch kandydatów, szanse są wyrównane. Jak po stronie opozycyjnej jest dwóch kandydatów, szanse pana profesora Bernackiego są dużo większe.

 

Dlaczego nie udało się dojść do porozumienia w tej sprawie?

- Silniejszym kandydatem jest Wojciech Kozak. My nie chcieliśmy wchodzić w szkodę. Tam gdzie mamy silnych kandydatów, wystawiamy ich. Dobrze by było, żeby burmistrz Kozioł się wycofał. Jeszcze ma na to szansę. Wojciech Kozak robi kampanię w 4 powiatach, jest aktywny. Ma dużo większe szanse.

 

Podobna sytuacja jest w Krakowie. Rafał Komarewicz i Bogdan Klich z jednej strony, Krzysztof Mazur z PiS z drugiej.

- Też szkoda. Bogdan Klich to dobry senator, szef klubu senackiego. On szukał połączenia. Mogę dobrze o nim powiedzieć.

 

Apeluje pan, żeby Rafał Komarewicz się wycofał?

- Jak widzę, że prezydent Majchrowski zachęca do głosowania na Bogdana Klicha, to też bym się podpisał pod takim apelem i poprosił pana Komarewicza, żeby się zastanowił nad wycofaniem.