Jest piękna historia książki, która spina te zainteresowania bibliofilskie z zainteresowaniem sportowym. Książka o Wiśle Kraków.
Wisły Kraków to oczywiście moja miłość. To klub, z którym emocjonalnie byłem związany od samego początku. To była miłość rodzinna. Zarówno mama bardzo kibicowała Wiśle Kraków, jak i tata, a także wujek. Zdarzało się, że chodziliśmy rodzinnie na mecze. Czasami szedłem z wujkiem, moim ojcem chrzestnym, który z kolei kibicował Cracovii. Oczywiście były dyskusje w rodzinie podczas spotkania.
Czyli można powiedzieć, że przy rodzinnym stole derby się odbywały. Ale myśląc o tej książce, przypominam sobie taką opowieść o książce, która miała autografy piłkarzy. I jeden z tych autografów udało się po latach uzyskać.
Tak, to prawda. To książka na sześćdziesięciolecie Wisły Kraków. Rzeczywiście ten jeden autograf brakujący został uzupełniony. Również w moich zbiorach znajdują się autografy drużyny Cracovii, Garbarni z okresu przedwojennego, innych klubów polskich.
Niedawno w sali wystawowej Wisły odbywała się wystawa prac obrazów Vlastimila Hoffmana, który malował piłkarzy właśnie Wisły. Skąd u tego malarza to zainteresowanie Wisłą?
To zainteresowanie, ta miłość jakoś w nim się obudziła, a jako artysta odwdzięczał się Wiśle Kraków za pewnego rodzaju przeżycia, których doznawał, w taki sposób można powiedzieć najlepszy jaki był, czyli malowanie obrazów. Malował chociażby Henryka Reymana.
Na obrazach Hoffmana są oczywiście piłkarze. Po drugie jest strój, który jest też interesujący, bo trochę w innym stroju ci piłkarze grali jednak wtedy, niż ten strój, w którym obecni piłkarze występują. I trzeci element, mianowicie te zabytkowe budynki właściwie, tak to chyba trzeba powiedzieć, stadionu Wisły Kraków.
Tak jest. Przestrzeń wiślacka jest wręcz legendarna.
Jest zwyczaj noworocznego meczu.
Tak, to jest piękny zwyczaj z kolei klubu sportowego Cracovia, gdzie rzeczywiście 1 stycznia, nawiązując do pewnej tradycji, na następny dzień po Sylwestrze, kiedy zawodnicy wracali przed wojną, szli pokopać w piłkę i na tę pamiątkę Cracovia organizuje zawsze ten mecz.
Piękny zwyczaj, pewien romantyzm. Romantyzm w piłkarstwie też jest bardzo istotny. Pozwolę sobie przywołać mecz Pogoni Lwów i Wisły Kraków, ale nie ten, który ostatnio był rekonstruowany, tylko drugi, kiedy sędzia podyktował rzut karny na korzyść Pogoni Lwów.
Ku zaskoczeniu wszystkich Lwowiacy podyskutowali między sobą, uśmiechnęli się. Jeden z tych zawodników podbiegł, kopnął piłkę w stronę bramki, ale kopnął ją tak, aby ona nie wleciała do bramki. Wówczas bramkarz Wisły podszedł do tej piłki, kopnął ją do swojej bramki mówiąc: „Łaski nie potrzebujemy”. Zresztą był czas, że w okresie przedwojennym jeden z zawodników Wisły Kraków grał przez pewien czas w krawacie.
POSŁUCHA J CAŁEJ ROZMOWY