Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z marszałkiem Małopolski, Witoldem Kozłowskim.
Zacznijmy od sytuacji międzynarodowej. Prezydent Rosji podpisał wczoraj dekret o uznaniu niepodległości samozwańczych republik ludowych: donieckiej i ługańskiej i zarządził rozpoczęcie w nich operacji pokojowej. Po tym w nocy pojawiły się tam siły zbrojne Rosji. Ten scenariusz, o którym od tygodni rozmawiają samorządowcy w Małopolsce, napływu do naszego regionu nawet kilkunastu tysięcy uchodźców, może zacząć się realizować?
- Każdy scenariusz teraz jest możliwy. Pragnę wyrazić zaniepokojenie tą sytuacją, która jest we wschodniej części Ukrainy. To może przynieść wielką falę cierpień normalnych ludzi. Tym jestem zaniepokojony. Jeśli my będziemy musieli przyjąć grupę uchodźców wojennych, przygotowania trwają. Wykażemy solidarność z narodem ukraińskim.
Te przygotowania odbywają się także na poziomie samorządów gminnych, ale w razie potrzeby będą też w użyciu zasoby województwa?
- Tak. Nikt nie jest w stanie przewidzieć dalszych scenariuszy i tego, jaka fala potencjalnych uchodźców może do nas trafić. Musimy być przygotowani.
Nie cichnie poruszenie po ubiegłotygodniowej decyzji Zarządu Województwa Małopolskiego ws. rozpoczęcia procedury odwołania dyrektora Teatru Słowackiego, Krzysztofa Głuchowskiego. W informacji opublikowanej po uchwale zarządu wskazano na nieprawidłowości w przetargach i złamanie umowy dotyczącej dbania o dobre imię teatru. Kiedy poznamy szczegóły informacji, które zdecydowały podjęciu takiej decyzji?
- Chciałbym nieco uspokoić sytuację. Emocje zaczynają przekraczać jakieś rozsądne granice. Rozdzielę dwie sprawy - kwestię artystyczną od kwestii administrowania dużym teatrem. W przestrzeni publicznej często mówi się o cenzurze, zemście. Ze 100% pewnością informuję, że spektakl „Dziady” był wyreżyserowany. Żaden urzędnik nie chodził na próby, niczego nie ograniczał. Potem była premiera. Te spektakle są teraz co jakiś czas realizowane w teatrze. Używanie słów, że zarząd województwa próbuje cenzurować działania artystyczne teatru to fałszywe określenie. Artyści mają swobodę tworzenia. Nie jest prawdą, że my to ograniczamy. Jakby tak było, to w sposób administracyjny podejmowalibyśmy działania ograniczenia ilości spektakli. Wszystko idzie zgodnie z planem dyrektora Głuchowskiego. Czym innym jest administrowanie dużym teatrem. To się wiąże z realizacją zadań związanych z kwestiami finansowymi, administracyjnymi. Nasze służby dopatrzyły się nieprawidłowości. To jest powód wszczęcia procedury wyrażania opinii co do możliwości odwołania dyrektora. W sposób nieuprawniony niektórzy wypowiadający się mówią, że zarząd odwołał dyrektora. To nie jest prawda. My, zgodnie z ustawą, podjęliśmy pierwszy krok proceduralny. Chcemy poznać opinie instytucji uprawnionych do zabrania głosu. Zobaczymy, co będzie dalej i jakie będą orzeczenia komisji ds. dyscypliny finansów publicznych. Dopiero wtedy będziemy analizować i zastanawiać się, jaką decyzję w przyszłości podejmiemy.
Pan rozgranicza sferę artystyczną od administracyjnej, ale sam dyrektor Głuchowski mówi, że rozpoczęcie tej procedury to konsekwencje, jakie on ponosi za listopadową premierę „Dziadów”. Mieli panowie okazję skonfrontować swoją różnicę zdań w tej sprawie?
- Były spotkania. Szkoda, że na moje zaproszenie piątkowe dyrektor się nie zjawił. Napisał w mailu, że nie może wziąć udziału w spotkaniu. Nie było uzasadnienia. Organem prowadzącym, organizatorem dla tej instytucji kultury jest samorząd województwa reprezentowany przez marszałka i zarząd. Pan dyrektor na takie zaproszenie powinien się stawić. Rozumiem, że nie miał on ochoty z nami rozmawiać. Przyjmuję to.
