Zapis rozmowy Sławomira Wrony z senatorem PiS, Wiktorem Durlakiem.

Zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym trafiły do Senatu. Kiedy ruszą prace?

- Zgadza się. Jako PiS, senatorowie PiS, apelujemy do marszałka Grodzkiego, żeby to było jak najszybciej. Zaplanowane posiedzenie Senatu jest na początku lutego.

Marszałek Grodzki zapowiada, że jest szansa na przyspieszenie.

- Jeszcze w styczniu ta ustawa może wejść pod obrady Senatu. Apelujemy, żeby ją przyjąć w kształcie, w którym wyszła z Sejmu. To kompromis wypracowany przez rząd z Komisją Europejską. Chcemy, żeby ta ustawa w tym kształcie została przyjęta. Złożymy taki wniosek.


Opozycja zapowiada jednak długą listę zmian do tego projektu. W ogóle jest pole do dyskusji? W waszym obozie też są wątpliwości. Sądecki poseł Jan Duda wstrzymał się od głosu, chyba jako jedyny podczas głosowania tej ustawy w Sejmie.

- Z tego co sobie przypominam, nie wstrzymał się, ale nie głosował. Podobnie pani poseł Zielińska. O ten temat trzeba jednak pytać zainteresowanego.

Jakby to była świadoma decyzja, jakby ją pan rozumiał?

- Ciężko mi wejść w myślenie pana posła. Wszystkie decyzje mają jednak swoje konsekwencje. Pan poseł pewnie z tym się liczył.

Nie milkną wątpliwości związane z tym projektem ustawy. Podczas procedowania ustawy w Sejmie krytyczne opinie przedstawiły Sąd Najwyższy, prezes NSA i Krajowa Rada Sądownictwa. Wskazywali, że część zapisów może być uznana za niekonstytucyjne.

- Jeśli pyta mnie pan, czy się boję, tylko głupi się nie boją. Są jednak sprawy istotniejsze. To bezpieczeństwo Polaków. Tak myśli rząd i Zjednoczona Prawica. Chcemy przyjąć ustawę. Jesteśmy gotowi. Minister vel Sęk wiele miesięcy to konsultował. Jest kompromis z Komisją Europejską. Chcemy przeprocedować tę ustawę, żeby środki z KPO trafiły do Polski. Wiemy, co się dzieje na wschodzie. Te środki też będą na obronność. Trzeba spełnić ten warunek. Kolejny to ustawa wiatrakowa. To ma trafić do Sejmu w styczniu. Chcemy iść do przodu.

Nawet za cenę naruszenia zaufania do polskiego porządku prawnego? Niektórzy twierdzą, że to oddanie części polskiej suwerenności brukselskim urzędnikom.

- Co polityk to opinia. Mamy swoich doradców prawnych. Z tego co oni zapewniają, jak też mówi premier Morawiecki, są sprawy konieczniejsze dla Polski.

Po przyjęciu tej ustawy mamy 100% gwarancji, że środki z KPO popłyną?

- Jestem przekonany, że my robimy wszystko, żeby tak się stało. 100% gwarancji nigdy nie ma. Też jest ustawa wiatrakowa.

Właśnie. Decyzja jest w Brukseli. Pojawia się zapowiedź, że jest kolejny kamień milowy. Nim ma być ustawa wiatrakowa. Sceptycy sądzą, że potem będą kolejne kamienie.

- Jestem optymistą. Mam nadzieję, że tak nie będzie. W Polsce są restrykcyjne przepisy ws. wiatraków. Trzeba to zliberalizować. Tu nie będzie takich obaw, jak przy Sądzie Najwyższym.

Co w sytuacji, jakby ustawa została przyjęta, a Bruksela by powiedziała, że to za mało i pieniędzy nie dają?

- Komisja już nie raz tak postąpiła. Była uzgodniona ustawa przez pana prezydenta, zapowiedzi pani von der Leyen i potem się okazało, że w porządku nie jest.

Godzimy się z rolą wiszącego na klamce?

- To taka rola? Są rzeczy, które muszą być spełnione. Zastanowimy się po przyjęciu ustawy wiatrakowej.

Dziś z wizytą na Sądecczyźnie ma gościć minister sportu Kamil Bortniczuk. Są nieoficjalne informacje, że przy okazji tej wizyty minister ogłosi finansowanie przedsięwzięć infrastrukturalnych, jeśli chodzi o rozwój sportu i turystyki. Mówiło się wiele o szansach powrotu do tradycji saneczkarskich. Są dwa projekty. Jeden to tory treningowe w Marcinkowicach. Są też wielkie plany Krynicy, gdzie pełnowymiarowy tor zawodowy miałby powstać. Która z tych idei ma większe szanse?

- W pierwszej kolejności, cieszę się z wizyty ministra na Sądecczyźnie. To wizyta całodniowa. Będą samorządowcy, związki sportowe, kluby. Będzie pole do rozmów. Będzie burmistrz Krynicy. On dobrze zna temat toru saneczkowego. Będzie rozmowa. Z ministrem wiele razy o tym rozmawiałem. Optuję, żeby tor powstał w Krynicy. To duże środki, ale mamy nadzieję, że one będą. Byliśmy z ministrem na skokach narciarskich. On cieszy się z tej wizyty. Drugą częścią wizyty będzie Ptaszkowa. Zapraszam na to spotkanie. Będzie można zadać pytania ministrowi. Wolę nie uprzedzać, co minister ogłosi.

Pana zdanie, który projekt jest bardziej warty uwagi?

- W pierwszej kolejności, jeśli byłby tor treningowy w Marcinkowicach… Taki ma też powstać w Krynicy. Duży tor to byłaby świetna sprawa w Krynicy. Krynica wiele lat temu miała tor. Dzisiaj patrzymy na przykłady Austrii. Tam takie tory są. On może być wykorzystany w celach turystycznych. Pomysł świetny. Trzeba szukać pieniędzy. Jestem za powstaniem takiego toru.

Rozmawiamy na terenie, gdzie tradycje saneczkarskie są żywe, ale najbliższym obiektem jest tor na Łotwie...

- Niestety, ale miejmy nadzieję, że jak wiele problemów rozwiązał rząd PiS, także tu się uda i będziemy się cieszyć z toru. Lepiej coś zrobić niż obiecać jednak.

W tym roku wybory parlamentarne. Przyglądając się sondażom i wyliczeniom ekspertów, wychodzi na to, że Koalicja Obywatelska mocniej zaciera ręce na Sądecczyźnie. Dawane są jej szansę na zwiększenie stanu posiadania z 1 do 2 mandatów. PiS ma dziś 8 posłów z tego okręgu. Gotowi jesteście na straty?

- Polityka jest zmienna. Nie musi to tak wyglądać w dniu wyborów. Skupiamy się na pracy, dotrzymujemy słowa. Politycy opozycji wiele razy straszyli Polaków brakiem węgla, gazu. Była wypowiedź premiera Tuska, że chleb miał być po 30 złotych. To nieprawda.

Wierzy pan, że PiS zachowa 8 mandatów na Sądecczyźnie?

- Jestem przekonany. Przez ten czas musimy teraz mocno pracować, jeździć do wyborców, przekonywać. Jak coś mówimy, to robimy. Jest szereg załatwionych spraw. Obniżenie podatku PIT, podniesienie kwoty wolnej od podatku, wiek emerytalny. PO ten wiek podniosła. Dziś słucham wywiadu jednego z liderów, że oni nie podnosili. Pusty śmiech mnie ogarnia. Sytuacja jest trudna, ale jestem pewny, że obronimy mandaty.

Senator Wiktor Durlak będzie się ubiegał o kolejną kadencję?

- Wszystko wskazuje, że tak. Sztuką nie jest wygrać wybory, ale obronić mandat. Jestem aktywny, wiele jeżdżę, spotykam się, pomagam. Wszystko wskazuje na to, że kolejną kadencję będę senatorem RP.

W kolejnych wyborach, czyli samorządowych, PiS będzie chciał odbić dla siebie Sądecczyznę? Straciliście prezydenta i większość w Radzie Miasta.

- Nie wiem, czy to temat ciekawy dla wszystkich w Małopolsce, ale tak. Będziemy robić wszystko, żeby wybory w Nowym Sączu wygrać. To nasz matecznik. Chcemy wygrać wybory. Nie pytajmy o kandydatów, to przed nami. Trwają rozmowy. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Najpierw wybory parlamentarne.

Będzie kandydat na prezydenta Nowego Sącza?

- Dziś na to nie odpowiem. Są prowadzone rozmowy. Ja chcę, żeby kandydat był.

Wątpliwości już są ciekawą odpowiedzią...

- Nie wątpliwości. Dziś na czym innym się skupiamy.