Może mediator? Prezydent Jacek Majchrowski powiedział, że chciałby być mediatorem w tej sprawie. Wczoraj się spotkał z dyrektorem Głuchowskim. Taką misję dobrych usług będzie realizować prezydent Krakowa za zgodą panów?
- Teraz to kwestia między pracodawcą i pracownikiem. W tej roli występuje pan dyrektor. Nie rozumiem, czego te mediacje miałyby dotyczyć. Cenię sobie współpracę z prezydentem Majchrowskim. Mamy wiele wspólnych działań. Z mojej strony nie ma przeciwwskazań, ale nie widzę pola do negocjacji. O czym mamy mediować? Uruchomiliśmy postępowanie administracyjne, zgodne z ustawą. Czekamy na reakcję różnych instytucji, organizacji związkowych i tak dalej. Wzywam do spokoju. Przy okazji wzywam wszystkich, którzy niecenzuralnie się wypowiadają w mediach społecznościowych. Rzecz dotyczy kultury. Przestrzegajmy kultury języka, nie używajmy przesadnych wulgaryzmów. Wszyscy chcemy się szanować.
Państwo upublicznią treść waszych zastrzeżeń do dyrektora Głuchowskiego?
- Dziś zostanie wydany stosowny komunikat w tej sprawie. Będzie to przed południem. Będzie stanowisko zarządu w tej sprawie. Nadużyciem jest mówienie, że zarząd odwołał pana dyrektora. Ten akt może nastąpić dopiero wtedy, jak uchwałę o odwołaniu podejmie zarząd województwa. Do tego daleko.
W 2012 roku powołano spółkę marszałkowską Regionalne Centrum Administracyjne Małopolska, która miała wybudować nową siedzibę urzędu na działce przy rondzie Grzegórzeckim. Tę spółkę postawił pan w stan likwidacji. To oznacza, że pomysł na budowę wojewódzkiego supermagistratu przechodzi do historii?
- Spółka próbowała zorganizować wszystkie procesy, które by uruchomiły tę inwestycję. Blisko 8 lat to zajęło. Była tam 5-osobowa rada nadzorcza i 3-osobowy zarząd. Jak zostałem marszałkiem, zredukowałem radę do 3 osób i zarząd do 1 osoby. Uznałem, że nie ma żadnej podstawy, żeby te organy były tak liczne. Niestety kontrola NIK wykazała całkowitą nietrafność tej inwestycji. Podjęliśmy próbę przerobienia modeli biznesowych. Pracowaliśmy z poważnymi partnerami, ale oni się wycofywali z tej inwestycji. Teraz uznaliśmy, że nie jest czas na to, żeby budować szklane pałace dla urzędników. Mamy wiele innych wydatków. To na przykład walka z pandemią. Ponad 1,5 miliarda wydaliśmy na Małopolską Tarczę. Zagrożenie dalej jest. Do tego sytuacja na wschodzie. To nie jest najlepszy czas, żeby pół miliarda wydać na budowanie szklanych pałaców.
Co w tej sytuacji? Co z tą działką?
- Właśnie. Podjęliśmy kierunkowe decyzje, że my wrócimy do funkcji, która była na tej działce. Tam kiedyś była przychodnia. Chcemy tam zlokalizować nową siedzibę dla Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej. Lekarze pracują w trudnych warunkach. Podobnie jest z Małopolskim Ośrodkiem Medycyny Pracy. Chcemy tam nowej siedziby. Podobnie z Regionalnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej, który w tych trudnych czasach odgrywa coraz większą rolę. Ponadto, szanując oczekiwania mieszkańców, część działki przeznaczymy na część zieloną, która będzie służyć do odpoczynku mieszkańcom. Część działki to też własność MARR, która planuje w przyszłości budowę siedziby. Idziemy w tę stronę. Proces likwidacji trwa. Po uregulowaniu wszystkiego będziemy projektować trzy budynki dla instytucji.
Definitywnie do archiwum przechodzi pomysł budowy nowej siedziby Urzędu Marszałkowskiego?
- Na tym etapie musi być to odłożone. Nas na to teraz nie stać. Nie jest to potrzeba pierwszoplanowa. Jak będą w przyszłości możliwości skorzystania ze środków zewnętrznych na taką budowę, wrócimy do tego. Nie jest jednak czas na takie wydatki.